Artykuły

Głos radości i zwycięstwa

W sumie to nie aż tak ważne, czy Leopold Kozłowski ma już niemal 99 lat, które skończy w listopadzie... Znacznie istotniejsze jest to, że nadal jest w formie na tyle dobrej, że pozwala ona temu Ostatniemu Klezmerowi Galicji, czy - jak pisali Amerykanie - Ostatniemu Klezmerowi Europy, wciąż występować, siadać do instrumentu i śpiewać - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

I tak też było, tradycyjnie już, na zakończenie organizowanego od niemal 30 lat Festiwalu Kultury Żydowskiej, kiedy to (który to już raz?) Leopold Kozłowski wystąpił ze swymi artystami w synagodze Tempel.

Dyrektor festiwalu Janusz Makuch z wielkim uznaniem mówił o Leopoldzie Kozłowskim, podkreślając jego zasługi dla kultury żydowskiej w Polsce i na świecie, po czym uhonorował twórcę przyznawaną od 2009 roku nagrodą FKŻ - statuetką z napisem w językach hebrajskim, angielskim i polskim, będącym cytatem z Psalmu 118: "Głos radości i zwycięstwa w namiotach ludzi sprawiedliwych".

Obdarowany przekazał ją swemu zespołowi; jak mówił, bez niego by tej nagrody nie dostał. "Oni są cudowni, a ja staram się jakoś im dorównać. I nieraz się udaje" - rzekł przewrotnie. Szczególnie podkreślał zasługi Jacka Cygana - autora i tłumacza tekstów, które wykonują obecnie Marta Bizoń, Kamila Klimczak, Renata Świerczyńska, Andrzej Róg, jak i sam Jacek Cygan, który te koncerty prowadzi.

Faktycznie, Jacek Cygan z Leopoldem Kozłowskim zestroił się idealnie, efektem tyle pięknych - to wzruszających, to zabawnych - nowych piosenek, tyle spolszczeń oryginalnych tekstów żydowskich, jak i wspaniała biografia krakowskiego klezmera, choć rodem z Przemyślan. Są niczym Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski - pomyślałem; o ileż byłby uboższy świat kultury, gdyby nie doszło do ich spotkania. Oni też to czują. "Jesteś moją połówką" - rzekł Leopold Kozłowski. "Poldeczku, a ty jesteś moim 0.7" - zareagował przyjaciel.

Żartów i anegdot oraz uroczych przekomarzań obu panów, jak zawsze, nie brakowało. Leopold Kozłowski - błyskotliwy, dowcipny, wiele razy pobudzał publiczność do śmiechu. To wyznaniem: "Zawsze lubiłem laseczki", co niekoniecznie odnosiło się do tej, którą się podpierał; to kolejnymi opowieściami. Nic to, że niektóre znamy od lat. Leopold Kozłowski rozbawia nimi za każdym razem, a przy tym wiele z nich ma w sobie coś z żydowskiej muzyki - nawet radosna podszyta jest elementem smutku. Oto starszy mężczyzna, który nie dał się wygonić z Polski sprawcom haniebnego marca, siadł na ławce na Plantach, zdjął na moment jarmułkę i poczuł, że ptaszek narobił mu na głowę. Wyjął więc chusteczkę, wytarł łysą głowę, i, podniósłszy oczy w górę, powiedział: "A gojom to ty śpiewasz".

Naturalnie śpiew dominował tego wieczoru w synagodze Tempel. Wspaniały. Porwała do tańca Marta Bizoń piosenką "Az der rebe tantst" - a jak doniośle wtórował jej sam Leopold Kozłowski; wzruszała interpretując "Memento Moritz" Kamila Klimczak; "Rodzynki z migdałami", które niegdyś dawały tym spotkaniom tytuł, przywołała Renata Świerczyńska; bawili opowieścią "Gdzie ty byłeś, jak pieniądze były?" Andrzej Róg z Jackiem Cyganem Aż nadeszła pieśń o "Drzewkach Kazimierza", a z nią łzy w kącikach oczu słuchających. Pisał Jacek Cygan w piosence "Gdy jedna łza", iż "Pan chce mieć naszyjnik z naszych łez"

A towarzyszyli im: Halina Jarczyk - bez brzmienia jej skrzypiec trudno sobie te koncerty wyobrazić; Jacek Hołubowski - akordeon; jak i zmieniający bohatera wieczoru pianiści: Jacek Bylica, Olek Brzeziński i Michał Wierba.

W sumie to nie aż tak ważne, czy Leopold Kozłowski ma już niemal 99 lat Znacznie istotniejsze, że słysząc pod koniec dwugodzinnego koncertu od Jacka Cygana propozycję spotkania w swe 120. urodziny, odpowiedział: "Postaram się".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji