Artykuły

Teatr aktualności

Rozmowa z Erwinem Axerem, wybitnym praktykiem i publicystą teatralnym, nie jest łatwa. Dyrektor Teatru Współczesnego waży długo każde słowo. Nic dziwnego - dyrektorem swojego teatru jest od roku 1946. Wtedy Teatr Współczesny nazywał się Teatrem Kameralnym i miał swoją siedzibę w Łodzi. Dyrektor Axer na początku wchodził w skład kolegialnego kierownictwa Teatru, dyrektorem naczelnym i kierownikiem artystycznym został po śmierci Michała Meliny. Ukończywszy Wydział Reżyserski PWST, pierwsze swe sztuki zrealizował w roku 1938 i 1939. Były to: "Panna Julia" Strindberga z udziałem Ireny Eichlerówny i "Zwiastowanie" Claudela. Ten prawie trzydziestoletni okres kształtowania się artystycznego i intelektualnego oraz dwudziestodwuletni kierowania teatrem - nauczyły go cenić wypowiadane słowa. Widać to przy najprostszych nawet pytaniach. Pytam Erwina Axera, jakie spektakle przezeń realizowane, są mu najbliższe.

- Te, które udały, to znaczy udały się teatrowi i spotkały ze zrozumieniem ze strony publiczności. Bywały i takie, które widzom się nie podobały, mnie zaś, mimo to, są bliskie. Nie lubię spektakli, które uważam za niedobre, a które mimo to się podobają. Odczuwam to jako rodzaj upokorzenia.

- Teatr Współczesny pod Pańskim kierownictwem zdobył sobie duże uznanie, zarówno wśród krytyki jak i publiczności. Z tego wypływa oczywisty wniosek, że formuła, którą realizuje, sprawdza się, wytrzymuje próbę czasu. Czy mógłby Pan ją bliżej określić?

- Formuła wyboru sztuki jest dość prosta. Spośród sztuk, na które mamy obsadę, środki techniczne i ekonomiczne, co do których przypuszczamy, że obchodzić będą publiczność, że są żywe, które zgadzają się grać nasi czołowi aktorzy, którymi gotowi są zainteresować się nasi reżyserzy, na które możemy uzyskać opcję i które spełniają jeszcze kilka pomniejszych postulatów - spośród tych sztuk wybieramy jedną i tę realizujemy. Z powodzeniem lub bez. Po jakimś czasie wybieramy następną.

- I mimo wszystko przedstawienia są do siebie podobne?

- Formuła realizacyjna jest również prosta. Jeśli chodzi o mnie, czytam sztukę, a potem staram się środkami teatru wyrazić to, co autor wyraził przy pomocy środków literackich. Nie naginamy sztuk do z góry założonej wizji teatru, lecz szukamy osobnego kształtu dla każdej sztuki. Interpretacja i tak bywa subiektywna, bo inną być nie może. Sztuki są rozmaite, aktorzy i reżyserzy - ci sami. Świadomie czy nieświadomie, wizję jakiegoś teatru mają. Jest jednak różnica pomiędzy tym, czy się szuka w autorze tego, co się nadaje dla nas, czy też w nas tego, co potrzebne autorowi.

- Nie ma chyba w naszym życiu kulturalnym rzeczy tak spornej jak tradycja, jej wybór 1 stosunek do niej. Jest to zresztą zrozumiałe. Niejednokrotnie trudno zachować nam należytą o niej pamięć, ponieważ świat i stosunki wewnętrzne między nami ulegały ostatnio, i ulegają w dalszym ciągu, bardzo szyb-kim przemianom. A jaki jest Pański stosunek do tradycji? Pana, który się przeważnie obraca wśród tematyki współczesnej?

- Kiedyś pewien wybitny Anglik pisał do równie wybitnego Francuza (bodajże do Copeau): "jak każdy prawdziwy artysta, jesteś tradycjonalistą. Jak wiadomo, Copeau uważany jest za jednego z reformatorów francuskiego i europejskiego teatru. Rozumiał jednak i umiał to w działalności okazać, że bez rozliczenia się z przeszłością nie może być owocnej teraźniejszości. W tym rozumieniu chciałbym również być tradycjonalistą.

- Osiągnięcie najwyższej rangi - uniwersalności, bycia zrozumiałym i ważkim dla każdego - jest niedoścignionym marzeniem naszego teatru, w ogóle - naszej sztuki. Lecz odmienne od reszty krajów doświadczenia sprawiły, że jest nam trudno te marzenia zrealizować. Z drugiej strony, boimy się w tej pogoni za uniwersalnością popaść w kosmopolityzm, wyzbyć się własnych indywidualnych cech. Jakie rozwiązanie tego dylematu w teatrze jest słuszne zdaniem

Pana?

- W tradycji naszego teatru i dramatu łączy się nurt literatury i teatru ściśle, względnie ściślej, polskiego, narodowego, ludowego, z nurtem europejskiej, czasem pozaeuropejskiej kultury teatralnej. Wyłączenie któregoś ze źródeł groziłoby regionalizmem i zaściankowością w jednym, roztopieniem w ogólnikowej pseudoeuropejskości - w drugim przypadku.

-Rozpoczął się nowy sezon teatralny. Stał Pan przed koniecznością wyboru repertuaru. Jak odbija się w nim Pański stosunek do tradycji i uniwersalności? Jakie sprawy Pan uważa za aktualne, żywe, "do załatwienia"?

- W sali "większej", przy Mokotowskiej, rozpoczniemy sezon w grudniu "Wielkim człowiekiem do małych interesów" w adaptacji i reżyserii Jerzego Kreczmara. W styczniu odbędzie się premiera "Pastorałki" czy też "Szopki" Brylla, poetyckiej trawestacji jasełek. Później Albeego "Amerykański ideał" i "Śmierć Bessie Smith" i w końcu

sezonu - Wyspiańskiego "Noc listopadowa". Mamy też w rezerwie "Guildenstern i Rosenkrantz nie żyją" Stopparda, pozycję szekspirowską, Czechowa i inne. No, ale to już dalsza sprawa.

Przy ul. Czackiego Andrzej Łapicki wystawi Musseta "Kaprys'' oraz "Drzwi powinny pozostać otwarte albo zamknięte". Przewiduje się tam jeszcze sztuki Obaldii i Arbuzowa, zależnie od tego, którzy z aktorów wolni będą dla występów na tej scenie.

- A co Pan, jako publicysta, uważa za żywe, aktualne? Pisuje Pan przecież stałe felietony w dwutygodniku "Teatr".

- W "Teatrze" pisuję o tym, co mi przychodzi do głowy w chwili, kiedy siadam do pisania. O tym, czy to żywe, czy nie, muszą decydować czytelnicy. Czytają, albo nie czytają.

- Jednym z najbardziej ważnych i zarazem trudnych problemów naszego

teatru jest problem aktorstwa. Często jest ono uważane za newralgiczny punkt naszego teatru. I chyba słusznie. Praktyki, jakie się nieraz obserwuje na naszych scenach, nie nastrajają zbyt optymistycznie.

- Uważam, że mamy kilku doskonałych, sporo utalentowanych i wielu dobrych, zdolnych aktorów. Są oczywiście braki w pewnych "fachach" aktorskich, w tzw. "emploi". Dramat polega na tym, że dla większości aktorów teatr przestał być bazą artystyczną i ekonomiczną. Stał się jednym z zajęć. Czasem "hobby". Odbija się to na zamiłowaniu i na dyscyplinie, bez których nie ma prawdziwego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji