Artykuły

Kraków. Nowy konkurs w "Starym"?

Głos w sprawie gęstniejącej atmosfery wokół Marka Mikosa, nowego dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie zabrał minister kultury Piotr Gliński. Zaznaczył, że na razie teatr ma szefa. Ale nie wykluczył, że potrzebny będzie nowy konkurs na dyrektora.

Nie milkną echa konferencji prasowej z 6 września, w czasie której Marek Mikos, piastujący od nowego sezonu stanowisko dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie, mówił o swoich planach. Wymienił m.in. nazwiska reżyserów, z którymi zamierza pracować. Problem w tym, że jak ujawnił "Dziennik Polski", trzej wymienieni przez niego twórcy - Giovanny Castellanos, Józef Opalski i Tadeusz Bradecki - nie zawarli z nim umów na najbliższy sezon.

Teraz głos w sprawie zabrał minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Zaznaczył, że jego zdaniem potrzebny jest spokój w ocenie sytuacji w Starym Teatrze. - Jeżeli nic z tego nie wyjdzie, a teatr nie zacznie normalnie funkcjonować, to będziemy pewnie musieli w trybie pilnym powtórzyć konkurs. Na razie jest powołany dyrektor i dajmy mu szansę funkcjonowania - zaznaczył minister Gliński na antenie RMF FM.

Problem w tym, że minister ma według prawa ograniczone możliwości odwołania dyrektora teatru, który już otrzymał nominację.

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński chce, by na razie środowisko teatralne i zespół Narodowego Starego Teatru w Krakowie "ze spokojem patrzyło na poczynania dyrektora Marka Mikosa". - Jest dyrektor, który ma prawo podejmować decyzję i przygotowuje scenę do sezonu - tłumaczył szef resortu na antenie RMF FM.

Rozpad duetu Mikos-Gieleta

Marek Mikos jest od 1 września nowym dyrektorem sceny przy ul. Jagiellońskiej. Ale już zdołał wywołać sporo kontrowersji. Nim objął stanowisko, wiadomo było, że nie wejdzie do teatru wraz z Michałem Gieletą, który miał być dyrektorem artystycznym. Tak przynajmniej wynikało z przedstawionego w konkursie programu.

- Nie czuję się odpowiedzialny za konflikt, komisja nie może powołać duetu dyrektorskiego - skomentował wczoraj minister kultury.

Nieoficjalne informacje, że duet dyrektorski rozpadł się, zanim na dobre zaczął pracować, jako pierwszy podał "Dziennik Polski". Na konferencji prasowej 6 września, która miała być inauguracją dyrektorowania Mikosa powiedział on, że Gieleta nie wiedział, z czym przyjdzie mu się zmierzyć. To ma być jeden z głównych powodów rozstania.

Dodatkowo Mikos zaznaczył, że obu panów poróżniły kwestie finansowe. Gieleta miał zażądać 400 tys. zł rocznie, czyli "tyle ile zarabia Jan Englert w Teatrze Narodowym w Warszawie". I posypały się oświadczenia. Niedoszły dyrektor artystyczny stwierdził, że nie było mowy o jego wynagrodzeniu, bo to miało być negocjowane dopiero po rozpoczęciu kadencji. Zaznaczył, iż nie doszły do skutku jego spotkania z zespołem artystycznym, mimo że stawiał się w Krakowie w wyznaczonych przez Mikosa terminach. Z kolei Teatr Narodowy w Warszawie zaznaczył, że zaskoczony jest informacjami na temat zarobków Englerta, pełniącego rolę dyrektora artystycznego. Zarabia on bowiem ponad dwa razy mniej.

(Nie)pracujący w "Starym" reżyserzy

Konferencja prasowa nowego szefa teatru spowodowała zamieszanie także z innego powodu. Spośród wymienionych przez Mikosa reżyserów, którzy mieliby z nim w nowym sezonie pracować, aż trzech w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" zaprzeczyło. Chodzi o Giovanny'ego Castellanosa, Józefa Opaskiego i Tadeusza Bradeckiego.

Z kolei Mikołaj Grabowski, dawny dyrektor "Starego" przyznał, że pod koniec sezonu mógłby wznowić "Pana Tadeusza", jako "pomoc zespołowi". - Jeśli ten zespół takiej pomocy by chciał - dodał w rozmowie z nami i zaznaczył, że "nikt nie chciałby powtórki z Teatru Polskiego we Wrocławiu". Tam nowy dyrektor Cezary Morawski popadł w konflikt z zespołem i w konsekwencji wielu znanych i cenionych aktorów zrezygnowało z pracy, a artystycznie scena podupadła.

Okazało się też, że wymieniane przez Mikosa utwory raczej nie będą wystawiane. Chodzi m.in. o jednoaktówki Janusza Głowackiego, które Mikos przedstawił jako materiał na premierę. W rzeczywistości są planowane jako premiera niezależnego krakowskiego teatru Barakah. Choć jego szefowe - Ana Nowicka i Monika Kufel - mówią, że odbyły się rozmowy na temat koprodukcji. Umowa nie została jednak podpisana.

Apel do ministra ze strony środowiska

Na reakcję widzów i ludzi teatru nie trzeba było długo czekać. Już w miniony weekend na stronie internetowej www.petycjeonline.com pojawił się list adresowany do ministra Glińskiego. "Pragniemy wyrazić ogromne zaniepokojenie sytuacją, w jakiej znalazł się Narodowy Stary Teatr po wyborze na jego dyrektora Marka Mikosa, a przede wszystkim po ujawnieniu przez dyrektora Mikosa braku jakiejkolwiek koncepcji na prowadzenie tej sceny" - piszą autorzy listu.

Wśród podpisanych znaleźć można nazwiska ludzi teatru, aktorów i reżyserów, m.in. Marty Nieradkiewicz, Wiktora Logi-Skarczewskiego, Marcina Cecki, Tomsza Cyza, Magdaleny Łazarkiewicz, Michała Borczucha, Juliusza Chrząstowskiego i Pawła Sakowicza.

Autorzy listu, który wyszedł z kręgu krakowskich teatrologów podkreślają, że Mikos, składając aplikację konkursową, jako współautora wymieniał Michała Gieletę, rekomendując go jednocześnie na swojego zastępcę do spraw artystycznych. Wymieniał też tytuły dramatów, które zamierza realizować. "Po konferencji prasowej dyrektora Mikosa, która odbyła się 6 września 2017 w Starym Teatrze, nie ma już wątpliwości: przedstawiony na niej chaotyczny zestaw tytułów i tematów nie ma nic wspólnego z programem zawartym w aplikacji konkursowej" - piszą sygnatariusze listu, pod którym podpisało się już kilkaset osób.

Marek Mikos od kilku dni nie odbiera od nas telefonu. Minister Gliński stwierdził, że jeśli sytuacja się nie zmieni, będzie trzeba rozpisać nowy konkurs w trybie pilnym. - Ale minister ma ograniczone możliwości w odwoływaniu dyrektora - dodał w dalszej części rozmowy w RMF FM.

Według interpretacji przedstawionej przez resort kultury w sprawie wspomnianego Cezarego Morawskiego, którego próbowano odwołać, sytuacja taka może nastąpić, gdy: poprosi o to sam dyrektor, choroba trwale uniemożliwia mu pełnienie obowiązków, naruszy on przepisy w związku z pełnioną funkcją lub odstąpi od realizacji podpisanej przez niego umowy o warunkach organizacyjno-finansowych działalności instytucji. Program prezentowany podczas konkursu na obsadę stanowiska nie jest prawnym zobowiązaniem.

O wyjaśnienie sytuacji wokół "Starego" zapytaliśmy wczoraj ministerstwo kultury. Na razie czekamy na odpowiedź.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji