Artykuły

Jedno pytanie do Jerzego Stuhra

Czujność, odpowiedzialność, sterowanie sobą - tak Pan ostatnio podsumował wielkość zawodu aktorskiego. Ale jest jeszcze ważna wartość, do której my wszyscy, czyli odbiorcy mamy chyba większe prawo, niż sam aktor: to jego twarz. Albo raczej "nasza", bo do nas należąca... jego twarz. Jak ma czuwać i sterować sobą ktoś, kto ma twarz, uwielbianą przez odbiorców, do której mają oni zaufanie, chcą ją widzieć w różnych sytuacjach, chcą, by wyrażała to, na co oni, odbiorcy mają ochotę? - Maria Malatyńska pyta w Gazecie Krakowskiej Jerzego Stuhra.

Nie istnieje ona niezależnie od aktora. A aktor musi na nią uważać, jak na cenne narzędzie pracy. Mogę tylko powiedzieć, co ja robię w tym względzie: wzmacniam czujność i "zapinam kamizelkę". Czyli sam siebie pilnuję, aby nie pozwolić sobie na żadne wewnętrzne rozmamłanie. Co ja nazywam rozmamlaniem? Publiczne zaistnienie bez odpowiedzialności. Choćby na chwilę. Żeby tu dać przykład, chodzi o takie "chlapanie" pani Szczuki w programie pana Wojewódzkiego. Chodzi więc o czujność, wraz z pełną odpowiedzialnością za słowo. To jest moja recepta. Trzeba być strasznie odpowiedzialnym w publicznym udostępnianiu swojej twarzy. Należy wręcz bez przerwy pilnować, żeby tego swojego obrazu nie zamazać.

Wiem, co mówię. Jestem przecież człowiekiem, który wiele razy zmieniał swoje maski, ale ciągle bardzo dbał o swoją twarz. A miałem i mam mnóstwo propozycji i pokus, od reklam począwszy, aby "wypożyczyć" tę swoją twarz, choćby na chwilę. Oczywiście, taka rezygnacja z reklamy może nagle spowodować pewne finansowe niedobory, ale trzeba mieć w sobie taką równowagę, żeby nie chcieć za dużo. Żeby to nie przykryło tego podstawowego dobra, jakim jest twarz.

Twarz odpowiada za wszystko, co jest aktorem, ale też twarz jest najbardziej wrażliwym instrumentem. To twarz może i potrafi wszystkie "dusze" zdobyć i podporządkować je sobie. To jest bardzo trudne, jak wielka przy tym występuje trema...Jak bardzo wielki wysiłek twarzy, by samej sobie sprostać...

Jest jeszcze inna pokusa, w której twarz aktorska jest narażona na specjalne zaistnienie. To cały kontekst polityczny. W moim wypadku, przed laty, na pewno na mnie miała wpływ Solidarność, różne ruchy społeczne, które potrafiły w jednym momencie z człowieka prywatnego zrobić człowieka publicznego, a z człowieka publicznego, istniejącego w rygorach sztuki - uczynić trybuna ludowego, wypowiadającego się w imieniu jakiejś grupy. To był specjalny czas wielkiego, ogólnonarodowego otwarcia się.

Teraz jesteśmy świadkami innej sytuacji. Kiedy aktor może mieć pokusę, aby swoją twarzą firmować jakieś działania polityczne. Ale tu trzeba uważać, bo sytuacja jest inna. Sam widzę, że to, co kocham, a więc pojęcia i określenia, którym poświęciłem życie, wciąż są używane dzisiaj w znaczeniu pejoratywnym: "scena", bo polityczna, "aktorzy" tej sceny, bo niemal wszystkie ich działania, to teatrum polityczne, które wciąż się przed nami rozgrywa itd. Ale myślę, że trzeba znać swoje miejsce, żeby nie pchać się "na sztandary".

Nie wolno się zaprząc do innego wózka, niż sztuka. Chodzi o to, aby nie przekładać tej siły, którą się ma, na stanowiska wobec spraw politycznych. Oczywiście, nie każdy to przeżywa, ponieważ artyści są z zasady trudni do takich działań. Bo i z zawodu i z mentalności aktor musi być egocentrykiem. To tylko wbrew naszej mentalności, czasy nasze zawsze były takie, że człowiek miał coraz mocniejszą świadomość, że musi brać za coś więcej odpowiedzialność, niż tylko za swoje wnętrze i recytowane ze sceny słowa. Tylko trzeba umieć wybrać.

Moje bycie w tej Szkole też o tym świadczy, że nie chciałem skupiać się tylko na sobie. Nieraz ktoś mi mówi, że dla czynnego aktora siedzenie za biurkiem i piastowanie administracyjnej funkcji, to strata czasu, a to nieprawda!

Sam nie wiesz, kiedy to cię ogromnie wzbogaca. Wciąga, bo tu jest czasem kopalnia problemów, z którymi przychodzą prawdziwi, żywi ludzie. Obserwacja tych ludzi, często w roli petentów jest niesłychaną próbą psychologiczną. To jest jak sinusoida, raz się uda lepiej, raz gorzej... Ale niespodziewanie właśnie tu się odsłania prawdziwe życie! A w takim prawdziwym życiu, wobec innych ludzi -indywidualna twarz ma specjalną świadomość odpowiedzialności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji