Artykuły

"Hamlet" bliski stu przedstawieniom

O "Hamlecie" w Teatrze Powszechnym w reżyserii IRENY BABEL pisaliśmy już w "Trybunie Ludu". Jeśli więc powracamy jeszcze pokrótce do tego pięknego przedstawienia, to nie tylko dlatego, by tych, którzy dotychczas nie zdążyli, zachęcić do zerwania z opieszałością i do odwiedzenia tego teatru na Pradze, którego repertuar kształtuje się z rozważną odwagą a osiągnięcia cechuje szczęśliwa reżyseria. Jest i powód formalny, dublowanie roli Ofelii przez MARIĘ PAWŁOWSKĄ. Jest Ona w tej roli mniej zindywidualizowana niż Janina Nowicka, ale sceny obłędu przekazuje prosto i powściągliwie. W ostrych spotkaniach z Hamletem jest ta Ofelia nieporadna i niedorosła. To chyba nie przeciw duchowi Szekspira - chociaż wolałbym Ofelię bardziej obeznaną z arkanami i pokusami życia dworskiego.

Chciałbym też podkreślić rangę całego przedstawienia, niewątpliwie jednego z najciekawszych w całym upływającym sezonie polskiego teatru. Jego ponowne obejrzenie utwierdza tę opinię.

Stare to stwierdzenie, iż "Hamleta" każde pokolenie przeżywa na nowo, jak każde pokolenie Polaków przeżywa inaczej, na nowo Mickiewicza. W Krakowie przed paru laty pojawił się na scenie "Hamlet", którego nazwano "Hamletem po XX Zjeździe". Czy "Hamlet" Ireny Babel, miał być znowu - jak chcieli niektórzy - nawiązaniem, aluzją, do jakichś bieżących wydarzeń politycznych? Byłyby to "igraszki uczonego rozumu" - zbyt uczone. Nie mitologizujmy - nawet "Hamleta"." To genialne dzieło (cóż za banalne w tym wypadku określenie) ma również swe rygory epoki i teatru, takiego, dla którego zostało napisane. I nawet gdy się je najbardziej nagina - "Hamlet" pozostaje "Hamletem" szekspirowskim, z duchem, monologami, parą królewską z berłem i jabłkiem, końcowym żniwem śmierci i Fortynbrasem, przywracającym legalizm feudalny - takim jest też jasne, logiczne przedstawienie w praskim teatrze.

Przypominam też, że ADAM HANUSZKIEWICZ pokazał przekonywająco Hamleta współczesnego, i że nie porusza się w próżni, że nie wygłasza wielkich monologów także wówczas gdy nie jest sam na scenie. Nawet małe role są w tym przedstawieniu - grane i wyraziste. A czyż nie godzi się podkreślić udanego wysiłku STEFANA RYDLA w roli króla Klaudiusza - docenić staranności, z jaką JANINA MARTINI podporządkowuje swe melodramatyczne i egzaltacyjne skłonności ogólnemu stylowi przedstawienia?

Trzeba wreszcie skorzystać z okazji i oddać sprawiedliwość HENRYKOWI SZLETYŃSKIEMU W roli Poloniusza. Na premierze niezbyt się podobał - także podpisanemu. Stawiano mu różne zarzuty - a to, że był za mało komiczny, a to że za mało dworski. Ale obecnie koncepcja jego roli zarysowała się jasno i znalazła sobie drogę do widza. Szletyńskiego Poloniusz to nie tylko "głuptas, podły, wścibski sługa", jak go określa Hamlet - nie należy się sugerować tymi słowami, wypowiedzianymi w furii po zabójstwie, Poloniusz jest głupi, owszem, ale to głupota i wścibskość, która Jest zarazem mądrością dworaka, pozwalającą mu być doradcą królewskim i chyba nie najlepszym. Poloniusz Szletyńskiego jest jakimś renesansowym Kuźmą Prutkowem, aż potężnym w swoim dobrym samopoczuciu i zadufaniu. Nie tracąc nic ze swej tragicznej i żałosnej ograniczoności nie jest zarazem ten Poloniusz jakimś groteskowym nieporozumieniem czy nieuzasadnionym kaprysem poety jako zausznik królewskiej pary duńskiej, nie czepia się łatwego komizmu ani mrugania do publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji