Artykuły

"Salome" na proscenium

Jest coś niepowtarzalnego w spotkaniach z cyklu "Opera Viva": klimat. Tworzy go Sławomir Pietras. Tym razem 13 bm. spotkanie urządził w dużej sali i, chociaż sam prawie nic nie mówił (oprócz zapowiedzi i życzeń świątecznych), to jednak klimat przygody intelektualnej zapanował od początku. Przeczuła to, widać, publiczność, bo ogromna widownia była zapełniona przynajmniej w połowie.

Tematem spotkania była przygotowywana właśnie premiera "Salome" Ryszarda Straussa. Mówili o niej: dyrygent, Andrzej Straszyński (syndrom miłości i śmierci: Eros i Thanatos, a przy tym - całe hektary orkiestry); przedstawiciel Opery Wiedeńskiej, Piotr Szalsza (niesamowite perypetie z cenzurą dworu cesarskiego, która ze względów religijnych i obyczajowych nie chciała zezwolić na wystawienie opery) oraz reżyser, Marek Weiss-Grzesiński (O "tańcu siedmiu zasłon", potraktowanym jako siedem wcieleń okrutnej Salome).

Potem była prezentacja fragmentów opery. Już teraz można zdradzić, że, inscenizator porwał się na bardzo ryzykowną koncepcję: ogromną orkiestrę usadził na wysokim podeście na scenie a śpiewaków wyprowadził na proscenium. Zobaczymy jak to wypadnie w dekoracjach i czy ta olbrzymia machina muzyczna nie zagłuszy wykonawców. Bardzo mi się podobali: w tytułowej partii - Hasmik Papian (słyszałem ją pierwszy raz), jako Herod i Herodiada - Roman Węgrzyn (ile spontaniczności w tym doświadczonym śpiewaku) i Ryszarda Racewicz (świetny warsztat i ogromna kultura) oraz Wiesław Bednarek (o tego się nie boję, że go zagłuszy orkiestra).

Premiera "Salome" 9 stycznia 1993 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji