Artykuły

Załoga opery znów wyszła na ulicę. Chce odwołania dyrektora

Stop mobbingowi! Dyrektor do dymisji! Sprawiedliwość w ocenie pracy! - to hasła, jakie towarzyszyły wczorajszej manifestacji związkowców i pracowników Opery Bałtyckiej pod Urzędem Marszałkowskim. Załoga po raz kolejny już wyszła na ulicę, żądając odwołania dyrektora Warcisława Kunca - pisze Ewa Andruszkiewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

- Pan dyrektor ustawicznie łamie prawo pracy i konstytucję. Opera jest źle zarządzana. Granych jest coraz mniej baletów i oper. Panuje chaos, jesteśmy zastraszani - mówiła Anna Sawicka, przewodnicząca Solidarności w Operze Bałtyckiej. - Chciałabym też zaznaczyć, że od października 2016 roku pan marszałek jest na bieżąco informowany o tym, co się dzieje w teatrze, a nie podejmuje żadnych kroków, żeby sytuacja uległa poprawie - dodała.

Organizatorzy manifestacji chcieli wyrazić także swój sprzeciw wobec dyscyplinarnemu zwolnieniu z pracy Krzysztofa Rzeszutka - wiceszefa Solidarności w operze. Przypomnijmy, że artysta 21 sierpnia rozpoczął na terenie teatru protest głodowy. Zamknął się w jednym z pomieszczeń związkowych, a po trzech dniach z opery zabrało go pogotowie. - To klasyczny przypadek usunięcia kogoś, kto jest niewygodny dla dyrekcji - mówił Wojciech Dowgiałło, artysta chóru.

Z zarzutami załogi wobec dyrektora opery zdecydowanie się nie zgadzają przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego.

- Profesor Warcisław Kunc jest piątym dyrektorem, którego związki chcą odwołać. To znaczy, że albo mieliśmy wyjątkowego pecha do kolejnych dyrektorów, albo pokazuje to szczególną frustrację tej załogi - mówi Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury w Urzędzie Marszałkowskim.

Sprawy zwolnienia z pracy Krzysztofa Rzeszutka urząd komentować nie chce. - Nie jesteśmy stroną w tym sporze. Jeżeli zaś chodzi o zarzuty dotyczące mobbingu i zastraszania, jak do tej pory są to jedynie słowa ze strony załogi, które nie znalazły żadnego realnego potwierdzenia. Zapewniam, że jeżeli oskarżenia się potwierdzą, wyciągniemy z tego daleko idące konsekwencje. W moim poczuciu jednak konflikty w operze od wielu, wielu lat generuje Solidarność, a nie dyrektor. Bo bez względu na to, kto jest dyrektorem, zespół jest na "nie" - dodaje dyrektor Zawistowski.

Ponieważ dyrektor opery przebywa obecnie poza Gdańskiem, w sprawie pikiety placówka wydała oficjalne oświadczenie. - Pani Anna Sawicka i niektórzy inni członkowie zarządów organizacji związkowych twierdzą, że w Operze Bałtyckiej łamane jest prawo, tj. przepisy ustawy o związkach zawodowych i Konstytucji RP, jednak - co znamienne - nie wskazują konkretnych przepisów, które rzekomo są łamane. Trudno się odnieść do publicznych stwierdzeń pani Anny Sawickiej, gdyż są one nie tylko nieprawdziwe, ale i niedorzeczne. W mojej ocenie to gołosłowne stwierdzenia, mające na celu wywołanie określonego celu, a mianowicie zahamowanie koniecznych przemian w operze oraz naruszenie dóbr osobistych instytucji - czytamy w oświadczeniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji