Artykuły

Reminiscencje. Dzień pierwszy

"Urojenia" w reż. Krzysztofa Rekowskiego warszawskiego Laboratorium Dramatu i "Autobus" w reż. Magdaleny Ostrokólskiej na 31. Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Tegoroczne Reminiscencje Teatralne odbywają się pod hasłem "Reality = Fiction". W czasach rozwijającej się technologii i coraz większego oddziaływania rzeczywistości wirtualnej jest to jeden z najtrudniejszych, a jednocześnie najbardziej fascynujących terenów badań dla wielu dziedzin nauki. Idealnym medium dla podjęcia tej tematyki wydaje się również teatr, który już w założeniu oparty jest na ambiwalencji rzeczywistości i fikcji. To, czy świat istnieje czy tylko się śni, było tematem dla największych poetów teatru od dawna. Dziś jednak ten temat wymagałby poszerzenia poprzez odwołanie się do wytworów naszych czasów, a więc technologii i rozwoju mediów, które sprawiają, że reprezentacja wypiera autentyczną prezentację.

O tym jest sztuka Pawła Jurka "Urojenia" [na zdjęciu] zrealizowana w Laboratorium Dramatu. Historyjka na pozór banalna - chłopak i dziewczyna, on pracuje w banku i utrzymuje ich oboje, ona chce mieć dziecko, a jego przeraża już sama taka myśl. Raz jest między nimi lepiej, raz gorzej. Nie fabuła jest jednak ważna w tym wszystkim. Najważniejszy jest język, jakim posługują się bohaterowie oraz tematy ich rozmów. Bo po tym widać, że to nie oni mówią, ale nimi przemawia wszelki frazes, jaki można sobie wyobrazić - a to, że Jolanta Kwaśniewska ma fajne buty na zdjęciu w "Gali" i Doda ma takie same, a to, że "Życie na gorąco" opisuje fałszującą Mandarynę, a Kora jest w ciąży, chociaż jest na to za stara. Anika i Patryk wyrzucają z siebie gotowe kalki zasłyszane lub zaczytane w programach talk-show oraz kolorowych gazetach. Wszystko jest super i niczego nie należy się wstydzić!

Porażająca jest scena, gdy bohaterowie wywlekają najintymniejsze szczegóły z życia przed kamerami telewizyjnego talk-show. Zagrywają się na śmierć, byleby tylko jak najlepiej wypaść. W końcu okazuje się, że chłopak zamontował w sypialni kamerę, która emituje do Internetu wszystko, co się tam dzieje. Znakomici aktorzy (szczególnie Martyna Peszko) do końca grają tak, że nie wiadomo, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy też jest tytułowym urojeniem. Paweł Jurek dotyka ważnego problemu utraty tożsamości w świecie medialnej symulacji, która staje się bardziej rzeczywista niż rzeczywistość znana nam zza okna.

W "Autobusie" Lukasa Barfussa zrealizowanym przez Magdalenę Ostrokólską ten proces posuwa się jeszcze dalej. Mamy tu do czynienia z zanikającą rzeczywistością. Słyszymy tylko głosy aktorów (znakomitych zresztą: m.in. Jerzego Treli, Marty Stebnickiej) i widzimy dwa ekrany, na których w zwolnieniu kadrowane są jakieś okruchy świata. Te obrazy zostały wspaniale malarsko zakomponowane. Wszystko to przypomina teatr radiowy połączony z instalacją wideo. Niestety eksperyment nie do końca się powiódł, gdyż po kilkunastu minutach połowa publiczności usnęła. To, co wydaje się ciekawe jako akcja plastyczna nie zawsze sprawdza się w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji