Artykuły

"Norma" w Warszawie

Bez kobiet świat byłby uboższy i muzyka również. Wiele stawnych kompozycji powstało o nich lub dla nich. Niekiedy serce dyktowało kompozytorom najpiękniejsze melodie. Wystarczy wspomnieć Giudittę Pastę - wspaniały włoski sopran I połowy XIX wieku. Jej cudowny głos o rozległej skali, jej talent dramatyczny, wreszcie oszałamiająca, szlachetna uroda doprowadzały mężczyzn do stanu wrzenia. Nie wszystkich, co prawda. Rossini, wielki kompozytor i wielki smakosz, nie lubił jej, nie cenił, i choć pisywał opery całymi garściami, dla niej nie stworzył ani nutki, co zresztą miał mu za złe Stendhal, niedwuznacznie sugerując mistrzowi, że komponowanie na tak wrażliwy instrument, jakim jest Pasta, mogłoby przynieść dzieła wiekopomne. Rossini nie przejął się jego uwagami, na szczęście Pasta miała po swej stronie dwu kompozytorów, którzy wielbili ją i z myślą o niej pisali swe najlepsze opery: Donizettiego i Belliniego.

Bellini, młodszy od niej o trzy lata Sycylijczyk o delikatnych rysach, komponujący raczej wolno i nie tak seryjnie jak jego starsi koledzy, dla Pasty stworzył dwa nieśmiertelne dzieła: "Lunatyczkę" i "Normę". Obie opery weszły na sceny w 1831 roku, obie wprowadziły Belliniego do panteonu wielkich twórców bel canta... Bel canto, termin użyty po raz pierwszy bodaj przez Nicole Vaccai około roku 1840, lecz odnoszący się naturalnie i do wcześniejszych, nawet i XVIII-wiecznych oper, oznacza po prostu piękne śpiewanie. Istotnie też, jego cechą nadrzędną jest wysuwanie na plan pierwszy pięknego brzmienia głosu. Mistrzowie bel canta - Dionizetti, Bellini - komponowali z myślą o konkretnych wykonawcach. Ponieważ ówczesna wokalistyka miała wspaniałe gwiazdy, niejeden z tych utworów piętrzy trudności dziś nie do pokonania: nie przez wszystkich, w każdym razie. Dlatego, być może, pojawiają się na naszych scenach tak rzadko, ale jeśli już, to premiery bywają z reguły artystycznymi wydarzeniami.

"NORMY" Belliniego nie wystawiano w Warszawie od dziesiątków lat, toteż jej obecna inscenizacja w Teatrze Wielkim wzbudza ogromne zaciekawienie, zwłaszcza że przepiękną scenografię zaprojektował Andrzej Majewski, artysta wysoko w Europie ceniony. Reżyserii podjęła się Fedora Barbieri - przed laty wielka włoska śpiewaczka, dziś zajmująca się przede wszystkim pedagogiką i reżyserią właśnie. Niegdyś słynęła jako Adalgiza w "Normie", śpiewając tę partię na największych scenach operowych świata; kto, pod jej kierunkiem, zabłyśnie w tej partii w Warszawie? A kto w wykreowanej przez Pastę, a później rozstawionej przez Callas, partii Normy? W obsadzie jest kilka świetnych nazwisk: które będziemy kiedyś wspominać najcieplej?... Zobaczymy, usłyszymy.

Akcja opery Belliniego rozgrywa się 50 lat przed narodzeniem Chrystusa. Rzymski prokonsul Pollio żyje w okupowanej Galii w tajemnym związku z arcykapłanką Normą, która chroni ukochanego, powstrzymując swój lud od powstania przeciw rzymskim najeźdźcom. Gdy jednaki uczucie Pollia do Normy wygasa, a kieruje się do innej i kapłanki, Adalgizy, Norma wpada we wściekłość i nakłania Galów do złożenia z prokonsula ofiary bogom. W ostatniej chwili ofiarowuje mu wprawdzie ratunek, i pod warunkiem, że porzuci Adalgizę i powróci do niej, jednakże gdy Pollio odmawia, zrozpaczona wyjawia ludowi swój grzeszny związek z Rzymianinem i wraz z nim wstępuje na stos.

No, niewesołe. Ale muzyka piękna, zaś aria Normy "Casta diva", którą Bellini pisał w dziewięciu wersjach, nim wreszcie zdecydował się na jedną, to operowy arcyprzebój. Warto sprawdzić!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji