Artykuły

Laleczka ze szpilkami

Serce zostało w... Nowym Jorku i Bombaju. W obu tych miastach nasz teatr grał przedstawienie "Carmen Funebre". I w obydwu spektakle były wyjątkowe. W Nowym Jorku wystąpiliśmy w samym sercu miasta, w ruinach fabryki tytoniu prawie pod mostem Brooklińskim - wspomina Paweł Szkotak, reżyser, twórca Teatru Biuro Podróży, dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu na łamach Gazety Wyborczej.

Małe domki przyczepione do balonów, które podczas przedstawienia lecą w niebo, poszybowały nad pełnym samochodów mostem w stronę Manhattanu - był to niezwykły widok.

Bombaj to inne doświadczenie. Świat intensywnych kolorów i zapachów, czasem niemiłych, ale nieuniknionych, bo nawet jeśli mieszka się w luksusowym hotelu, to obok często są slumsy, gdzie ludzie mieszkają w namiotach z koców, a naczynia myją w kałużach. To świat pełen kontrastów - bogactwa i krańcowej nędzy. Zetknięcie się z indyjską biedą sprowadzającą człowieka do podstawowego wymiaru zadziałało na mnie terapeutycznie. W Indiach widzi się, że wiele naszych nieszczęść wobec ich nędzy jest błahych. Na ulicach ludzie się rodzą i umierają. Trędowaci łapą cię za ręce, chorzy kaszlą prosto w twarz, dzieci czepiają się rękawów, spodni - nie mają zahamowań, są brudne, chore i bezczelne, ale roześmiane. Wszyscy są tam pogodzeni z losem.

Ciekawe jest tam to, że...

W Nowym Jorku niezapomniane wrażenie robi chodzenie między drapaczami chmur po ulicach znanych z filmów, którymi kroczył King Kong, oglądanie fantastycznych muzeów. Niezwykły jest Central Park. Ground Zero - miejsce po zniszczonych 11 września wieżach - dało mi dodatkowy kontekst do wymowy "Carmen Funebre". Zostaje w pamięci szybki rytm życia tego miasta, jego niezwykły dynamizm.

Bombaj zaś i Indie w ogóle to bardzo stara cywilizacja, co widać na każdym kroku. Odwiedzałem tam teatr, szkołę tańca, świątynie i wszędzie stykałem się z oszałamiającym bogactwem harmonii i barw. Nawet w indyjskiej popowej muzyce słychać tę tradycyjną harmonię. Ciekawe jest także zetknięcie naszych europejskich wyobrażeń z samymi Indiami. Pamiętam pierwszy po przylocie spacer po Bombaju. Wyszedłem nad ocean i widzę, że na plaży kuca w wodzie ponad 20 osób. Nieruchomo. Myślę - medytują. A oni tymczasem załatwiali potrzeby fizjologiczne.

Najlepsze wakacje spędziłem w...

Zwykle pracuję w wakacje i na odwrót. Z Teatrem Biuro Podróży byłem w kilkudziesięciu krajach świata, ale wspomnienie raju mam z Perth w Australii. Polecieliśmy tam w lutym, kiedy w Polsce było zimno i ponuro. To był świat ciepła, koloru, fantastycznej roślinności. Tam zrozumiałem zachwyt Gauguina w stosunku do kobiet Południa - naszą przewodniczką była Maoryska o niezwykłym typie urody. Godziny wylegiwania się nad Oceanem Indyjskim, kąpiele w ciepłej wodzie, jazda konna, katamarany, żaglówki... Wyprawy konnej omal nie przypłaciłem życiem - w ostatni dzień pobytu wybrałem się do buszu, a był to jeden z najgorętszych dni lata, 46 stopni w cieniu. Pamiętam leniwie uciekające przed nami kangury i to, że założenie koszuli z długimi rękawami przynosiło ulgę, tak gorące było powietrze. Byłem bliski porażenia. Finał tej wyprawy pozostaje poza moją świadomością. Z buszu wróciłem samochodem, który przyjechał na pomoc. Koń chyba poradził sobie sam.

W Polsce lubię...

morze lub góry. Kiedyś schodziłem wzdłuż i wszerz Bieszczady. A ostatnie wakacje spędziłem w Jantarze nad Bałtykiem, zbierając z synem bursztyny.

Podróżuję z...

Najczęściej z moimi przyjaciółmi z teatru. Od jakiegoś czasu także z synem Wiktorem.

Mój ulubiony hotel...

Dobrze zapamiętałem Sheraton w Kairze, z basenem i świetnym jedzeniem. Byliśmy tam na festiwalu teatralnym i 12 września 2001 r. mieliśmy wracać do kraju. Gdy w wieże WTC w Nowym Jorku uderzyły samoloty, nawet nie przypuszczaliśmy, że z tego powodu zostaniemy w Kairze parę dni dłużej. W nocy pojechaliśmy na lotnisko. Loty odwołane. Jedyne dwa samoloty wyruszające w trasę kierowały się do Moskwy i Chartumu. Nie zdecydowaliśmy się. Chwała Bogu, organizatorzy festiwalu zapewnili nam jeszcze kilka dni pobytu w Sheratonie, ale czuliśmy się tam jak więźniowie w złotej klatce. Nie opuszczaliśmy hotelu, bo niektórzy Egipcjanie widząc białych na ulicach zaczęli reagować wrogo.

Ulubiona pamiątka z podróży...

Laleczka ze szpilkami, czyli fetysz przywieziony z Brazylii. Kupiłem ją w specjalnym sklepie z artykułami do uprawiania kultów, gdzie były także np. zioła do wyganiania złych duchów. Leży w mojej szufladzie i czeka na swój czas.

Niebo w gębie poczułem w...

Miałem szczęście czuć je wiele razy. Bardzo lubię kuchnie jarskie. Z Kolumbii pamiętam ajyaco - świetną zupę z ziemniaków i kaparów, a z Singapuru pyszne i niesłychanie ostre potrawy (nazw nie pamiętam). W Korei Płd. jadłem bardzo ostrą kapustę z papryką, czarny makaron z wrzuconą doń bryłą lodu czy bulgoki - mięso, które smaży się na oczach klienta z liśćmi pokrzywy, warzywami, grzybami... Bardzo dobre.

Na wyprawę zawsze zabieram...

książki o miejscu, do którego jadę. Po Brazylii moim przewodnikiem była "Samba z bogami" Leszka Kolankiewicza, książka o rytuale candomble - mieszance chrześcijaństwa z religiami afrykańskimi przywiezionymi przez czarnych niewolników. Dotarłem z kolegami do wyznawców tego kultu. Widzieliśmy ich nocny rytuał, w czasie którego ludzie wpadają w trans, co oznacza, że wcielili się w nich afrykańscy bogowie. Gdyby nie ta książka, nie miałbym pojęcia o candomble i nie wiedziałbym, jak szukać prawdziwej Brazylii.

Moja noga nigdy więcej nie postanie w...

Nie mam takiego miejsca. Mieliśmy szalone szczęście, że nigdy nic nam się nie stało, choć robiliśmy głupstwa. Nie dostaliśmy ameby, nie doświadczyliśmy obcych szpitali, nie napadnięto nas ani nie okradziono. A chodziliśmy samotnie nocą po brazylijskich miastach, gubiliśmy się w Seulu, w Delhi, wbrew zaleceniom ambasady w Bogocie wyjechaliśmy na wycieczkę poza stolicę, nie myliśmy owoców, piliśmy wątpliwej jakości wodę, zapominaliśmy o szczepieniach

Wkrótce będę przemierzał...

Polskę. A z dalszych wyjazdów mamy w planach oprócz Europy Zachodniej Rumunię i Rosję.

Wymarzony cel podróży...

Przyjemnie byłoby pojechać gdzieś nie do pracy, tylko po to, by oglądać, zwiedzać, odpoczywać, smakować. Bardzo chciałbym odwiedzić południowo-wschodnią Azję ze względu na teatr. I chciałbym wrócić do Ameryki Południowej - ze względu na ludzi.

Na zdjęciu: Nowy Jork.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji