Artykuły

Nie sprzedawaj duszy Diabłu, Bóg da ci za nią więcej

"Les Miserables" Claude'a-Michela Schoenberga w reż. Zbigniewa Maciasa w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Monika Wolnicka w Teatrze dla Was.

"Nędznicy" w Teatrze Muzycznym w Łodzi to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana premiera sezonu 2017/2018. Licencja na wystawienie spektaklu została udzielona przez Music Theatre International, a za reżyserię odpowiada Zbigniew Macias - zastępca dyrektora ds. artystycznych Teatru Muzycznego. Nareszcie musical "Les Misérables" zawitał w Łodzi i zapewne na trwałe zapisze się w jej teatralnej historii.

Aż trudno uwierzyć, że autorom adaptacji udało się streścić to monumentalne dzieło, pisane przez blisko dwadzieścia lat, w trzygodzinnym spektaklu. Co więcej, losy bohaterów oraz rys historyczny XIX-wiecznej Francji są przedstawione na tyle czytelnie, że nawet widz, który nie zapoznał się z powieścią, bez trudu połączy historie poszczególnych postaci w całość. Istotny jest również fakt, że tekst został bardzo dobrze przetłumaczony oraz dostosowany do języka muzyki, co sprawia, że musical jest niezwykle spójny oraz przyjazny w odbiorze. Dzięki temu już od pierwszej chwili dajemy się porwać przedstawionej opowieści i odczuwamy ją do ostatniej minuty przedstawienia, a nawet długo po jego zakończeniu.

Na pierwszy rzut oka większość bohaterów wydaje się być jednowymiarowa - zawsze stawiają dobro innych ponad swoje własne, mimo że niejednokrotnie przysparza im to wiele cierpienia. Jean Valjean po swoim nawróceniu okazuje się niemalże nadczłowiekiem, który dba właściwie wyłącznie o innych, ponieważ chce odkupić dawne grzechy. Fantine, która ze względu na sytuację materialną zmuszona zostaje do nierządu, ignoruje wstyd, jakiego doznaje. Na uwadze ma głównie dobro swojej córki. Éponine, zakochana bez wzajemności w Mariusie, poproszona przez ukochanego o wyświadczenie przysługi zanosi list miłosny do wybranki jego serca i przypłaca to życiem. Taka postawa z pozoru może brzmieć surrealistycznie i sprawiać, że postaci wydają się nam niewiarygodne. Paradoksalnie jednak tak bardzo dajemy się uwieść tym kreacjom, że odzyskujemy wiarę w człowieka i cierpimy razem z bohaterami. Poza tym towarzyszą nam również takie osobowości jak komisarz Javert czy karczmarz Thénardier i reprezentują oni zgoła odmienny typ charakteru.

Fabuła musicalu jest skonstruowana na zasadzie ciągu sekwencji: po scenach przepełnionych cierpieniem czy melancholią znajdujemy się w odmiennych okolicznościach, które wywołują wśród publiczności łzy radości. Dzięki temu zabiegowi widz pozostaje w nieustannym skupieniu, z niecierpliwością oczekuje na dalszy rozwój wypadków. O grze aktorskiej można mówić tylko w superlatywach. Marcin Jajkiewicz w roli Jean'a Valjean'a od pierwszej chwili, zasłużenie zresztą, wywołuje ogromne emocje wśród publiczności. Fenomenalny Piotr Płuska (wcielający się w postać komisarza Javert'a) zbudował rolę, która zasługuje na szczególną uwagę. Gratulacje należą się również paniom, zwłaszcza Agnieszce Przekupień, czyli musicalowej Fantine. Co należy podkreślić, zarówno gra aktorska, jak i dyspozycja wokalna wszystkich artystów była na niezwykle wysokim poziomie. Na specjalne wyróżnienie zasługują również najmłodsi aktorzy, czyli Paweł Szymański (Gavroche), Wiktoria Jajkiewicz (Mała Éponine) oraz Wiktoria Woźniacka (Mała Cosette). Emocji, których przysporzyli widzom, może im pozazdrościć niejeden aktor z długoletnim stażem. Każde pojawienie się na scenie wywoływało w widzach szereg emocji - od ogromnego wzruszenia, po zachwyt czy śmiech. Dało się również dostrzec, że mogli oni poczuć widoczne wsparcie oraz opiekę starszych kolegów ze sceny.

Kostiumy autorstwa Zuzanny Markiewicz są wręcz bajeczne. Doskonałe odwzorowanie nawet najdrobniejszych szczegółów i detali potwierdza jedynie jej niezwykły talent i zmysł estetyczny. W tym wypadku strój bez wątpienia podkreśla charakterystykę danej postaci, uwypukla ją i cieszy oko tak samo, jak świetna gra aktorska. Również scenografia zasługuje na pochwałę. Aktorzy sami ją zmieniali, co tylko dodawało spektaklowi dynamiki. Projekcje multimedialne pozwalały odpocząć na chwilę wyobraźni, przenosiły widzów pod rozgwieżdżone niebo lub na pole walk rozgrywających się podczas powstania republikanów w Paryżu w 1832 roku.

Nie sposób również nie wspomnieć o orkiestrze pod batutą Michała Kocimskiego - spisała się ona rewelacyjnie. Mówiąc szczerze, każda osoba przygotowująca ten spektakl, a było ich naprawdę wiele, zasługuje na ogromne wyrazy podziwu. Największą zaletą musicalu "Les Misérables" jest fakt, że pozwala on zupełnie zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości i przenieść się w czasie do Francji sprzed dwóch wieków. Czy spektakl potrzebuje większej rekomendacji niż ta, że po wyjściu z teatru odczuwa się autentyczny żal, że nie trwa on choć parę chwil dłużej?

"Nędznicy" to przepiękna baśń, przenosząca widza w zupełnie inny świat. Aż przykro jest wychodzić z teatru i wkraczać w codzienność, w której bardzo trudno będzie nam spotkać takich bohaterów, jak Jean Valjean, Marius czy Éponine. Sam Wiktor Hugo określił "Nędzników" jako opowieść o wzniesieniu się duszy. W spektaklu "Les Misérables" dusza bez wątpienia triumfuje, szkoda jednak, że poza deskami teatru zdecydowanie bliżej jest jej do upadku. Pozostaje więc pytanie, które mogliby zadać sobie zarówno bohaterowie spektaklu, jak i my dzisiaj: "Si vis pacem para bellum"? A może "Si vis pacem para pacem"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji