Artykuły

Co by było, gdyby w Polsce sprzedawano coca-colę z napisem "Beata Szydło"?

Podobno, gdy Janez Janša, słoweński polityk z ramienia konserwatywnej, prawicowej partii, kandydował na urząd premiera, jego hasło wyborcze brzmiało mniej więcej: "Im nas więcej, tym lepiej". Gdy w końcu wybory wygrał (po raz pierwszy, bo udało mu się to dwukrotnie), troje mężczyzn (artystów i teoretyków sztuki) postanowiło wcielić to hasło w życie - z Malta Festival pisze Stanisław Godlewski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Po długich proceduralnych i urzędniczych bojach Emil Hrvatin, David Grassi i Žiga Kariž zmienili swoje nazwiska, wszyscy na "Janez Janša". Ten koncepcyjny zabieg miał pokazać nie tylko to, że każdy może być premierem, lecz także zbadać to, w jaki sposób tożsamość w dzisiejszym świecie może być suwerenna, a wizerunek publiczny - w pełni kontrolowany.

Na festiwalu Malta w Inkubatorze Kultury "Pireus" można oglądać jedną z prac kolektywu Janez Janša, Janez Janša, Janez Janša, czyli "350 Janez Janša bottles". Tytuł dość dobrze oddaje charakter pracy - kilkaset butelek Coca-Coli, wszystkie z napisem "Janez Janša" na etykiecie. Symbol kapitalizmu, słodka przyjemność, która nie gasi pragnienia, marka i obiekt pożądania - tym razem opatrzone nie emblematem o neutralnej lub pozytywnej treści, lecz imieniem i nazwiskiem polityka i artystów. Ciekawe, co by było, gdyby w Polsce sprzedawano coca-colę z napisem "Beata Szydło". Podejrzewam, że wyniki sprzedaży by, mimo wszystko, wzrosły. Siła marketingu jest ogromna, także dlatego, że kapitalizm szybko wchłania w siebie strategie, które wcześniej służyły budowaniu oporu przed konsumpcją.

Na wystawie można podziwiać butelki z Janšą równiutko ułożone. Tytuł pracy wskazuje, że powinno ich być 350, ale dość szybko można policzyć (także z pomocą przemiłej obsługi, która dzielnie, w sile czterech osób, pilnuje rządków butelek), że tak naprawdę jest ich 300, gdzieś zginęło pozostałych 50. Przypadek to czy świadomy zabieg? Może ukrytym sensem są złudne obietnice kapitalistycznych korporacji i polityków, którym trzeba nieustannie patrzeć na ręce? Może to znów rodzaj żartu? Nie wiadomo.

A napić się też nie można.

Zajęcia praktyczno-techniczne z destrukcji

Inna z zaproszonych na Maltę artystek - Kate McIntosh - zaproponowała bardziej praktyczny rodzaj doświadczenia. Jej "Worktable" to działanie z pogranicza instalacji, teatru i warsztatów. Po wejściu do sali należy najpierw podpisać oświadczenie, że za wszelkie urazy ciała jesteśmy samodzielnie odpowiedzialni. Potem wybiera się jeden z przedmiotów na półkach. A leżą tam najróżniejsze kurioza: rękawice bokserskie, mała encyklopedia ekonomiczna, płyta winylowa, kiczowate rzeźby, buty, utensylia kuchenne, wypchana kaczka i cała masa innych rzeczy. Z wybranym przedmiotem wchodzi się do pierwszego warsztatu, gdzie należy zdekonstruować lub rozwalić przedmiot za pomocą dostępnych narzędzi.

I tu już można szaleć, bo do dyspozycji są nie tylko nożyczki, lecz także młotek, piła i inne ostre przyrządy - a tuż obok rękawice ochronne i okulary. Przyjemność z destrukcji jest całkiem spora, zwłaszcza że dźwięk tłuczenia, szarpania, rozcinania i rozwalania przedmiotów zwielokrotniają w głośniki.

Ale kij ma dwa końce - to, co zostało z naszego przedmiotu, ułożone na tacce należy zanieść do kolejnego pomieszczenia. Stamtąd trzeba wybrać szczątki innego obiektu i ruszyć do ostatniego warsztatu, gdzie staje się przed koniecznością złożenia przedmiotu na nowo. Znów do dyspozycji jest sporo przyrządów - sznurki, taśma klejąca, kleje, igła i nici, śrubokręty, kombinerki.

O ile rozwala się samotnie, o tyle naprawianie i budowanie odbywa się we wspólnej sali - dosyć szybko zaczynają się rozmowy o zdolnościach manualnych, o zajęciach praktyczno-technicznych w szkole - kto lubił, a kto nie.

Ostatni pokaz - w czwartek.

Edukacja z kapitalizmu

Jednym z mniej udanych projektów wizualnych jest Muzeum Kapitalizmu umieszczone tymczasowo na ulicy Święty Marcin. Szkoda, bo potencjał był chyba największy - niemieccy twórcy zapowiadali swój projekt futurystyczną wizją: "Wyobraź sobie, że kapitalizm się skończył", co otwierało pole do wspaniałych fantazji i możliwości kolekcjonowania artefaktów związanych z reprezentacjami kapitalizmu.

Ale okazało się, że ten projekt ma zupełnie inny wymiar - składa się z kilkunastu interaktywnych prac przypominających zabawy edukacyjne dla dzieci. Na specjalnych planszach wyjaśnione zostaje, jak korzystać z danych obiektów (np. "Ułóż na nowo mapę Europy"), a także, jak działa kapitalizm. I choć rozumiem potencjał edukacyjny tego projektu, to jednak ma się momentami wrażenie, że twórcy traktują widza jak idiotę, pisząc: "Na potrzeby naszej wystawy wszystkich dotkniętych problemem rasizmu będziemy nazywać Czarnymi. W byciu bądź niebyciu Czarnym nie chodzi o kolor skóry, lecz o doświadczenie rasizmu". Mam wrażenie, że mimo wszystko widzowie Malty, dosyć świadomi politycznie, raczej takie rzeczy wiedzą. W efekcie wystawa staje się zbiorem bardzo prostych prac o łopatologicznym przesłaniu: kapitalizm jest zły i ciągnie za sobą wiele problemów związanych z nierównością płac, wykluczeniem społecznym, rasizmem czy szowinizmem.

Idea piękna, ale można by to chyba przedstawić w sposób ciekawszy lub przynajmniej bardziej atrakcyjny estetycznie.

Rekonstrukcja zbrodni

Jedną z najciekawszych prac, jakie można oglądać na tegorocznej Malcie, jest "The containter" Milicy Tomić, serbskiej artystki i performerki. W galerii Art. Stations w Starym Browarze artystka pokazuje dokumentację swojego performance'u, który odbywa się właściwie do dziś. Punktem wyjścia było wydarzenie z 2001 r., gdy w Afganistanie żołnierze związani z armią USA rozstrzelali kontener, w którym zamknięci byli talibscy bojownicy. Istotne jest to, że nie ma żadnego zdjęcia z tego wydarzenia, żadnej wizualnej reprezentacji - co ważne, bo dziś wojna toczy się nie tylko na fakty, ale przede wszystkim na obrazy, które wzbudzają określone afekty. Brak obrazu ze zbrodni sprawia, że nie istnieje ona w świadomości społecznej.

Tomić podejmuje się zatem wyjątkowo ciekawego działania - z jednej strony zbiera informacje o tym zdarzeniu, obudowuje je kontekstami społecznymi i filozoficznymi, a jednocześnie rekonstruuje to zdarzenie. Rekonstrukcji dokonuje w krajach, w których praca jest akurat pokazywana (udało się dokonać rekonstrukcji zdarzenia w Poznaniu) i włącza dokumentację w obręb pracy. Schemat jest zawsze podobny - kontener, pusty w środku lub wypełniony manekinami, oraz żołnierze do niego strzelający. Jednak za każdym razem, gdy to wydarzenie jest na nowo odtwarzane, pojawiają się inne konteksty. Wywiady z żołnierzami, którzy zdecydowali się na udział w tej akcji, wskazują na to, że w zależności od sytuacji politycznej kraju i prywatnych historii inaczej jest to odbierane. Szef polskich żołnierzy strzelający do kontenera, już w stanie spoczynku, opowiadał o nienawiści do muzułmanów, jakiej nabył podczas misji w Iraku, oraz o radości, jaką daje mu strzelanie i wysadzanie obiektów, porównywalnej tylko z seksem,

Za każdym razem rekonstrukcja zdarzenia sprzed (już) 16 lat wywołuje inne afekty i uruchamia indywidualną pamięć. I nic dziwnego, że Tomić sięga właśnie po taką technikę, która jest wykorzystywana także w polityce historycznej i staje się formą upamiętniania wielkich wydarzeń, które kształtują zbiorową tożsamość. Także w Polsce grupy rekonstrukcyjne są bardzo popularne.

"The container" porusza nie tylko kwestie związane z wojną i jej reprezentacją, ale bada też skuteczność strategii artystycznych i politycznych w kontekście społecznym. Jest w tym geście coś brawurowego i niejednoznacznego - bo przecież rekonstrukcja brutalnego mordu na talibskich bojówkarzach może być różnorodnie odczytywana. Jednocześnie, właśnie z kontekstu, jakim są materiały dostępne na wystawie, jasno wynika, że cały projekt służy właśnie badaniu społecznych form upamiętniania, a także kwestii doświadczenia wojennego.

--

Na zdjęciu: "The containter" Milicy Tomić

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji