Artykuły

Teatr Axera

Czytamy co jakiś czas, że mamy najlepszy teatr w Europie, potem - przeciwnie, że z teatrem naszym jest bardzo kiepsko, czytamy, że scenografia nasza osiągnęła wyżyny, potem że scenografia ta pokazana za granicą przyjmowana jest wzruszeniem ramion i że wyżej od nas pod tym względem notowani są Czesi, raz mamy teatr nieuporządkowany i burzliwy, to znów nudny i senny jak staw porośnięty rzęsą. Akcje Grotowskiego skaczą w górę i w dół, są teatry, które duszą się z powodu nadmiaru dobrych aktorów i teatry, które się duszą, bo nie mają dobrych aktorów, jedni dyrektorzy odchodzą, bo im brak koncepcji, inni bo ich koncepcje są zbyt monolityczne. Każdy teatr, każdy reżyser, każdy program artystyczny ma swoje lepsze i gorsze recenzenckie passy, okresy kiedy krytyka darzy go uśmiechem i okresy, kiedy jest dlań niełaskawa. Nie wchodząc w to, jaki w tych fluktuacjach nastrojów jest udział mody, a w jakim stopniu są one odbiciem rzeczywistych zmian wartości, nie tykając drażliwej materii kryteriów, zauważyć przecież łatwo, że istnieje w Warszawie teatr, który - nie tknięty - trwa spokojnie wśród wszystkich wstrząsów teatralnego rynku.

Odkąd sięgnąć pamięcią Teatr Współczesny nie miewa złej passy, odkąd sięgnąć pamięcią włada nim Erwin Axer, bodaj jedyny dyrektor w Polsce, któremu nie wróży się co roku, że to jego ostatni sezon. Na przestrzeni wielu lat ta wyjątkowa pozycja Axera i pozycja Współczesnego ustaliły się tak dalece, że nieomal z przyzwyczajenia każda premiera oczekiwana jest z przychylnym zainteresowaniem i nawet najzadziorniejsi krytycy nie usiłują weryfikować ogólnej, pochlebnej opinii o axerowskim teatrze. Jeżeli mawia się często, że kupując bilet ludzie kierują się wszystkim, tylko nie tym, co wyczytali w gazecie, to w wypadku Współczesnego owa rzadka stałość uczuć krytyki na pewno nie pozostaje bez wpływu na frekwencję - teatr ten ma swoją, nieco snobistyczną publiczność, bywanie na Mokotowskiej należy poniekąd do towarzyskich obowiązków i uchodzi za dowód wyższych aspiracji intelektualnych.

Erwin Axer jest bardzo powściągliwy w formułowaniu credo swojego teatru, nie składa deklaracji i nie podejmuje pochopnie żadnych zobowiązań, które mogłyby później krępować jego swobodę ruchów. Dzięki temu zapewne rozmaitość repertuarowa jego teatru przyjmowana jest bez zdziwienia, a bezpośrednie sąsiedztwo Cwojdzińskiego i Becketta, Zapolskiej i Weissa, Albeego, Osborne'a i Fredry, ostatnio zaś Mac Leisha i Arbuzowa odbywa się bez zgrzytów. Repertuar Współczesnego układa się nie w linię ciągłą, ale na kształt przekładańca i jeśli sądzić po opisanych poprzednio wynikach, jest to polityka mądra - pozorne niekonsekwencji okazują się konsekwentnie przestrzeganym założeniem przystosowywania się do różnorakich i nie zawsze jasno sprecyzowanych gustów widowni oraz konsekwentnym wychodzeniem na przeciw potrzebom chwili. W teatrze Axera widz spragniony aktualności otrzymuje nowalia, o których głośno na świecie, jednak dawka awangardowej nowoczesności, której sens filozoficzny i walory artystyczne częstokroć wywoływać mogą kontrowersje - rozcieńczana jest umiejętnie zestawem tytułów, nie mogących budzić sprzeciwów. Dostojne uroki Fredry łagodzą agresywność i brutalizmy Albee'go, z beznadziejnej rozpaczy "Radosnych dni" można się wydźwignąć za sprawą wiary "Hioba", jeśli zaś u Osborne'a godność kondycji ludzkiej zostanie zakwestionowana, to człowiek - znów szlachetny i prosty - odzyska swą wartość u Arbuzowa.

Ta różnorodność repertuaru Współczesnego ma także korzystne refleksy w innej dziedzinie. Widzowi, który z trudem przebrnął przez Becketta , daje się dla odprężenia Cwojdzińskiego i "Się kochamy", widzowi, któremu Cwojdziński i "Się kochamy" wydają się nie dość ambitni, daje się Becketta - i tak wszyscy są zadowoleni, a w każdym razie każdemu powód do zadowolenia podsunięto. W ten sposób rezygnując z demonstracyjnych zabiegów dydaktycznych, nie zrażając nikogo uzurpowaniem sobie prawa do jego serca i umysłu, a także pozostawiając autorom odpowiedzialność za ich myśli, Axer po prostu przekazuje publiczności treści, których wybór - przynajmniej na pierwszy rzut oka - dokonywany jest niejako bezosobowo.

Upodobania Axera rysują się natomiast jasno, jeśli idzie o reżyserię. Nie bez znaczenia jest tu fakt, iż jest Axer fanatykiem rzetelności zawodowej, co znajduje wyraz tak w jego metodach pracy teatralnej jak i w jego wypowiedziach publicystycznych. Powszechnie wiadomo, że w Teatrze Współczesnym próby odbywają się miesiącami, że premiery są tu rzadkie i dzięki temu mogą być zapięte na ostatni guzik. Nie ufając natchnieniu, sukces swoich przedstawień osiąga Axer drogą długich analiz, starannie rozszyfrowuje podteksty i wydobywa prawdy psychologiczne, z większym zamiłowaniem cieniując mise-en-sceny i cyzelując realistyczne szczegóły, niż posługując się śmiałym skrótem. Stąd też konstrukcja jego spektakli bardziej niż na nakreślonej z góry całościowej wizji - opiera się na starannym dopasowywaniu pojedynczych drobiazgowych rozwiązań. Ich troskliwy dobór, ich wyspekulowany smak określa ostateczny wygląd axerowskich prezentacji, choć czasami poszukiwanie najwłaściwszych, najwymowniejszych środków wyrazu prowadzi do zaskakujących u tego reżysera efektów, jak chociażby w "Irkuckiej historii", gdzie specyfikę obyczaju zaakcentował Axer z pasją tropiciela osobliwości - tak że niektóre sceny tylko krok dzieli od nadmiernych rodzajowych wyjaskrawień. Swoisty więc eklektyzm repertuarowy Teatru Współczesnego sprowadzić można do wspólnego mianownika obowiązującej tam poetyki widowiska. Odstępstwa od niej są bardzo nieliczne - wyłamywała się z niej bodajże jedyna "Kariera Artura Ui" - inne spektakle Erwina Axera są zawsze do siebie w jakiś sposób podobne. Możliwości kultywowania tego jednolitego stylu uzyskał Axer niewątpliwie dzięki niespotykanej u nas stabilności zespołu aktorskiego swojego teatru. Z większością tych ludzi pracuje Axer nieprzerwanie przez lat kilkanaście, z kilkoma tworzył Teatr Współczesny, innych zaangażował wprost ze Szkoły, urabiając ich osobowość od początku. Aktorzy ci, wśród których wielu jest znakomitych i wybitnych, posiedli zdolność idealnego podporządkowania się dyspozycjom reżysera, respektowana jest tu też stara zasada nieprzekraczalności emplois, co nieco, być może, ogranicza możliwości indywidualnego rozwoju, ale znacznie ułatwia obopólne porozumienie. Nie sposób przecież nie zauważyć, że aktorzy ci gubią się w mistrzostwie drobiazgowości, kiedy dostają się pod batutę reżysera spoza rodzimego teatru. Przykładem "Nie do obrony" Osborne'a, które wystawiał we Współczesnym Anglik Anderson, przykładem - "Dożywocie" Fredry, które reżyserował J. Markuszewski.

Takie stwierdzenie prowokować może do wysuwania kontrprzykładów: a "Pamiętnik szubrawca" przygotowany przez Towstonogowa! Tak, ale w stylu Axera wykryć można wiele zbieżności właśnie ze znakomitym warsztatem teatralnym, którego podwaliny wykuł w MChacie wielki Stanisławski. I kto wie, czy nie w tej, godnej najwyższego szacunku zbieżności, nie leży powód osobistego powodzenia Axera jako reżysera, tak często zapraszanego do teatrów Zachodu. Tego Zachodu, który swoje olśnienie Stanisławskim przeżywa dopiero dziś.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji