Artykuły

W sprawie, "Nie-boskiej komedii"

"NIE-BOSKA KOMEDIA" Zygmunta Krasińskiego odegrała interesującą rolą w dziejach polskiej (a także i zagranicznej) sceny. Z począt­kiem XX stulecia wielki krakowski aktor tragiczny, Józef Sosnowski grał Pankracego, zmierzającego ku finalnej sce­nie: pokonania przez Chrystusa. "Zwyciężyłeś. Nazarejczyku!" - to był nie tylko końcowy, ale i zasadniczy akcent spektaklu. Niektórzy komentatorzy doszukiwali się tu ukrytej polemiki z Mickiewiczem, a nawet aluzji do Wielkiej Improwizacji w "Dziadach", do pojedynku Konrada ze Stwórcą o sens świata i cierpień ludzkości. W latach późniejszych w teatrze im. Bogusławskiego Leon Schiller inaczej pojął znaczenie "Nie-boskiej". Wyszukał (oczywiście na marginesach tekstu) fra­zy, w których można się było dosłuchać przeczuć rewolucyj­nych. Słowa "chleba nam daj­cie, chleba, chleba!" narastające z sugestywną siłą, w takt potęż­niejącego i przybliżającego się marszu, mocno działały. Przypuszczam, że pod wpływem obu tych interpretacji, austriacki poeta polonofil F. T. Scokor zachwycił się utworem i nakłonił Burgtheater wiedeński do zagrania "Nie-boskiej" jako konfrontacji narastających sił społecznych.

Po drugiej wojnie światowej i wo­bec doświadczeń, jakie dał stalinizm, zrozumiano, że rewolucyjnych dążeń w "Nie-boskiej" szukać niełatwo. Z jednej strony żądanie chleba i groźba głodu najmocniej działały i działają właśnie - w ZSRR. Co do Zachodu, kłopoty sprawiał raczej nadmiar żywności. Ponadto Zygmunt Krasiński dostrzegł konflikty raczej w świetle przeszłości niż przyszło­ści. Rewindykacje stanu trzeciego, upadek Bastylii, walka z dawnym feudalizmem wydana przez mieszczan, przerażały autora "Nie-boskiej". Chodziło mu o degrengoladę, o de­prawacje obrońców Świętej Trójcy.

Nowy dyrektor Teatru Drama­tycznego, Maciej Prus, postano­wił połączyć "Nie-boską" z rzad­ko grywanym "Niedokończonym poematem". Pomysł był dosko­nały, gdyż język i styl "Poema­tu" są bardziej bezpośrednie, su­gestywne i wolniejsze od emfa­zy, na które cierpią niektóre utwory Zygmunta Krasińskiego. Może na te zmiany wpłynął za­chwycający przykład poezji Ju­liusza Nowackiego. Ponadto Maciej Prus, posługując się piękną grą reflektorów i kostiumów, spotęgował, wrażenie początko­wych scen spektaklu i ich ak­centów społecznych. Szkoda jed­nak, że młodym wykonawcom ról Hrabiego, Henryka Pankra­cego zabrakło w niektórych epi­zodach środków ekspresji szcze­gólnie wokalnych. Najświetniej­szym wykonawcą stał się Hen­ryk Machalica, realizujący rolę mniej eksponowaną. Ale epizod końcowy nabiera znaczenia uogólniającego. Staje się już nie tyle klęską Pankracego, co trium­fem idei Wszechmiłości, od któ­rej może zależeć przyszłość Ludz­kości. Takie refleksje nasuwa spek­takl Teatru Dramatycznego, gdy o nim myślimy w kilka tygodni po premierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji