Artykuły

Towarzystwo Złamanej Enigmy

Czy nie jest tak, że naczelna polska krytyka teatralna - Derkaczew, Pawłowski, Drewniak, Targoń, Gruszczyński, Mieszkowski - czyli, precyzyjnie mówiąc, Polska Kretynika Teatralna, od dłuższego czasu zajmuje się głównie dowodzeniem, że wszystko, co ludzkość stworzyła, w istocie dotyczy wyłącznie palących problemów Polski współczesnej w chwili, w której Polska Kretynika Teatralna to światu oznajmia? - pyta Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

21 marca cały naród był czujny, ale najintensywniej czujna była Joanna Derkaczew. Między 19.00 a 22.00 nikt nie dał się wrażemu reżyserowi teatralnemu wyprowadzić w pole, lecz tylko Derkaczew nie dała się aż tak dzielnie. Powszechnie znane w świecie polskie moce kryptologiczne, tym razem sterowane impulsami powszechnie podziwianego w świecie kryptologicznego mózgu Derkaczew, drugi raz w historii nowożytnej Europy - uchroniły Polskę od bycia kretynką.

Oto obcy reżyser, Francuz Jacques Lassalle, tamtej feralnej soboty, chcąc nasze myślenie teatralne doszczętnie i cynicznie, bo na naszej ziemi, skompromitować - w Teatrze Narodowym w Warszawie, z polskimi aktorami, wystawił sztukę Moliera "Tartuffe". Kompromitacja polegać miała na tym, że się za cholerę nie domyślimy, iż Molier pisał o naszych palących problemach w IV RP, w marcu 2006 roku. A nie domyślimy się, bo lisi Lassalle tekst Moliera zaszyfrował morderczo. Zaszyfrował go mianowicie - kostiumami i dekoracjami wziętymi nie z naszej, polskiej, wiosennej ulicy 2006 roku. Niebywały skandal!

Jeszczem nie widział tych kryptologicznych wnyków scenicznych żabolubnego szyfranta, co z teatru Komedia Francuska przybył. Jeszczem nie dotarł do Warszawy, by osobiście zewrzeć się z potworną zagadką "Tartuffe'a", czyli "Świętoszka", ale obraz, jaki się wyłania z prasowych doniesień i z fotografii kraszących doniesienia - jest portretem istnego bestialstwa kryptologicznego.

Jakże to tak - kazać aktorom grać w butach mniej więcej z czasów Moliera? Zgroza! U Lassalle'a tak jest ponoć ze wszystkim. Buty są z epoki, pończochy na łydkach aktorów są z epoki, z epoki są spodnie, kaftany, koszule, suknie i hafty na sukniach. Z epoki są faktury materiałów, barwy, kroje i blaski. Krzesła są niedzisiejsze, plusz jest niedzisiejszy i biała chustka w palcach grającego rolę tytułową Wojciecha Malajkat - jest niedzisiejsza. Dekolt u Danuty Stenki jako Elwiry też jakiś taki gruntownie passe. Dzisiejsza Elwira paradowałaby z piersiami na wierzchu, a nawet jeśli nie - akcja toczyłaby się wokół jej nabitego łożyskowymi kulkami pępka.

W tym zaszyfrowanym Molierze wszystko jest niedzisiejsze, nawet aktorska mowa. Wieść niesie, że jak nasi pod batutą żabolubnego Jacques gadają zdania Moliera - to wszystko wyraźnie słychać! No i jak w takich warunkach - brak mundurów żołnierzy w Iraku, brak telefonów komórkowych, brak podobizny kamienicy czynszowej w Gdańsku, brak ponurych bezrobotnych, brak bredzenia pod nosem, brak własnych tekstów aktorów, wreszcie brak kluczowej gołej d... - jak w aż tak ekstremalnych warunkach scenicznych Polak ma głęboko zadumać się nad parzącymi problemami dzisiejszej polskiej ulicy?

Nie kryjmy, 25 marca w Teatrze Narodowym, na premierze bestialskich szyfrów, co godne były morderczej zagadki Enigmy - Polakowi było ciężko. Chwalić Boga - mamy we krwi tamten chwalebny wyczyn złamania Enigmy, wyczyn Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego! Mamy tę świętą trójcę deszyfrologii nadwiślańskiej i mamy ich wybitną późną wnuczkę - Derkaczew, która działa w "Wyborczej" jako recenzentka teatralna.

Co tu dużo gadać. Po premierze szyfru otwieram "Wyborczą" z 27 marca i czytam dzieło późnej wnuczki: "Nasze świętoszki w IV RP". Brawo, brawurowa, co nie dajesz sobie w kaszę dmuchać! Dalej: "Tartuffe Moliera to sztuka o przejmowaniu władzy przez fałszywych obrońców wiary". I wreszcie ostateczny cios Derkaczew, zdanie, co szyfr Lassalle'a w proch rozbiło! Posłuchajcie, zapłaczcie, dumni bądźcie: "I choć reżyser pozbawił ją [sztukę Moliera] współczesnych odniesień, publiczność i tak zobaczyła w niej sytuację w Polsce".

No i co? Łyso ci, fatalny kryptologu z Komedii Francuskiej? Chciałeś nas w kretynów zmienić brednią, że Molier nie o Polsce roku 2006 pisał, a Tartuffe to nie Polak? Chciałeś? No to masz w kryptologiczny dziób! CHOĆ pozbawiłeś Moliera dzisiejszych adidasów polskich, Derkaczew I TAK dzielnie dostrzegła dzisiejsze adidasy polskie. Dostrzegła, bo prawdy nie da się zabić. Złamała cię nasza Derkaczew! Złamała szyfr pończoch Malajkata! Nie będzie Niemiec Enigmą głów nam tumanił, ni Francuz Wojtka pończochami gejowił! Cóż, dumą napawa, że panteon Polskiej Kryptologii rozszerzył się. Dziś mamy już taki cudny szereg: Rejewski, Różycki, Zygalski, Derkaczew.

I coś jeszcze. Czy nie jest tak, że naczelna polska krytyka teatralna - Derkaczew, Pawłowski, Drewniak, Targoń, Gruszczyński, Mieszkowski - czyli, precyzyjnie mówiąc, Polska Kretynika Teatralna, od dłuższego czasu zajmuje się głównie dowodzeniem, że wszystko, co ludzkość stworzyła, w istocie dotyczy wyłącznie palących problemów Polski współczesnej w chwili, w której Polska Kretynika Teatralna to światu oznajmia? Może zatem grono tych wybitnych deszyfrantów winno pójść w ślady stareńkiego Towarzystwa Iksów - smętnego stadka recenzentów bez właściwości, co ze wstydu postanowili swe dzieła sygnować nie nazwiskami, lecz znakiem x - i założyć Towarzystwo Złamanej Enigmy? Hasło: "Odyseja" Homera. Odzew: Stocznia Gdańska.

Powiem szczerze - chcę się zapisać. Oto - CHOĆ twórcy pisma klinowego pozbawili swe teksty polskich odniesień - ja I TAK odnalazłem tam bóle IV RP! Rzecz w samym klinie. Otóż, klin to coś szalenie polskiego, na co dziś nie stać naszego bezrobotnego - i dlatego cierpi on bardzo... No i jak, profesor Derkaczew? Zdałem?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji