Artykuły

Premiera musicalu "Wiedźmin". Imponujące widowisko

Kilka kastingów, pół roku prób, blisko setka artystów, bilety wyprzedane do końca roku. W piątek w Teatrze Muzycznym w Gdyni prapremiera musicalu "Wiedźmin" - pierwszej scenicznej adaptacji kultowej prozy Andrzeja Sapkowskiego. Pisarz będzie gościem wydarzenia - pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

- W ostatnie dni przed premierą zawsze są nerwy. Normalne - mówi mi jeden z aktorów. - Reżyser jeszcze coś chce zmienić, komuś kostium trzeba poprawić, coś z peruką nie tak. Do tego remont za kulisami.

Twardziel z mieczem

Jeszcze w środę wieczorem nie było wiadomo, kto zagra dziś podczas premiery. Bo do kilku ról, także tytułowej, obsada jest podwójna. Wiedźmina grać będą na zmianę Krzysztof Kowalski, aktor Muzycznego (to jego pierwsza główna rola), i Modest Ruciński, niezwiązany na stałe z żadnym teatrem (wcześniej aktor Teatru Narodowego w Warszawie i Teatru Studio), który w Gdyni występuje gościnnie.

- Od roku podróżuję za pracą trochę jak Geralt - mówi Ruciński. - Przyjechałem do Gdyni, bo rzadko zdarza się okazja zagrać twardziela z mieczem. Do tej pory byłem trochę aktorem kanapowym, teraz musiałem sporo poćwiczyć z Arturem Cichutą [autorem choreografii walk - red.].

- Jasne, że jeden drugiemu kibicuje, razem pracujemy nad rolą, ale gdzieś w środku chciałoby się zagrać premierę - przyznaje Kowalski. - Postać Geralta z Rivii, samotnego wilka, którym targa przeznaczenie, to wyjątkowo trudna rola, bo każdy widz będzie miał co do niego pewne oczekiwania. A my powinniśmy im sprostać. Z drugiej strony nie chcemy być wierną kopią literackiego pierwowzoru.

Kluczem jest Ciri

Kiedy emocje sięgały już zenitu, w nocy z środy na czwartek, po ostatniej próbie generalnej, reżyser Wojciech Kościelniak ogłosił, że na prapremierze Wiedźminem będzie Ruciński. W roli jego przyjaciela, barda Jaskra, wystąpi Jakub Badurka (na zmianę z Pawłem Czajką).

Małą Ciri dziś zagra 9-letnia Maria Błaszkiewicz z Gdyni, która na deskach Muzycznego wystąpi po raz pierwszy (potem w tej roli zobaczymy także Polę Król i Julię Totoszko).

Budując dramaturgię blisko trzygodzinnego spektaklu, Kościelniak (także autor adaptacji tekstu) skupił się na wątku Ciri, którą los wpycha w ramiona Geralta.

- Ta postać jest szczególnie urzekająca. Wnosi do tej historii prostotę, uśmiech i dziecięcy wdzięk. Kilka razy czytałem książkę i za każdym razem, kiedy Wiedźmin odnajdywał Ciri, płakałem.

Wiedźmin to twardziel czy facet ze słabościami?

- Jest pełen słabości. Dlatego to twardziel - uważa Modest Ruciński.

Białowłosy zabójca

- Niesympatyczny, mrukliwy, gburowaty. Używa przemocy, morduje. Ciekawa jest próba odnalezienia w kimś takim ciepła i czułości - mówi o tytułowej postaci Wojciech Kościelniak.

Wiedźmin - bohater masowej wyobraźni - to główna postać prozy Andrzeja Sapkowskiego opowiadającej baśniowe dzieje płatnego zabójcy potworów o nadludzkiej mocy - białowłosego Geralta z Rivii, zakochanego w czarodziejce Yennefer (w tej roli wystąpi Katarzyna Wojasińska). Początki popularności bohatera "Sagi o wiedźminie" łączą się z opowiadaniami drukowanymi od 1986 r. w czasopiśmie "Fantastyka", a ostatnia książkowa część przygód wiedźmina ukazała się przed czterema laty. Ta bijąca rekordy popularności w Polsce i na świecie postać na stałe weszła już do globalnej kultury - stała się bohaterem wielu gier komputerowych, karcianych i fabularnych, jest obecna w komiksach i jest do niej wiele odwołań we współczesnej literaturze. W 2001 r. "Wiedźmin" został przeniesiony na ekran w mało udanym filmie Marka Brodzkiego (w roli Geralta wystąpił Michał Żebrowski). A ostatnio gruchnęła wiadomość, że za serial o Wiedźminie zabiera się Tomasz Bagiński, specjalista od wysmakowanej animacji.

Scenariusz gdyńskiego przedstawienia powstał na podstawie opowiadań "Miecz przeznaczenia", "Kwestia ceny", "Ostatnie życzenie", "Coś więcej" i "Okruch lodu". Ale do samego spektaklu Sapkowski nie przyłożył ręki.

- Jest bardzo zajęty. Kilkakrotnie próbowałem się z nim skontaktować, ale mimo dobrych chęci nie udało nam się dłużej porozmawiać - mówi Kościelniak.

Dziś Sapkowski będzie honorowym gościem prapremiery.

- Chcę połączyć dobre widowisko z teatralnością i wartością tego tekstu. Liczę, że jeśli opowiadamy o czymś istotnym, to nie sama otoczka będzie ważna, tylko emocje i treść. To one budują spektakl - uważa reżyser. - Dla ludzi, którzy czytali sagę Sapkowskiego lub znają grę, ważna jest otoczka związana z kostiumem i cały ten sztafaż fantasy. Oczywiście w jakimś stopniu on musi być, ale na pewno nie jest tak istotny jak to, co opowiadamy. Postaci z "Wiedźmina" mają swoją charakterystykę wizualną i za tym trzeba pójść, ale teatr nie znosi dosłowności.

Zapowiada się imponujące widowisko

Gigantyczna, choć prosta w formie scenografia, złożona z drewnianej konstrukcji, w zamyśle jej autora Damiana Styrny ożywa pod wpływem efektownych animacji i gry świateł, wyczarowując kolejne światy. Grupa kilkudziesięciu aktorów, tancerzy i dzieci, wzmocniona przez ekipę kilkunastu akrobatów ze studia Mira Art (których oglądaliśmy m.in. w "Notre Dame de Paris") "ogrywa" całą tę przestrzeń aż do wysokości kilku pięter.

- Kiedy usłyszałem, że mamy robić "Wiedźmina", byłem przerażony, bo nie jestem fanem literatury fantasy ani gier komputerowych - mówi Styrna.

Pomogli mu współpracownicy, którzy wzięli na siebie realizacje skomplikowanych animacji: Eliasz Styrna, Artur Lis, Mateusz Kamiński i Sebastian Sroka.

Pod względem muzycznym też zapowiada się obiecująco - Piotr Dziubek zilustrował całość muzyką symfoniczną wzbogaconą o męskie partie chóralne. Muzyka do "Wiedźmina" ukazała się właśnie na płycie (można ją kupić w teatrze). Oprócz charakterystycznych dla Dziubka partii nostalgicznego akordeonu jest w niej wiele bogato zaaranżowanych kompozycji na orkiestrę, którym zdecydowanie bliżej do jego muzyki ze "Złego" niż np. "Lalki".

- "Wiedźmin" to "dark fantasy", czyli mroczna rzecz, ale przy okazji jest też dużo humoru, zabawy i seksu - mówi Wojciech Kościelniak.

Ale widzowie jego spektakli ("Hair", "Francesco", "Lalka", "Bal w Operze" "Chłopi", "Zły") dobrze wiedzą, że choć reżyser zapowiada "humor, zabawę i seks", nie ma to nic wspólnego z beztroskimi musicalami z zastępem girlsów, prostą akcją zmierzającą do happy endu i wpadającymi w ucho szlagierami, które publiczność nuci po wyjściu z teatru.

Kościelniak i jego ekipa (Piotr Dziubek - autor muzyki, Rafał Dziwisz - tekstów piosenek, Damian Styrna - scenograf, Liwia Bargieł - choreografka i Bożena Ślaga - autorka kostiumów) stawiają sobie poprzeczkę dużo wyżej. Ich ambicją jest tworzenie widowiska, które łączy żywioł muzyki, śpiewu i tańca z teatrem dramatycznym. Jak dotąd w przypadku gdyńskich inscenizacji im się to udawało. Dziś wieczorem okaże się, czy dobra passa trwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji