Artykuły

Dionizos wraca do teatru

- Taniec, który uprawiam, zawsze był tańcem demokratyzującym, nie koncentrującym się na estetyce, tylko współobecności, intymności - mówi Leszek Bzdyl, tancerz i twórca teatru Dada von Bzdülöw, o nowej premierze Pożaru w Burdelu w rozmowie z Izabelą Szymańską w Gazecie Wyborczej, dodatku Co Jest Grane.

Jak komentować coraz bardziej zaskakujące wypowiedzi polityków i naukowców w sprawie kultury? Kabaret Pożar w Burdelu postanowił zrealizować ich postulaty. W nowym odcinku "Śmierć wrogiem ojczyzny" zobaczymy na scenie Dionizosa. W tej roli - jako gość specjalny - Leszek Bzdyl. Premiera w sobotę w Teatrze WARSawy.

Leszek Bzdyl wydaje się idealny do roli Dionizosa, bo jego dorobek łączy taniec i teatr. Warszawscy widzowie mogli oglądać spektakle, które już od 25 lat przygotowuje z działającym w Gdańsku zespołem Dada von Bzdülöw. Jest także autorem ruchu scenicznego do przedstawień m.in. Piotra Cieplaka.

Izabela Szymańska: W debacie o teatrze, która odbyła się w Belwederze, profesor Dariusz Karłowicz, krytykując polskie życie teatralne, mówił: "To nie ma nic wspólnego z Dionizosem". Pożar w Burdelu wychodzi naprzeciw temu zarzutowi i powołuje na scenie Dionizosa. Skąd zstępuje?

Leszek Bzdyl: Dionizos nie zstępuje, tylko wstępuje z podziemi, a precyzyjniej z nacjoekshumatora. Edmund Zgliszczak (w tej roli Wojan Trocki) po śmierci prof. Maxa Hardkora (Max Łubieński) próbuje zdobyć władzę nad światem, konstruuje więc nacjoekshumatora i za jego pomocą wywołuje Dionizosa, boga tragedii. Jak wiemy z rozmaitych przygód burdelowych, ostatecznie nic nie toczy się tak, jak było zamierzone. Ekshumator działa przez cały spektakl, mam okazję być ekshumowany jako Piotr Skarga, Zawisza Czarny i wrócić znowu do Dionizosa, mam więc wiele rezurekcji.

Jak interpretujecie Dionizosa?

- Niestety, w ekshumatorze DNA Dionizosa zostało lekko wzbogacone genem apollińskim, więc z tego powodu trudno dociec, kim tak naprawdę jest Dionizos. Nasz zaszywa się na lewym brzegu Wisły, gdzie spędza swój czas z HGW, mówiąc, że uwielbia dojrzałe kobiety, ponieważ łączą piękno, tragizm i komedię. Namawia też, by napić się wina białego, czerwonego, a najlepiej biało-czerwonego. Zostałem zaproszony do tego spektaklu przez Michała Walczaka i Maxa Łubieńskiego, próbuję podążać za ich meandryczną i błyskotliwą myślą, postaram się ją oddać, a nie dointerpretowywać. Cały urok Burdelu polega moim zdaniem na tym ruchu myśli, a nie na kompletnej diagnozie.

To będzie rola aktorska, taneczna?

- To jest to, co lubię najbardziej, czyli wszystko: mówię, ruszam się i śpiewam, ale to ostatnie na odpowiedzialność reżysera, postaram się unieść to zadanie, a mam bardzo fajne kawałki, trochę brechtowsko-weillowskie.

Byłeś wcześniej widzem Pożaru w Burdelu?

- Tak, oglądałem kilka programów. Przyglądając się im, bardzo wyraźnie widzę, że to ciemne jądro Burdelu komunikuje się z publicznością na zadziwiającym poziomie, nie wiem, jak to się dzieje, że w tym szalonym pędzie trafiają w sedno rzeczywistości.

Dla twórców Pożaru tematy polityczne są bardzo istotne. W twoich spektaklach przygotowanych z Dada von Bzdülöw one też się pojawiają, np. w przedstawieniu "Intro".

- Tak, i nie tylko w nim: powróciliśmy do spektaklu "Strategia", wcześniej - w moim mniemaniu - bardzo mocne polityczne było "Le Sacre", "Barricade of Love", który był hołdem dla paryskiej wiosny w jej 40-le-cie, czy "Odysseas" w gdańskiej Stoczni, więc co jakiś czas polityka w moich spektaklach się odzywa. A jednocześnie jest też tak, że ciało w tańcu jest bardzo mocno osadzone w przewrocie lat 60., wtedy nastąpiło rozpoznanie nowego tańca. Jeśli więc podjąłem decyzję, że zajmuję się tą sztuką, automatycznie była to decyzja polityczna, ustawiająca mnie po stronie lewicowej, liberalnej, demokratycznej myśli. Taniec, który uprawiam, zawsze był tańcem demokratyzującym, nie koncentrującym się na estetyce, tylko współobecności, intymności. Zaczęliśmy pracować jako Dada w 1992 roku, mając swoją wiosnę demokracji, gdyby nie ona, ten nurt by się nie rozwinął.

Czy wtedy transformacja, polityka były tematem waszych spektakli?

- Nie, to było oczywiste, że zajmujemy się tańcem współczesnym, ponieważ w końcu możemy to robić. Nie wiem, na ile Michał i Max zapraszając mnie, sprawdzali, co robiłem wcześniej, ale myślę, że już pierwsze rozmowy sytuowały nas w podobnym miejscu.

Jak opisałbyś to podobieństwo?

- W spektaklach Dada nie ma tezy, nie prowadzę widza ku temu, by potwierdzić jakąś wizję świata. Staram się, żeby wydarzenie sceniczne było jak najbardziej otwarte, by w ten specyficzny, dadaistyczny garnek wrzucać chwilowe emocje, reakcje, niezrozumienie świata, który nas otacza, i próbować stworzyć coś, co jest uwalniające. Jak będę śpiewał w nowym odcinku Pożaru: "Bo śmiech, bo śmiech, uwalnia nas od złego".

***

Premiera: 28 października, godz. 21. Kolejne spektakle: 29, 31 października, 1-5 oraz 7-12 listopada, godz. 20.30.

Bilety: 120 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji