Artykuły

"Norma" Belliniego na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie

15 lutego 1992 r., po blisko 150 latach od polskiej prapremiery powróciła na warszawską scenę "Norma" Vicenza Belliniego. Reżyserię i kierownictwo wokalne przedstawienia (szczególnie w tym dziele ważne) powierzono znakomitej włoskiej śpiewaczce Fedorze Barbieri.

Artystka, jest jedna z czołowych mezzosopranistek XX wieku. Występowała z największymi dyrygentami epoki (m.in. z Arturo Toscaninim, Tulio Serafinem, Herbertem von Karajanem). Partnerowała najwybitniejszym współczesnym śpiewakom (m.in. Marii Callas właśnie w "Normie").

W warszawskim przedstawieniu sprawnie rozwiązała wszystkie sytuacje sceniczne. Zabrakło tylko może swoistego klimatu obrzędów druidów, zwłaszcza w I akcie. Jednak w "Normie" sama akcja dramatyczna nie jest najważniejsza - króluje tu belcanto. Wokalne wskazówki Fedory Barbieri przyniosły przełomowe rezultaty. Po raz pierwszy od dłuższego czasu z warszawskiej sceny "powiało" prawdziwym włoskim śpiewem.

Supertrudną partię Normy wykonywała gościnnie Monika Chabros. Artystka dysponuje dużym, ciemnym sopranem, o wyrównanych rejestrach, dobrze brzmiącym zarówno w górze jak i w dole skali. Dobrze opanowana jest technika koloraturowa, choć trylom można to i owo zarzucić. W interpretacji pani Chabros szczególnie interesująco wypadł, moim zdaniem trudny finał I aktu.

Joanna Cortes - sceniczna Adalgisa była bardzo dobra, zwłaszcza w duetach z Ńormą, słyszało się prawdziwe belcanto (stwierdzam to z tym większą przyjemnością, że w ciągu ostatniego roku w Teatrze Wielkim więcej można było usłyszeć komentarzy na temat afer i skandali niż dobrego śpiewu). Ogólne wrażenie psuła trochę nie zawsze krystaliczna intonacja w najwyższym rejestrze, ale w sumie i występ Joanny Cortes należy uznać za udany.

Chór, przygotowany przez Bogdana Golę śpiewał bardzo dobrze, momentami jednak chyba zbyt mało dynamicznie. Interesującym elementem przedstawienia jest scenografia Andrzeja Majewskiego. Tworzy ja wielki, stylizowany dąb oraz fragmenty architektury starożytnego Rzymu. Jest to jakby zbitka motywów ilustrująca treść libretta. W sumie, scenografia ładna i funkcjonalna reżysersko.

Prawdziwą niespodzianką był dla mnie muzyczny poziom przedstawienia. Dawno już me słyszałem tak dobrze grającej orkiestry TW. Nareszcie czysta intonacja we wszystkich sekcjach, stylowa interpretacja, właściwe tempa. Niewątpliwie w dużej mierze zawdzięczamy to brazylijskiemu dyrygentowi młodego pokolenia Jose Maria Florencio Juniorowi. Biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięcia i niewielkie obycie polskich wykonawców z tego rodzaju repertuarem, realizacje "Normy" należy uznać za wydarzenie.

Czekamy na marcowe przedstawienia z primadonną TW Barbarą Zagórzanką, dla której jak wiemy opera ta została wystawiona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji