Artykuły

Fredrowskie realia dziś

Przed premierą (dziś o godz. 19) "Zemsty" Aleksandra Fredry w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie rozmawiamy z reżyserką Anną Augustynowicz.

Czy Fredrowski świat przekłada się na współczesne realia?

- Współczesność tej właśnie komedii Fredry polega na nieustannej obecności w nas resentymentu - niechęci przyjęcia prawdy o sobie. Szczególnie dziś daje się to odczuć w pogłębiających się społecznych podziałach. Cześnik i Rejent przychodzą z tego samego domu, z tego samego zaniedbania świadomości własnej. Pytanie, które próbujemy postawić, jest w istocie pytaniem o możliwość otwarcia perspektywy dla Klary i Wacława. Trzeba zastanowić się, czy powtórzy się historia. Czy obciążenie zemstą obróci się tylko przeciw Cześnikowi i Rejentowi, czy sięgnie następnych pokoleń?

To dlatego bohaterów "Zemsty" lokuje Pani tu i teraz we współczesnym kostiumie?

- W naszym przedstawieniu pozbawiamy bohaterów kontusza i fraka. Próbujemy przyjrzeć się, jak "wielki afekt jegomości" redukuje myślenie, uruchamia knucie kolejnych transakcji, a naszych "sarmackich świętych" czyni w istocie ludźmi z kryjówek. Zamek-kryjówka, w którym Cześnik z Rejentem zakleszczają się w przeżynaniu wspólnego stołu, oddaje scenę Papkinowi, który bierze na siebie głupotę i mądrość tego swata.

Czy wśród nas, Polaków, wielu jest Cześników i Rejentów?

- Ktoś podjąłby się policzyć?

Jest Pani dyrektorką Teatru Współczesnego w Szczecinie. Jakie Pani zdaniem są największe zagrożenia dla polskiego teatru?

- Może to zabrzmi przewrotnie, ale nic mu nie grozi tak długo, jak teatr nie straci poczucia humoru na temat rzeczywistości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji