Artykuły

Komedia omyłek po krakowsku

Okazuje się, że dyrektorem jednej z lepszych scen w Polsce można zostać na podstawie listy sztuk, których nie ma się zamiaru wystawiać, i powołując się na doświadczenie osoby, z którą się nie chce współpracować - komentuje Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Wczorajsza konferencja prasowa nowego dyrektora Marka Mikosa, pierwsza po objęciu przez niego funkcji, trwała półtorej godziny, a niewiele się dowiedzieliśmy. Bo jeszcze za wcześnie, bo rozmowy trwają, bo przecież dyrektor rozpoczął urzędowanie dopiero od 1 września.

W każdym razie teatr ma przez najbliższe dwa lata, a nawet dłużej, czcić Wyspiańskiego bliżej niesprecyzowanymi projektami. Może przejmie się przygotowane przez Włodzimierza Szturca w marcu tego roku w warszawskim Instytucie Teatralnym czytanie "Legendy".

Innym krakowskim autorem będzie Karol Hubert Rostworowski; zostaliśmy poinformowani, że dyrektor rozmawiał z rodziną autora, która pragnęłaby, aby "Niespodziankę" wyreżyserował Wojciech Smarzowski. Smarzowski podobno w teatrze wolałby nie (słusznie, kiedyś w Starym zrobił "Kraksę", z wynikiem adekwatnym do tytułu), może więc w telewizji

Dlaczego o tym, kto miałby reżyserować sztukę autora nieżyjącego od 1938 roku, ma decydować jego rodzina? I dlaczego teatr miałby robić teatr telewizji?

W deszczu i śniegu też?

Poza tym: wznowiony po sześciu latach "Pan Tadeusz" Mikołaja Grabowskiego i ewentualnie tegoż reżysera "Wspomnienia polskie" (ubiegłoroczny dyplom PWST). "Coś włoskiego" być może zrobi Tadeusz Bradecki, a jednoaktówki Janusza Głowackiego na pewno Józef Opalski. Przyjedzie Stanisław Mojsiejew (Ukraina), reżyserujący niesprecyzowany projekt polsko-ukraińsko-litewski, a także reżyser grecki Yorgos Kimoulis, rzadko wyjeżdżający za granicę, ale świetnie ponoć znający Stary Teatr (jak tego dokonał?).

Ten wystawi z kolei tragedie greckie, częściowo na placu Szczepańskim. W deszczu i śniegu też? Będzie jeszcze "teatr formy" o Bachu i Glennie Gouldzie, nie wiadomo czyj, ale już kupiony w Kanadzie. No i jacyś (żadne nazwisko nie padło) studenci reżyserii. Aha, jeszcze Tomasz Man pisze sztukę o wyobrażonym spotkaniu Josepha Conrada i Stanisława Wyspiańskiego. W Krakowie oczywiście, bo krakowskość jest, jak się wydaje, dla Marka Mikosa najważniejsza.

Z tego zestawu jasno wynika jedno: Mikos nie ma żadnego pomysłu na prowadzenie teatru. Dużej instytucji z trzema scenami, wielkim i świetnym zespołem. Tam coś odgrzejemy, tu załatamy, tam sprowadzimy, tu przerobimy, ówdzie uczcimy wielkiego dramaturga niesłusznie zapomnianego, tam znów obejdziemy jakąś rocznicę. Rozejrzymy się, może uda się złapać jakiegoś reżysera z nazwiskiem albo i bez nazwiska. A że ci naprawdę sławni są zajęci bądź niechętni dyrekcji, w sieć wpadną więc pomniejsze rybki, zadowolone, że mogą popracować na takiej scenie.

I gdzie się to wszystko podziało?

Startując w "transparentnym konkursie ministerialnym", Marek Mikos przedstawił zupełnie inny plan. Przypomnę: na początek roku 2018 "Balladyna" w reżyserii "irlandzko-szkockiego wizjonera", ewentualnie "kornwalijskiej mistrzyni". Potem: nowa sztuka Wojciecha Tomczyka, "Profesor Bernhardi" Schnitzlera, "Żywot Galileusza" Brechta, "Henryk V" Szekspira, nieznana w Polsce sztuka Pirandella, "Sceny z egzekucji" Howarda Barkera. A w następnym sezonie: Tennessee Williams, projekt legionowy, projekt "Wolność", "Kaśka Kariatyda", "Kupiec wenecki".

I gdzie się to wszystko podziało? Przepadło tajemniczo wraz z Michałem Gieletą, niedoszłym dyrektorem artystycznym i współautorem programu? Obiecano nam, widzom (bo przecież nie tylko MKiDN) całkiem zacny zestaw tytułów, a po niespełna czterech miesiącach dostaliśmy coś zupełnie innego. Żaden tytuł ze zwycięskiej aplikacji nie padł na wczorajszej konferencji i jakoś nie sądzę, żeby do kolejnej, zapowiedzianej na 15 września, coś się w tej kwestii zmieniło.

Okazuje się, że dyrektorem jednej z lepszych scen w Polsce można zostać na podstawie listy sztuk, których nie ma się zamiaru wystawiać, i powołując się na doświadczenie osoby, z którą się nie chce współpracować. Ministerstwu Kultury to najwyraźniej nie przeszkadza. A że kolejny teatr spadnie do prowincjonalnej ligi? Przecież był transparentny konkurs i wygrał najlepszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji