Artykuły

Salome zaśpiewam po raz pierwszy w Warszawie

Ormiańska śpiewaczka Hasmik Papian była już Normą, Aida, Violettą, teraz kreuje tytułową partię Salome.

Tak błyskotliwe "wejście" na rynek operowy, jakim byt pani debiut w Teatrze Wielkim w Warszawie, nie zdarza się często. Po raz pierwszy, przypomnę, Hasmik Papian dała się poznać publiczności Warszawy przed niespełna rokiem jako Norma w premierze spektaklu reżyserowanego przez Włoszkę, Fedorę Barbieri. Poproszono wówczas panią o nagłe zastępstwo chorej polskiej śpiewaczki.

Na szczęście partię Normy miałam opanowaną wcześniej.

Nie jestem debiutantką. Na scenie występuję od pięciu lat. Normę śpiewałam jeszcze w Erewanie, na scenie operowej miasta, z którego się wywodzę. Jestem z urodzenia Ormianką.

Kontakty polskich łowców talentów wokalnych są rozległe, ale zdaje się, że z pani osobą nie zetknęli się oni aż w Armenii.

Brałam udział w międzynarodowym konkursie wokalnym "Belvedere" w Wiedniu. Zostałam tam zauważona. Dostrzegł mnie również przedstawiciel "Pagartu", Andrzej Szwed, który wyróżnił mnie nagrodą swojej firmy. Okazało się, że wiele lat wcześniej właśnie on "pilotował", podczas koncertowego tournée po Polsce, ormiański chór, w którym wówczas śpiewałam. Teraz, gdy poszukiwano śpiewaczki do partii Normy, przypomniał sobie o mnie. Niebywałe, prawda?

Ostatnio była pani solistką Teatru "Bolszoj" w Moskwie?

Tak. Jak pani widzi, obecnie, to znaczy od tego sezonu, jestem także solistką Teatru Wielkiego. Obecność w Warszawie bardzo mnie satysfakcjonuje. Z macierzystą sceną w Erewanie nie tracę jednak kontaktu. Występuję na niej co najmniej dwa razy w roku.

Pani satysfakcja z obecności w Warszawie jest zrozumiała. Po wielkim sukcesie w "Normie" Belliniego, dała się pani szybko poznać publiczności Warszawy w partiach z oper Verdiego: rolach Aidy, Violet-, ty w "Traviacie", Abigail w "Nabucco". Przed panią najtrudniejsze zadanie: premierowy spektakl i partia tytułowa w "Salome" Ryszarda Straussa w inscenizacji scenografa Andrzeja Majewskiego i reżysera Marka Weiss-Grzesińskiego.

Salome nigdzie wcześniej nie śpiewałam. To wspaniała rola. Bardzo złożona psychologicznie, pełna dramatyzmu, niełatwa od strony wokalnej. Poza tym Salome powinna być kobietą piękną...

...a kreująca ją śpiewaczka - osobą odważną?

Nie uważam się za szczególnie urodziwą. Jeśli natomiast chodzi o odwagę...

Zdecydowała się pani - w przeciwieństwie do koleżanki, Ewy Iżykowskiej, również kreującej partię Salome - na totalną nagość w scenie Tańca Siedmiu Zasłon. Czy zgodziła się pani na to bez żadnych wewnętrznych oporów?

Niczego się nie wstydzę. Nie ma ku temu powodu. Taniec Siedmiu Zasłon wykonają tancerki, ja pokażę się tylko przez chwilę. Zdecydowałam się ulec sugestiom reżysera. Ale nie tylko to wpłynęło na moją decyzję.

Kiedyś czytałam list Charliego Chaplina do córki, Geraldiny. Pisał tam o poświęceniach, jakich wymaga od artysty sztuka. Geraldina, jako profesjonalna aktorka, musiała się zetknąć w swojej pracy z różnymi drażliwymi problemami, dotyczącymi jej pracy. Ojciec całkowicie ją rozgrzeszył. Skoro moja rola w "Salome" wymaga nagości, będę naga. Czynię to wyłącznie w imię sztuki. Życzymy sukcesu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji