Artykuły

Poznań. Marek Kondrat otworzył sklep na Jeżycach

- Każdy region, każde miasto ma pewne swoje smaki. Ale to wychodzi zwykle później. Jaki będzie gust Poznania, jeszcze do końca nie wiemy - mówił Marek Kondrat podczas otwarcia nowego poznańskiego sklepu z winami. Adres: ul. Polna 7.

To już ósmy sklep marki sygnowanej nazwiskiem słynnego aktora. - Ten sklep otwiera w zasadzie Wojtek Trela z Poznania. Sklepy sygnowane moim nazwiskiem są podzielone dokładnie w połowie na własne i franczyzowe. Ten w Poznaniu jest w ramach franczyzy, ale jest niesłychanie dla nas ważny, choćby dlatego, że otwieramy go w mieście, w którym kiedyś mieliśmy na Piekarach swój szyld - kilka dni temu przywitał pierwszych gości Marek Kondrat. I otworzył z tej okazji pierwszą butelkę: - Nie ma co tyle gadać. Trzeba pić!

Otworzyć sklep przed trzydziestką

Sklep jest niewielki, rzędy półek podzielone są na kraje, można kupić tu wina butelkowane, ale też te w galonach (bag in box), akcesoria, kieliszki.

Asortyment we wszystkich sklepach marki - w Katowicach, Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Bydgoszczy i Przemyślu - jest podobny. Choć właściciel ma prawo wprowadzać własne preferencje. - Okazuje się, że każdy region, każde miasto ma pewne swoje smaki. Ale to wychodzi zwykle później. Jaki będzie gust Poznania, jeszcze do końca nie wiemy. To co odróżnia nasze sklepy od stoisk w supermarketach, to to, że sprzedawca jest w stanie doradzić klientowi, jakie wino wybrać. I klienci nie wstydzą się o tę pomoc prosić. Sprzedawanie wina nie polega na tym, że ktoś przechodzi ulicą, zagląda, wchodzi, bierze pierwszą lepszą butelkę, i wychodzi. Sklep z winami to nie jest typowy sklep spożywczy. Nie jest to łatwy biznes, trzeba umieć stworzyć więź - mówił Kondrat.

Tę więź na Polnej z klientami będzie tworzył Wojtek Trela, 30-letni właściciel sklepu. - Ponad rok temu wymyśliłem sobie, że otworzę w Poznaniu sklep z winami. Byłem wtedy z dziewczyną w Australii, w jednej z winnic. Bardzo chciałem, żeby sklep powstał do połowy października, do moich 30. urodzin. I udało się, otworzyłem go na tydzień przed urodzinami - opowiada.

Trela skończył politologię, urodził się w Bielsku-Białej, ale Poznań zawsze był mu bliski, bo ma sporo rodziny w Wielkopolsce. Sklep chciał otworzyć na Jeżycach, dzielnicy coraz modniejszej wśród poznaniaków.

Wina z całego świata w przystępnej cenie

Podczas otwarcia właściciele przywitali gości białym winem z Gaskonii. Marek Kondrat opowiedział, jak je znalazł: - Byliśmy na targach w Duesseldorfie, i już je opuszczaliśmy, kiedy zobaczyliśmy małe, opustoszałe stoisko. Targi win wyglądają mniej więcej tak, że jedne stoiska, najczęściej bardzo znanych winiarzy, są bardzo oblegane, a inne mniej. I ci z tych mniej obleganych patrzą na zwiedzających błagalnym wzrokiem: żeby do nich podejść, żeby spróbować ich trunków. No ale jak? Skory ty masz już tych trunków po kokardę. Coś mnie jednak tknęło, żeby podejść. I okazało się, że są to Gaskończycy, ojciec i syn z winnicy Domaine de Miselle. Roczna produkcja to szacunkowo 300 tysięcy butelek, głównie białych win wytrawnych i deserowych. Wino okazało się świetne. I tak znalazło się na naszych półkach - opowiada Kondrat.

Wina Gaskończyków z winnicy Domaine de Miselle kosztują w sklepie od 29 do 45 zł. - Większość naszych win kosztuje poniżej 50 zł, naszą dewizą jest sprzedawanie bardzo dobrych win w przystępnej cenie. Takich win szukamy na świecie - mówił Kondrat. - Niektóre wina wcale nie są warte swojej ceny, np. mocno przeceniane są wina z Kalifornii - uważa.

W sklepach Marka Kondrata można dostać 250 gatunków win. Z Argentyny, Australii, Austrii, Bułgarii, Chile, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Nowej Zelandii, Portugalii, RPA, Węgier i Włoch - w sumie 14 krajów. Są także wina z Polski, między innymi z winnicy Stara Winna Góra rodziny Krojcig, która powstała w 1997 r. na nadodrzańskiej skarpie. A także z winnicy Zbigniewa Turnaua, kuzyna Grzegorza Turnaua, znanego piosenkarza, która mieści się w łagodnym klimacie Niziny Szczecińskiej.

- Domeną polskich winnic są hybrydy, mieszanki, ponieważ klasyczne szczepy nie wytrzymują naszego klimatu, głównie wiosennych przymrozków. Wino w zasadzie może rosnąć wszędzie, nie jest wymagające, jeśli chodzi o glebę, potrzebuje jednak ciepła, słońca, dobrego wiatru. Winna latorośl nie znosi zimna i wilgoci - opowiadał Kondrat. - Nie ma chyba dziedziny rolnictwa, na którą człowiek miałby taki wpływ. Produkcja wina to ciężka praca rolnicza, ale też talent człowieka, jego smak, gust. Na tej samej ziemi trzech winiarzy z tego samego szczepu może zrobić trzy różne gatunki wina. Człowiek ma wpływ na sok, jaki otrzyma z owoców. Czy to nie jest wspaniałe? To są niuanse, tajemnice, skrycie chowane, to mnie fascynuje w winiarstwie - opowiada Kondrat.

Im starsze, tym lepsze? Nie zawsze

Tuż przed spotkaniem z Markiem Kondratem do sklepu wpadł mężczyzna, który szukał dla siostrzenicy wina na osiemnastkę. Dziewczynka dopiero się urodziła, to wino miało być prezentem wręczonym po 18 latach.

- Od razu mówię: mało jest takich win. Jakiś 1 procent. To wina naturalnie słodkie, z późnego zbioru, np. tokaj Aszu. Oferujemy kilka takich butelek - opowiadał Kondrat. - Wbrew powszechnemu mniemaniu wino ma określoną żywotność. Czasem to 5-7 lat, czasem 15 lat. To życie można wyliczyć dokładnie.

Wino dla Polaków jest wciąż nieodkrytym trunkiem. Polski rynek wina rośnie o 5-6 proc. rocznie - w 2010 r. wypiliśmy 87 mln litrów, a w zeszłym roku już 107 mln litrów wina. W Czechach - kraju piwoszy - piją 21 litrów wina na głowę, na Słowacji - 19, w Niemczech - 28, we Włoszech - 44. Przeciętny Francuz wypija rocznie około 50 litrów.

- Klienci opowiadają mi czasem: "Wiesz, kupiłem taką wspaniałą butelkę, zostawiłem ją na święta, otwieram ją na kolacji, patrzę na reakcję i nic. Teść opowiada o tajnych kompletach w czasie wojny. Reszta je". Więc radzę: kupić dobrą butelkę wina, poczekać na weekend, aż wszyscy wyjdą z domu, zjeść kawałek bułeczki i opróżnić butelkę samemu. Albo zrobić to z przyjacielem, który zna się na winach - mówi Kondrat.

- To, co mnie ujmuje w winiarstwie, to niespieszność, powtarzalność, precyzja. Uroda życia. To znajdywałem we wszystkich winnicach. Powtarzalność nie kojarzy mi się z nudą, raczej z bezpieczeństwem. Mnie się podoba to życie, jakie teraz mam, to że mam czas usiąść o 14 do obiadu, że mam czas spotkać się z przyjacielem, z rodziną, że mam czas, żeby pożyć - wyznaje Kondrat.

- To znaczy, że nie wróci pan do aktorstwa?

- Nie, na pewno już nie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji