Artykuły

Halina Kwiatkowska: Nosiłam listy od Karola Wojtyły

Halina Kwiatkowska była aktorką Teatru Rapsodycznego. Podczas wojny grała w konspiracyjnych spektaklach.

Moją kolebką aktorską jest Teatr Rapsodyczny, założony przez Mietka Kotlarczyka, w którym byłam przez całą okupację tajnie i potem jeszcze dwa lata. Wtedy zaczął mi się marzyć teatr o innej formie: teatr akcji, sytuacji, gestu, czego w Teatrze Rapsodycznym -czystym, pięknym teatrze słowa nie było - mówiła mi niegdyś Halina Kwiatkowska. Wielokrotnie słuchałam wspomnień tej wyjątkowej aktorki. Szczególnie o czasach wadowickich, gdzie grała w szkolnym teatrze z Karolem Wojtyłą.

- Podczas swej ostatniej pielgrzymki do Polski w 2002 roku Jan Paweł II spotkał się jak zawsze z naszą wadowicką maturalną klasą, tym razem w krakowskiej kurii. Było nas na kolacji już tylko trzynaścioro. W pewnym momencie Ojciec Święty powiódł po wszystkich spojrzeniem i powiedział: "Wiecie co, z nas wszystkich tylko ja jeden nie jestem na emeryturze" - opowiadała mi. - Uratował naszą "Balladynę". Najpierw był Kirkorem, a potem dolepił sobie czarną brodę i - nie zmieniając żadnego wiersza - doskonale zagrał Kostryna. Pamiętam jego rozpaczliwy szept, gdy szukał za kulisami korony Grabca.

Jak powtarza, u Rapsodyków nauczyła się najwięcej. - Rodzinę Kotlarczyków poznałam w Wadowicach, gdzie mój ojciec był dyrektorem gimnazjum. Karol był moim szkolnym kolegą. W 1940 roku opuściłam Wadowice, czyli Reich i wyjechałam do Krakowa, do Generalnej Guberni -tam był Wojtyła, Kotlarczyk pozostał w Wadowicach, a ja krążyłam pomiędzy tymi miastami. Stałam się łącznikiem między Mietkiem a Karolem i przenosiłam przez zieloną granicę na Skawie ich listy, w których rodziła się koncepcja Teatru Słowa. W ciągu całej okupacji daliśmy siedem premier. Próby odbywały się na Tynieckiej, w tzw. katakumbach, czyli w suterenie, gdzie mieszkał Wojtyła, a spektakl w krakowskich salonach, u przyjaciół. Oczywiście, wszystko odbywało się w konspiracji - wspomina Halina Kwiatkowska.

Podczas okupacji spędzonej w Krakowie aktorka wielokrotnie zmieniała mieszkania. Wyrzucana przez Niemców, z wielką walizką wędrowała w inne miejsca. Studiowała i utrzymywała się z korepetycji. Aż wreszcie nadszedł l listopada 1941 r. Wtedy po raz pierwszy stanęła na scenie podziemnego Teatru Rapsodycznego w "Królu Duchu". Współtworzyła zespół z Mieczysławem Kotlarczykiem, Karolem Wojtyłą, Danutą Michałowską i Krystyną Ostaszewską. - Mimo ówczesnych lęków i niebezpieczeństw, wspominam ten czas z zachwytem - mówi.

Mężem aktorki był Tadeusz Kwiatkowski, znany krakowski literat, z którym wzięła ślub w 1945 r. Zamieszkali w Domu Literatów przy Krupniczej. Gdy na świat przyszła córka Monika, chrztu udzielił jej Karol Wojtyła. Dom Literatów zamieszkiwali wspaniali ludzie, m.in.: Konstanty Ildefons Gałczyński z żoną Natalią i córką Kirą, Sławomir Mrożek, Wisława Szymborska, Kazimierz Brandys z rodziną, Jerzy Andrzejewski, Stefan Kisielewski i wielu innych. Wszyscy byli biedni, a jednak tętniło życie towarzyskie, odbywały się gry intelektualne, a w stołówce soboty literackie i nierzadko tańce przy skromnej zakąsce.

A potem był Teatr im. Słowackiego i Stary Teatr. Grała role efektownych kochanek i amantek w sztukach Szekspira. W dorobku ma 65 ról, a przecież była też Jama Michalika, z którą aktorka związała się na 20 lat. Tam jeden z programów, "Trędowaty", grany był 502 razy. Był też film, m.in. rola w "Popiele i diamencie" Wajdy czy baronowej Krzeszowskiej w "Lalce" Hasa. Zdarzeniami z życia Haliny Kwiatkowskiej można by obdzielić kilka biografii. Bo obok teatru i filmu była jeszcze praca pedagogiczna w krakowskiej PWST, w której spędziła 40 lat, wypuszczając spod swoich skrzydeł m.in. Ewę Demarczyk, Jana Peszka, Jerzego Trelę, Wojciecha Pszoniaka, Jerzego Stuhra czy Mikołaja Grabowskiego - w sumie 586 studentów.

W wieku 90 lat aktorka zagrała panią Pernelle w "Tartuffe" Moliera na deskach Starego Teatru. - Ona nigdy nie mówi dość - powiedział Mikołaj Grabowski, reżyser spektaklu. -1 są tacy ludzie, którzy nigdy nie mówią dość, dla których życie zawsze będzie czymś najważniejszym, najciekawszym i najbardziej wyzywającym. Dla naszej Drogiej Pani Haliny tylko życie pełne wrażeń ma sens.

Aktorka ma w Krakowie wielu wielbicieli. Najzagorzalszą jest jednak pewna malarka z Belgii. Kiedy tylko przyjeżdża do Polski, przywozi pani Halinie jej portrety swego pędzla.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji