Artykuły

Tak blisko gwiazd

Deszczowa pogoda chciała zepsuć tegoroczny Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach, ale się nie udało, bo publiczność dopisała nie tylko na spektaklach w Międzynarodowym Domu Kultury, w kameralnych salach Hotelu Vienna House Amber Baltic, ale także na otwartym obiekcie w amfiteatrze... Zainteresowanie festiwalem było ogromne - pisze Bohdan Gadomski w Tygodniku Angora.

Wspomogła je ekipa Programu Drugiego TVP ze wszędobylskim, bardzo profesjonalnym reporterem Mateuszem Szymkowiakiem (niezwykle cenny nabytek kadrowy) na czele, która pokazała 12 krótkich reportaży, w tym 6 wejść do "Pytania na śniadanie", oraz półgodzinny program dwukrotnie emitowany na antenach TVP2 i TVP Rozrywka. Jest to szczególnie godne odnotowania, bo do tej pory nie było tak dużego zainteresowania ze strony telewizji Festiwalem Gwiazd w Międzyzdrojach.

11 kolejnych odcisków dłoni (obecnie jest ich tam 178)...

Obok tradycyjnych, dwa należą do kategorii Idol Publiczności, są również trzy pomniki i sześć rzeźb. Tegoroczna konwencja artystyczna gali z odciskami dłoni nie odbiegała od poprzednich, ale widać próby jej odświeżenia, szybsze tempo całości, krótsze prezentacje poszczególnych gwiazd i ich spacerów po czerwonym dywanie... Wejście pierwszego nominowanego aktora Piotra Szwedesa poprzedziły jego zdjęcia z różnych okresów kariery odpowiednio wyeksponowane na dużym ekranie.

Piotr ubrany był skromnie, ale gustownie (biała koszula, bez krawata, jasnoniebieski garnitur). Dorobek jeszcze zbyt mały, aby odciskać dłoń, ale sympatia publiczności uzupełniała te braki. Wyróżnienie aktor zadedykował swoim dwóm córkom Zuzi i Martynce oraz synowi Szymkowi. Dosyć długo czekała na odcisk dłoni Justyna Sieńczyłło, bardzo często tutaj występująca aktorka i wicedyrektor Teatru Kamienica w Warszawie. Laureatka ubrała się w czarną sukienkę z białymi wzorami i czarny płaszczyk wykończony frędzlami. Dorobek Wojciecha Wysockiego jest spory i kwalifikujący aktora do takiego wyróżnienia. Wysocki był ubrany zbyt skromnie (niebieska koszula, bez krawata, granatowy garnitur). Aktor dziękował żonie i córce oraz publiczności, bez której aprobaty nie byłoby go - jak podkreślił - w Międzyzdrojach. Elektryzujące było wejście na czerwony dywan amerykańskiej aktorki z polskim rodowodem (pochodzi z Gdańska) Beaty Poźniak, która na stałe mieszka w Los Angeles, a na Festiwalu Gwiazd była po raz pierwszy. W Ameryce nie tylko gra w filmach i serialach, ale maluje, prowadzi błoga. Gościa z Hollywood zobaczyliśmy w błękitnej minisukience idealnie dopasowanej do jej szczupłej wzorcowej figury, ozdobionej srebrnymi kwiatami; uzupełniały ją srebrna biżuteria i srebrne wysokie szpilki na rzemykach. Publiczność była zachwycona. Tuż po niej na scenę wszedł reżyser Janusz Kondratiuk, dla którego grywający w jego filmach aktor Zbigniew Buczkowski zaśpiewał piosenkę "Małe pieski dwa". Magdalena Boczarska nie stworzyła kreacji w roli Michaliny Wisłockiej w "Sztuce kochania". Była mało podobna do oryginału. Poznałem słynną lekarkę i wiem, jaka była naprawdę. Boczarska jej nie poznała i Wisłocką nie była. Ale wyróżnienie - odcisk dłoni - może ją satysfakcjonować, bo ma spory dorobek i niezłe umiejętności. Na galę włożyła fioletową bluzkę i czarne spodnium. Zapomniała się uczesać, a przecież fryzjerki były tuż obok. Paweł Małaszyński był wystylizowany na wokalistę rockowego, aktor obchodzi 25-lecie pracy. Jego koncert z zespołem Cochise podobał się młodzieżowej publiczności, podobnie jak Varius Manx z Kasią Stankiewicz (oba koncerty odbyły się w czwartek 6 lipca w amfiteatrze). Nie daje się lubić Izabela Kuna, która co prawda ma duży dorobek, ale grane postaci są bardzo podobne do ich odtwórczyni. Środki aktorskiego wyrazu również. Ubrana mało efektownie, raczej na niedzielne wyjście do kościoła, jakby zapomniała, że przyjechała na Festiwal Gwiazd, gdzie obowiązują pewne zasady i oczekiwania publiczności są określone. Najlepiej spośród panów wypadł wybitny aktor Bartłomiej Topa, który był ubrany stosownie do uroczystości i miejsca [na zdjęciu]. Jego niezwykle sugestywne i prawdziwe kreacje aktorskie zostały zasłużenie nagrodzone. O piosenkarce Edycie Bartosiewicz prowadząca galę Anna Popek (kreacja godna gwiazdy) powiedziała, że elektryzuje publiczność głosem i umiejętnością stworzenia odpowiedniego klimatu na swoich koncertach. Edyta śpiewała długo, za długo, bo z planowanych pięciu piosenek wyszło dziesięć. Przeszkadzały jej pijackie pokrzykiwania i coraz niższa temperatura. Z trudem dotrwałem do końca jej koncertu, ale publiczności się podobała i cierpliwie stała za barierkami ogrodzenia. Przed galą wybornie zabawiał publiczność mistrz iluzji Arkadiusz Cywiński z magicznym show nad Bałtykiem, którego finałową atrakcją był numer ze znikającym grającym radiem. Zaskakująca jest nagroda Idol Publiczności dla aktorki Zosi Zborowskiej, o której dokonaniach po udziale w show "Twoja twarz brzmi znajomo" nie słyszeliśmy nic, co wskazywałoby, żeby tytuł "Idola" właśnie jej powinien być przypisany. Zosia z rozbrajającą szczerością powiedziała, że zawdzięcza go siostrze mieszkającej w Brazylii, która wysłała na nią nieprawdopodobnie dużo SMS-ów. W sumie otrzymała 4041 głosów na 9429, jakie oddali internauci w specjalnym głosowaniu. Jeszcze wspólna fotografia wszystkich laureatów i zaproszenie na bankiet. Ostatni goście wyszli nad ranem.

Noc przebojów

Koncert "Noc przebojów. Hity światowej muzyki" (niektóre z nich aż nazbyt przykurzone, sam tytuł też nietrafiony), ale na pewno bardziej atrakcyjny i nowoczesny od poprzednich otwierających międzyzdrojskie festiwale. Wizualizacje wspomagające poszczególne występy robiły duże wrażenie. Jeszcze większe zrobiły młode, duże głosy świetnie zapowiadających się wokalistek: Pauliny Lendy (intrygująca), Anny Marii Mbayo (porywająca) i Karoliny Cygonek (rasowa bluesmenka), które były prawdziwą ozdobą koncertu. Tylko zbyt długi czas jego trwania i niepotrzebnie wydłużające się popisy panów wokalistów pochodzących z innej bajki muzycznej (Janusz Hryniewicz i Roman Wojciechowski-Pazur) psuły jego charakter i tempo. Zrekompensowało mi to spotkanie ze świetnym zespołem muzycznym i znakomitymi gwiazdami: Ewą Bem (fantastyczna forma wokalna) i Grażyną Łobaszewską (również). Chciałbym słyszeć i oglądać więcej podobnych muzycznych atrakcji na tym festiwalu. Z ciekawością pobiegłem na recital aktorsko-piosenkarski

Doroty Stalińskiej, zatytułowany "Ratuj się, kto może", w którym aktorka dała przekrój swoich wspaniałych możliwości (wiersze, piosenki, monologi, dużo uśmiechu, trochę wzruszeń i zadumy). Zakończyła program szlagierem "Milord" z repertuaru Edith Piaf, który zaśpiewała tak samo porywająco jak francuska piosenkarka. Artystka otrzymała owację na stojąco. Ostatnie minuty tego programu należały do Beaty Poźniak. Aktorka pokazała film o swojej działalności (szkoda, że na słabym zapisie wideo), a później opowiadała zasłuchanej publiczności o życiu w USA. Poźniak została wyróżniona przez "Washington Post" za nagranie najlepszego audiobooka. Jest też pierwszą Polką, którą zatrudniło największe anglojęzyczne wydawnictwo literackie na świecie - Penguin Random House. Ostatni obraz, w jakim zagrała, zdobył Studenckiego Oscara za najlepszy film krótko-metrażowy. Ponieważ aktorka także wspaniale maluje, jej obrazy są pokazywane w światowych galeriach. Wykorzystuje je do filmów eksperymentalnych. Mówi: "Mój duch jest pełen optymizmu - on daje mi nowe szanse". Z Międzyzdrojów poleciała do Ameryki, aby zagrać w nowym serialu.

Źle ustawione godziny poszczególnych punktów bogatego programu festiwalu spowodowały, że z jednych występów musieliśmy wychodzić, aby zdążyć na inne. To koniecznie musi być poprawione, bo denerwuje tych, których interesuje wszystko, co dzieje się na festiwalu.

Jeden monodram, pięć spektakli teatralnych, spotkania z pisarkami...

Wybrałem spektakle teatralne i nie żałuję. "Noc gwiazdy" to sztuka powstała w pierwszą rocznicę śmierci jej reżyserki Barbary Sass i ku jej pamięci. Zobaczyliśmy fragment życia Poli Negri, jedynej Polki, która zrobiła autentyczną światową karierę. W słynną Polkę wcieliła się wprost genialnie Justyna Sieńczyłło, a partnerowała jej dyskretnie, ale wyraziście znakomita Marzena Trybała (sekretarka przyjaciółka Paola Loebel). Akcja toczy się w ciągu jednej nocy w berlińskim apartamencie hollywoodzkiej gwiazdy w roku 1938. Ogląda się z zapartym tchem; niektóre panie ocierały łzy. Znakomite przedstawienie. Spektakl o innej hollywoodzkiej gwieździe- Elizabeth Taylor ("Być jak Elizabeth Taylor") też ogromnie podobał się publiczności. Legendarna para aktorska Elizabeth Taylor i Richard Burton wciąż budzi zainteresowanie. Jego bohaterka walczy o samodzielność, wolność wyborów i niezależność kobiet, nawet gdy tak jak Taylor płaci za to wysoką cenę. Wyjątkowe kostiumy zaprojektowane przez Tomasza Ossolińskiego oddają klimat epoki i niezwykłość bohaterów dramatu. W roli Elizabeth Taylor Małgorzata Foremniak (od premiery bardziej sugestywna i przekonująca; momentami widziałem w niej prawdziwą Taylor), w roli Richarda Burtona Paweł Deląg (wspaniały, drapieżny, prawdziwy, z trafnie rozłożonymi emocjami skomplikowanej osobowości angielskiego aktora), Sambor Czarnota (zupełnie inny niż dotychczas w roli ich psychoterapeuty Tony'ego Sloversa, bardzo wyciszony, chowający swoje emocje do środka), Martyna Kliszewska (przezabawna, szczególnie jako amerykańska prezenterka programów typu talk-show). Nad całością bacznie czuwał reżyser, a jednocześnie autor scenariusza, wszechstronnie utalentowany Jakub Przebindowski.

Olaf Lubaszenko zaskoczył mnie swoim nowym reżyserskim spojrzeniem na sztukę "Ludzie inteligentni", która mówi o tym, że nie ma nudnych związków, są tylko mało kreatywni partnerzy. Kiedy związki bohaterów sztuki wkraczają w nieciekawą fazę dojrzałej harmonii, potrafią znaleźć sposób na wyjście z impasu. Koncert gry aktorskiej (Magdalena Stużyńska, Magdalena Boczarska, Rafał Królikowski, Bartłomiej Topa). Mniej prawdziwi są grająca serialowymi środkami Izabela Kuna i Szymon Bobrowski (podobne środki aktorskie tego aktora już widziałem na tym samym festiwalu). Komedia sytuacyjna "Kiedy kota nie ma" ma strasznie banalną fabułę, ale zawrotne tempo i na szczęście jest grana tak, jak na ten gatunek sceniczny przystało. Wyróżnili się Viola Arlak, Wojciech Wysocki, Jacek Lenartowicz.

Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach pod dyrekcją Olafa Lubaszenki idzie w dobrym kierunku. Jest tak blisko gwiazd jak żaden inny z polskich festiwali. Ze swoimi ulubieńcami ludzie mogli porozmawiać podczas codziennych sesji autografowych i spotkań w Caffe LOTTO. Byli zadowoleni i usatysfakcjonowani. Ja również.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji