Artykuły

Kilkanaście premier i rozbudowa. Plany dyrektora Opery Wrocławskiej

- Stawiam na różnorodność, chcemy zaspokoić potrzeby różnych grup widzów - deklaruje Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor Opery Wrocławskiej. Jakie wydarzenia planuje w najbliższych latach? - rozmowa Magdy Piekarskiej w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Magdalena Piekarska: Poprzedni sezon musiał pan poprowadzić właściwie z marszu - zarząd województwa powołał pana na stanowisko dyrektora w czerwcu ubiegłego roku. Mamy zatem za sobą uwerturę. Przed nami akt pierwszy?

Marcin Nałęcz-Niesiołowski: Tak, a ponieważ mój kontrakt obejmuje trzy sezony, wygląda na to, że wrocławianie dostaną dwuaktową operę poprzedzoną prologiem. Początek był rzeczywiście trudny: pani dyrektor Michnik, odchodząc, nie zrobiła żadnych planów artystycznych, zgodnie z informacjami, które rok wcześniej przekazała organizatorowi instytucji. Musiałem zaplanować sezon i zrealizować swoje plany bardzo szybko, ale wydaje mi się, że odbyło się to bez szkody dla publiczności.

Postawiłem na różnorodność - obok dużych propozycji, jak "Faust", były premiery baletowe z muzyką na żywo, spektakle familijne. Cieszę się też, że obawy związane z relacjami z pracownikami, które pojawiły się na początku, okazały się na wyrost. Co nie znaczy, że nie ma problemów, ale przepracowujemy je na bieżąco i staramy się je rozwiązywać poprzez dialog.

Jaki zatem będzie akt pierwszy?

- Jeszcze bogatszy w wydarzenia - zaplanowaliśmy kilkanaście premier. To wszystko w szybkim tempie - zakładam, że na przygotowanie jednej powinien wystarczyć nam miesiąc.

Ambitny plan.

- To nie wszystko - są jeszcze plany inwestycyjne. Aktualnie realizujemy bardzo duży, dwuletni projekt unijny związany z modernizacją sceny Opery Wrocławskiej. W świadomości wielu osób opera "niedawno była remontowana". To "niedawno" dobiega już 20 lat i wiele elementów wyposażenia sceny i innych systemów scenicznych oraz bezpieczeństwa wymaga modernizacji.

Dochodzi czasami do sytuacji, że potrzebne do bieżącego działania urządzeń sterowniki nie są już produkowane i musimy ich poszukiwać m.in. na... aukcjach internetowych.

W szybkim tempie wracamy także do idei rozbudowy Opery Wrocławskiej. Jeśli chcemy pokazywać coraz więcej coraz lepszych spektakli, potrzebujemy przestrzeni na próby solistów, chóru, orkiestry, baletu. Ale też powierzchni magazynowej, której opera nie ma - korzystamy z zewnętrznego magazynu, co się wiąże ze skomplikowaną logistyką. Większość tych prac chcemy prowadzić w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, jako pierwsza instytucja kultury w kraju.

Na czym to polega?

- Środki publiczne, które przeznaczymy na tę inwestycję, pochodzące z wniesionego aportu w postaci terenu inwestycyjnego, będą w znaczący sposób wspomagane pieniędzmi prywatnego partnera. Obie strony ustalają poprzez procedurę przetargową szczegóły realizacji określonych celów.

Naszym celem jest budowa sal prób i magazynu przyscenicznego. Prawdopodobnie, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, partner prywatny będzie chciał zbudować na działce opery hotel, z którego również i my będziemy korzystać.

To ile tych budynków powstanie?

- Dwa połączone ze sobą - na terenie dzisiejszego parkingu za operą, w podziemiach będzie magazyn wybudowany ze środków europejskich, na powierzchni połączone budynki - hotel i sale prób. Te inwestycje są niezbędne - 85 proc. budynków obecnej Opery Wrocławskiej to przestrzeń naszego sacrum - sceny i przestrzeń dostępna dla publiczności. Trzeba naprawdę się postarać, żeby znaleźć miejsce na próby. Przy okazji przygotowań do premiery "Orfeusza i Eurydyki" Glucka w reżyserii Mariusza Trelińskiego, którą zaplanowaliśmy na koniec roku, będziemy korzystać z sali prób w Narodowym Forum Muzyki. Ale to rozwiązanie prowizoryczne - jeśli opera ma być aktywnym, żywym, ambitnym teatrem muzycznym, dodatkowa przestrzeń jest jej niezbędna.

Kiedy inwestycja ruszy?

- Jesteśmy w fazie przygotowań - trzeba rozpisać przetarg, żeby znaleźć partnera. Czekamy na decyzję Ministerstwa Rozwoju Regionalnego w sprawie uruchomienia pomocy technicznej dla całego procesu. Zależy nam, żeby na każdym etapie był on całkowicie transparentnym działaniem.

Kiedy pierwsza premiera w sezonie?

- 14 października. To będzie "Fidelio" Beethovena, spektakl realizowany w koprodukcji z Narodową Operą Słoweńską z Lublany. Ale na pierwsze spektakle zapraszamy już 21 i 22 września. Wznawiamy "Borysa Godunowa" Musorgskiego w nowej obsadzie, z udziałem gwiazdy - basa moskiewskiego Teatru Bolszoj Michaiła Kazakowa oraz wielu innych artystów krajowych i zagranicznych, którzy zaczynają z nami współpracę.

Bardzo ważny jest dla nas rok przyszły ze względu na rocznicę odzyskania niepodległości. Ten pierwszy jubileusz zaczynamy świętować w listopadzie, premierą "Krakowiaków i górali" Bogusławskiego i Stefaniego w reżyserii Barbary Wiśniewskiej.

Zobaczymy polskie podziały na scenie?

- Skupimy się raczej na wątku miłosnym, na tym, co nas łączy, a nie dzieli, chociaż oczywiście nie uciekniemy od antagonizmów. Przy okazji wraz z Polskim Wydawnictwem Muzycznym inaugurujemy projekt odzyskiwania i prezentowania publiczności twórczości muzycznej z okresu zaborów. Ten spektakl najprawdopodobniej zostanie zarejestrowany przez TVP Kultura.

Ale oprócz wątków patriotycznych na przełomie listopada i grudnia w ramach Festiwalu Opery Współczesnej odbędzie się prapremiera "Immanuela Kanta" Leszka Możdżera. Na pewno wydarzeniem będzie premiera "Orfeusza i Eurydyki" z udziałem Orkiestry Barokowej Narodowego Forum Muzyki. W ten sposób, ale też poprzez koncertowe wykonanie "Łaskawości Tytusa" na Wratislavii Cantans, właśnie u nas, w Operze Wrocławskiej, zacieśniamy współpracę między obiema instytucjami.

Nie zabraknie baletu - nasz choreograf rezydent Jacek Tyski przygotuje na początku marca przyszłego roku "Romea i Julię" Prokofiewa. Planujemy też koprodukcję z operą w Lipsku - pokażemy razem "Zakaz miłości" Wagnera w reżyserii Arona Stiehla, jedno z dwóch dzieł komicznych jego autorstwa, nigdy dotąd nieprezentowane w Polsce. A z okazji 85. urodzin Krzysztofa Pendereckiego chcemy przypomnieć, że jest twórcą nie tylko pomnikowych, dużych, wokalno-instrumentalnych kompozycji, ale też bajki muzycznej "Najdzielniejszy z rycerzy", napisanej w latach 60. Po udanym eksperymencie z "Requiem" Mozarta zaproponujemy publiczności baletowy "Wieczór polski" do kompozycji Chopina, Karłowicza i Pendereckiego.

Opera wyjdzie z murów? Będzie premiera pod gołym niebem?

- Tak - zaplanowaliśmy jedno superwidowisko, na końcówkę czerwca. Wtedy na pl. Wolności pokażemy "Nabucco" Verdiego. Szczegółów na razie nie zdradzę, ale mogę obiecać, że zaproponujemy nową, intrygującą interpretację, którą chcielibyśmy także osadzić w trudnej historii naszej ojczyzny.

Trudno powiedzieć, żeby te plany spajał jeden wspólny mianownik.

- Stawiam na różnorodność - chcemy zaspokoić potrzeby różnych grup widzów. Trzy sezony to niewiele i chcę wykorzystać ten czas, żeby jak najwięcej zrobić - wrzucić drożdże do mąki, tak żeby to ciasto mogło wyrosnąć, stąd także bardzo duży nacisk na działalność edukacyjną, zdecydowanie większą liczbę spektakli familijnych.

Na pewno w kolejnych latach będziemy starali się prezentować wątki muzyczne związane z ważnymi historycznymi datami. A ponieważ w 2019 r. przypada 200. rocznica urodzin Stanisława Moniuszki, pokażemy jego dzieła w nowych inscenizacjach i postaramy się je popularyzować za granicami kraju. Drezno, Lipsk, Praga, Bratysława, Ostrawa, Budapeszt - to kierunki naszej misji. Zabierzemy w nią "Halkę", bo ma libretto zrozumiałe dla wszystkich - nieszczęśliwa miłość, różnica stanów, fatum, które zmusza do porzucenia ukochanej osoby, rola politycznej czy społecznej poprawności.

Po tym roku czuje się pan wrocławianinem?

- Od strony zawodowej tak, choć "od zawsze", a już szczególnie od roku 1996, po wygranym przeze mnie konkursie wokalnym, Wrocław jest bliski memu sercu. Mnóstwo czasu tu spędzam, ale jestem też profesorem uczelni w Gdańsku, mam swoje obowiązki w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie i innych instytucjach muzycznych.

Żałuję, że nie mogę uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych Wrocławia w takim wymiarze, jak miałbym na to ochotę - pracuję w operze od rana do wieczora. Mieszkam blisko, nieopodal opery, zdążyłem więc poznać dobrze rejon Starego Miasta, a wraz z inspektorem orkiestry udało mi się też wybrać na kilka wycieczek kajakowych po Odrze, więc poznałem Wrocław całkiem nieźle od strony rzeki.

Woda, po moim ojcu marynarzu, jest poza muzyką także moim żywiołem. Zatem zaczynamy. Wraz z naszą publicznością, wszystkimi pracownikami instytucji, organizatorami - urzędem marszałkowskim, Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, naszymi sponsorami i mecenasami zapraszamy wszystkich do opery. Prosimy o korzystanie z naszej strony internetowej, mediów społecznościowych i bezpośrednich kontaktów z nami. Szczególnie na te liczymy i są one dla nas bardzo cenne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji