Artykuły

Komu przywilej, komu obowiązek

Listem do redakcji "Życia Literac­kiego" (nr 23) Erwin Axer uwiadomił, że wypowiadając się na łamach "Dia­logu" o niepowodzeniu przeżywanym przez dramaturgię polską międzywojennego dwudziestolecia, "nie informo­wał o przeszłości, informował jedynie o swojej opinii o niej", przeto jako au­tor sprzeciwu wobec meritum wywodu Axera oraz jego argumentów ("ŻL" nr 19) "mijam się z tematem".

Czyżby tak było? Przecież Axer oświadczył na wstępie: "Polski dramat współczesny w czasie międzywojennego dwudziestolecia nie cieszył się zbytnim uznaniem publiczności i miarodajnej opinii". Zatem informował nie o swo­jej opinii, lecz - jak wyżej. Gdyby to była opinia indywidualna, nie widział­bym potrzeby odezwania się. Ale isto­tna zawartość komunikatu przymusiła mnie, albowiem, jak to dwa razy za­znaczyłem, czytelnicy nie obeznani z materią tematu mogą utrwalić w sobie całkowicie fałszywe pojęcie o tym frag­mencie naszej kultury.

Łatwo było Erwinowi Axerowi taką informację wykuć, skoro na reprezen­tantów ówczesnej twórczości polskiej dla teatru wyznaczył "sztuki Kiedrzyńskich, Niewiarowiczów i im podobnych", zatem wysuwając przypadkowe­go autora miałkości oraz bardziej rze­mieślnika aniżeli twórcę, przydając każdemu z nich liczbę mnogą i zamy­kając uszczelką "i im podobnych" a skreślając Grzymałę-Siedleckiego, Nał­kowską, Nowaczyńskiego, Pawlikowską-Jasnorzewską, Przybyszewskiego, Perzyńskiego, Rittnera, Rostworowskie­go, Zegadłowicza. To właśnie przywiodło mnie do przypomnienia niepośled­nich pisarzy, którzy nasycili dramatur­gię dwudziestolecia w rzeczywistości. Diatryba Axera zmusza mnie obecnie do uzupełnienia utworami i innych au­torów. Oto oni: Michał Choromański, Stefan Grabiński, Juliusz Kaden-Bandrowski, Ludwik Hieronim Morstin, Wacław Sieroszewski, Antoni Słonim­ski, Leopold Staff, Witold Wandurski. Wystawienie dramatu historycznego Marii Dąbrowskiej z epoki Władysława IV Wazy przecięła wojna. Trzeba pa­miętać i o tym, że komedię Brunona Winawera "Księga Hioba" przełożył na język angielski Józef Conrad; odegrano ją w Londynie i tam też wydano dru­kiem.

Zestaw faktów prowadzi do stwier­dzenia, iż trzon dramaturgii polskiej owej epoki charakteryzuje wyrastanie z gleby własnej w bogatym rozrzucie kształtów, wśród swoistych czynników różnolicie realistycznych i poetyckich, psychologicznych i historycznych, a wiele pozycji obejmowało rodzime zja­wiska społeczno-obyczajowe w sferach miejskich i w życiu wsi - wbrew zda­niu rozpoczynającemu esej Karola Irzykowskiego z roku 1919 o naszej twórczości dla teatru: "Chemia życia polskiego jest niedramatyczna" (druk w "Scenie Polskiej", wydawanej przez ZASP).

W tekście "Dialogu" Axer zestawia polską twórczość "z dramatem europej­skim". Natomiast w tekście "Życia Literackiego" mówi, że w swoim ówcze­snym tekście powiadał o "czoło­wych osiągnięciach ówczesne­go repertuaru europejskiego" (podkr. moje - HS). A to przecież są dwie wartości: 1. suma dramatu, 2. geniusz Bernarda Shaw oraz odkrywczość Luigi Pirandella, laureatów nagrody No­bla.

Rzecz jasna, niezależnie od uznania publiczności i miarodajnej opinii każ­demu przysługuje "prawo", jak słusz­nie żąda Axer, do publikowania swojej opinii indywidualnej. Jednak wartość jej uzależnia się od rzetelności argu­mentacji bez lęku o zarzut "przyczynkarskiej pedanterii". W przypadku zbyt jaskrawego rozminięcia się z istnieją­cymi dokumentami może zabarwić się "zaciekłością" ton prostującego.

Bo też na bezdroża zawiodła teza Erwina Axera, jakoby sztuki "Kiedrzyńskiego, Niewiarowicza i im po­dobnych nie miały szans w zestawie­niu z naśladowanymi wzorami". Jak się to przejawiało w dwóch z masy spad­kowej wyłuskanych komedyjkach Nie­wiarowicza, nigdy się nie dowiemy, po­nieważ zatonęły w niebycie. Co się ty­czy sztuk Kiedrzyńskiego, a można tu dołączyć Krzywoszewskiego, Winawera, Wroczyńskiego, nie mogły być "naśla­dowanymi wzorami węgierskich fars i komedii", albowiem te przywędrowały do nas dopiero z początkiem lat trzy­dziestych, a twórczość komediowa wy­mienionych polskich autorów objawiła się na naszych scenach już przed ro­kiem 1918.

W ostatnim fragmencie swego listu Erwin Axer oświadcza, że jego infor­mowanie o swojej opinii o przeszłości jest "przywilejem felietonisty", przywi­lejem, który "nie przysługuje history­kom ani politykom", "poszukiwaczom prawdy, obrońcom narodowych war­tości".

Wypada stwierdzić, że czy to histo­ryk, czy pisarz polityczny, a nawet su­mienny eseista, nie korzystają z przy­wileju wygłaszania takich opinii, któ­rych istocie dobitnie zaprzeczają po­wszechnie wiadome fakty. Ich funkcją i obowiązkiem jest poszukiwanie praw­dy i opiniowanie o tym, co w niej tkwi. I jest to również ich skłonność natu­ralna, gdy występują jako obrońcy na­rodowych wartości wtedy, jeżeli bezspornie ustalona prawda świadczy na dobro tych wartości.

P.S.: Tekst powyższy ukazuje się z pewnym opóźnieniem, ponieważ przebywając na wywczasach nie miałem stępu do tygodników.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji