Artykuły

Balet od kuchni, czyli otwarta próba baletu w Operze Bałtyckiej

Na scenie poruszają się z precyzją i gracją, jakby niemal każdy element wykonywali bez większego wysiłku. O tym, jak ciężko na taki efekt pracują tancerze baletu przekonać się można podczas otwartych prób zespołu baletu Opery Bałtyckiej "B jak balet" - pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Spektakle, jak grany z powodzeniem "Pinokio" czy przygotowywany właśnie w Operze Bałtyckiej "Dziadek do orzechów", muszą być pełne teatralnej magii i efektownych układów tanecznych. Przez dwie godziny przedstawienia widz ma delektować się techniką i umiejętnościami tancerzy. Mało kto myśli wtedy o tym, że przygotowanie do spektaklu to setki godzin przepracowanych na treningach i wielogodzinne żmudne treningi. O tym, jak wygląda codzienność tancerzy baletu przekonać się można podczas otwartych prób baletu "B jak balet".

Całe spotkanie ma formułę popularnych na Zachodzie brunchy baletowych. W pierwszej części publiczność uczestniczy w trwającej do półtorej godziny rozgrzewce. Później jest przerwa z poczęstunkiem. W drugiej części próby podejrzeć można pracę nad wybranymi elementami choreografii. Po próbie zaś do publiczności wychodzą tancerze, więc jest okazja by zamienić z nimi parę słów i poznać ich osobiście.

- Jesteśmy po całym tygodniu pracy, więc nie chcieliśmy tancerzy zamęczyć, ale nie oznacza to, że mają teraz taryfę ulgową. Niekiedy dodaję ćwiczenia, które w danym dniu są potrzebne do wzmocnienia techniki. Wszystko zależy od tego, co robimy później w czasie dnia, jaki repertuar przygotowujemy i co się będzie działo podczas wieczornej próby. Codziennie więc te lekcje wyglądają inaczej. Jesteśmy w trakcie prób do "Dziadka do orzechów". François Mauduit, choreograf spektaklu, zostawił nam przed wyjazdem materiał do pracy, który powtarzamy i utrwalamy. Za kilka dni choreograf do nas wraca i będzie mógł realizować dalsze elementy choreografii - mówi Izabela Sokołowska-Boulton, zastępca kierownika Baletu Opery Bałtyckiej i baletmistrz prowadzący próby z tancerzami.

Podczas pierwszej części licznie zgromadzona publiczność mogła przyjrzeć się profesjonalnej rozgrzewce (zawierającej rozciąganie i podstawy baletu, m.in. plié, relevé, passe, battement tendu, jeté czy frappé) zarówno przy drążkach (przeniesionych, jak cała próba, z sali prób Opery Bałtyckiej), jak i bez nich (piruety, skoki). W realia próby prowadzonej przez Izabelę Sokołowską-Boulton wprowadzał widzów kierownik baletu Wojciech Warszawski.

- Przed lekcją spędzam co najmniej pół godziny na indywidualnej rozgrzewce, dopiero potem staję do drążka, żeby jak najlepiej wykonać wszystkie elementy. W sumie pracujemy siedem godzin dziennie (cztery godziny rano i trzy popołudniu) przez pięć dni w tygodniu, nie licząc indywidualnej rozgrzewki wykonywanej przed próbą. Czasem też zostajemy po próbie, by powtórzyć pewne elementy lub dodatkowo się porozciągać. Wolne mamy zawsze poniedziałki. Jeśli w niedzielę nie ma spektaklu, to w niedziele także nie ma treningów - mówi Maria Kielan, solistka Baletu Opery Bałtyckiej.

W drugiej części październikowej odsłony "B jak balet" można było zobaczyć fragment partii Drosselmeyera z "Dziadka do orzechów" w wykonaniu trzech tancerzy kandydujących do tej roli (choć nieco zmienionej w spektaklu François Mauduita) oraz koniec I aktu przedstawienia - "Taniec śnieżynek" w wykonaniu całego zespołu.

- Po treningach zalecany jest odpoczynek, jak najmniej ruchu. By unikać kontuzji kluczowa jest rozgrzewka, rozgrzewka i jeszcze raz rozgrzewka. Ponadto zaleca się dużo snu i odpowiednią dietę - dodaje Filip Michalak, solista Baletu OB.

Najbliższy brunch baletowy odbędzie się w styczniu 2018 roku.

--

Na zdjęciu: Maria Kielan i Filip Michalak

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji