Artykuły

Premiery Axera

5 sierpnia po przeczytaniu komunikatu o śmierci Erwina Axera sięgnąłem po tomy jego "Ćwiczeń pamięci" i poświęcony mu "Notatnik Teatralny", do którego napisałem szkic Kompleks Schillera. Przeglądając dokumentację dorobku Axera, obliczyłem, że widziałem dziewięć spektakli w jego reżyserii.

Pod koniec roku 1977 ujrzałem po raz pierwszy przedstawienie Axera w Teatrze Współczesnym. Był to "Kordian" rozegrany na tle czarnych kotar, z zaledwie zamarkowanymi scenami zbiorowymi i didaskaliami odczytywanymi przez Trzecią Osobę Prologu. Uderzyło mnie w tym spektaklu celowe ograniczanie środków inscenizacyjnych, komponowanie wręcz statycznych sytuacji i tonowanie emocji aktorskich w celu wydobycia znaczeń dramatu traktowanego z niezwykłym pietyzmem.

Niespodziewanie na scenie dominowała demoniczna postać, grana przez Jana Englerta, powstała z połączenia Mefistofela z Przygotowania, Chmury spod Mont Blanc, Diabła, Doktora w szpitalu wariatów i Adiutanta przynoszącego w epilogu ułaskawienie przez Cara. Historia okazywała się dziełem Szatana.

Pierwszą premierą Axera, w której uczestniczyłem 15 kwietnia 1980 roku na Mokotowskiej, był "Tryptyk" Maksa Frischa pomyślany jako szkic przed realizacją w wiedeńskim Burgu. W trakcie pierwszej i drugiej części przedstawienia - ukazujących stypę z udziałem Pastora i egzystencję umarłych po śmierci - siedziałem nieco znużony i zdeprymowany. Dopiero akt trzeci przyciągnął moją uwagę. Na scenie, nocą w Paryżu na ulicznej ławce, toczył się dialog pomiędzy Rogerem granym przez Englerta i jego zmarłą kochanką Francine, w którą wcieliła się Maja Komorowska. Rozmowę dopełniało zapalanie i gaszenie kolejnych papierosów. Dopiero po wielu latach dowiedziałem się, że austriacka pisarka i partnerka Frischa, Ingeborg Bachmann, która była prototypem Francine, zmarła w wyniku poparzeń doznanych po zaśnięciu w łóżku z zapalonym papierosem. Kiedy po zakończeniu "Tryptyku" w trakcie oklasków Komorowska pomagała wejść na scenę szwajcarskiemu autorowi, wszyscy mieli poczucie, że teatr Axera należy do kultury europejskiej. Nie dziwiłem się, że Axer był później nieco zazdrosny o graną również przez Komorowską i mającą rysy Bachmann poetkę Marię w "Wymazywaniu" Thomasa Bernharda wystawionym przez Krystiana Lupę.

Po długiej przerwie - spowodowanej rezygnacją Axera z kierowania Współczesnym i jego pracą na scenach niemieckojęzycznych - uczestniczyłem w premierach dwóch sztuk Sławomira Mrożka. 23 kwietnia 1994 na pierwszej prezentacji "Miłości na Krymie" siedziałem na widowni obok Pawła Hertza, poznanego przez Axera we Lwowie pod okupacją sowiecką, a w pośmiertnym wspomnieniu ironicznie przez niego sportretowanego. Gdy Iwan Zachedryński grany przez Zbigniewa Zapasiewicza pojawił się w trzecim akcie w waciaku jako wypuszczony z łagru więzień, pomyślałem o pobycie Hertza w czasie wojny na Syberii. W czasie aktu drugiego zaś przypomniało mi się opowiadanie Axera "Towarzysz Szuster, czyli Preludium" - o przygotowaniach we lwowskim teatrze do obchodów rewolucji w listopadzie 1939.

13 maja 1995 obejrzałem we Współczesnym premierę "Ambasadora". Ponieważ czternaście lat wcześniej byłem świadkiem prapremiery tego dramatu przygotowanej na dużej scenie Teatru Polskiego przez Kazimierza Dejmka, doceniłem kameralne ujęcie Axera; precyzję zbudowanych sytuacji i prowadzenia aktorów, przede wszystkim Zapasiewicza w tytułowej roli, ale też Pełnomocnika, który został obdarzony cechami sowieckiego urzędnika. W spektaklu Dejmka tylko Człowiek był bardziej przejmująco grany przez Tadeusza Łomnickiego, skądinąd aktora Axera. Silny efekt w spektaklu Axera wywoływał natomiast końcowy obraz, kiedy widoczna przez okno gabinetu Ambasadora zawieszona na maszcie flaga zaczynała dumnie powiewać.

Na początku studiów spotykałem Axera na korytarzach PWST, gdyż prowadził jeszcze zajęcia na Wydziale Reżyserii. Szczególnie utkwiła mi w pamięci jego obecność 19 marca 1983 roku na premierze dyplomowego przedstawienia "Jak wam się podoba" przygotowanego przez ciężko chorą Zofię Mrozowską. Przybycie Axera było aktem miłosierdzia wobec jego wieloletniej partnerki i czołowej aktorki Współczesnego zmarłej pięć miesięcy później.

Potem zdarzało mi się widywać Axera na spotkaniach organizowanych przez redakcje "Dialogu" i "Pamiętnika Teatralnego". Zaledwie raz rozmawiałem z Axerem. W trakcie gromadzenia materiałów do studium o Michale Weichercie, jego syn udostępnił mi bowiem list polecający napisany w 1957 roku przez Axera do polskiego ambasadora przed wyjazdem żydowskiego reżysera do Izraela. Axer nie pamiętał okoliczności powstania owego listu. Zaznaczył, że starając się pomóc Weichertowi, realizował wolę Leona Schillera, choć działał wtedy też wspólnie z Wilamem Horzycą. Zapytany o stosunek do oskarżeń Weicherta o kolaborację z nazistami po dłuższym milczeniu odparł, że po wojnie wszyscy Żydzi, którzy ocaleli z Zagłady, byli podejrzani. A stwierdzenie to miało ciężar wielorakich doświadczeń, w tym z lwowskiego getta, obozu janowskiego, oraz długotrwałych przemyśleń, tak jak zdanie z prozy Axera, że z owej wojny "tylko umarli wyszli bez szwanku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji