Artykuły

Gorzkie doświadczenie

Dla osób, które pierwszy raz w życiu znalazły się w teatrze, "Dolce vita", baletowa premiera Opery Narodowej, może być oszałamiająca i cudowna.

No bo gdzie indziej można zobaczyć, jak pan zadziera do góry nogę, a pani mu pod nią przełazi? A inna pani podrzuca w górę kółko i za każdym razem je łapie. A jeszcze inni panowie i inne panie fikają kozły, przebierają nogami i machają rękami. No istne cuda!

"Dolce vita" także dla wszystkich, którzy w teatrze już byli, jest czymś niezwykłym. Myślę, że większość widzów pierwszy raz w życiu widziała balet niemal całkowicie pozbawiony choreografii. Tylko, że to już nie są cuda...

Zofia Rudnicka przykroiła na narodową scenę widowisko banalne, bezmyślne, prowincjonalne. Zupełnie, jakby realizując je, miała jego premierę zapewnioną w restauracji. I to niekoniecznie pierwszej kategorii. Żal jest przyglądać się znakomitemu zespołowi baletowemu teatru, świetnym solistom: Beacie Grzesińskiej, Łukaszowi Gruzielowi, Sławomirowi Woźniakowi, Małgorzacie Marcinkowskiej, jak trwonią swój talent i umiejętności w ruchowym bełkocie.

Poza kalectwem formalnym, w przedstawieniu panuje miazga intelektualna. Dla widzów nieznających twórczości Federico Felliniego, na którą powołuje się autorka spektaklu, wybitny włoski reżyser realizował wyłącznie filmy o zdeformowanych pupach i biustach.

W galimatiasie wątków i scen (spektaklem niepodzielnie rządzi przypadek) uwagę widzów przykuwa scenografia i kostiumy zaprojektowane przez Izabelę Chełkowską-Wolczyńską. Są one konsekwencją inspiracji filmowych, ale nie plagiatami, jakie nietrudno było popełnić. Od strony plastycznej przedstawienie jest bogate (także w dosłownym znaczeniu) i klarowne. Kilka obrazów nie tylko dystansuje, ale buduje całe sceny, jak np. rusztowanie wywiedzione z filmu "Kuszenie doktora Antoniego". Na uznanie zasługuje także dobra gra orkiestry prowadzonej pewną ręką Krzesimira Dębskiego. Autor muzyki - Nino Rota - w przeciwieństwie do Felliniego, byłby zadowolony.

Po obejrzeniu spektaklu najbardziej jednak pocieszająca jest konstatacja o doskonałej kondycji finansowej stołecznego Teatru Wielkiego, pozwalającej nie liczyć się z kosztami. W kontekście nędzy dotykającej polskie sceny, tylko radować może fakt, że jest w Polsce instytucja, która wydaje pieniądze bez ograniczeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji