Artykuły

Mroczna legenda z Bazyliki Mariackiej genezą nowego spektaklu w Teatrze Miniatura

- Spektakl nabrał niezwykłego charakteru dzięki formie zaprojektowanej przez Agnieszkę Wielewską. Lalki zostały wyrzeźbione przez pracownię plastyczną Miniatury w lipie, ponieważ nie interesuje mnie "teatr butafory i imitacji". Te lalki pachną drewnem, trzeszczą, wydają dźwięki i stanowią realny ciężar dla aktorów. Mają przypominać niedokończone rzeźby i abstrakcyjne formy, dziwne stwory z pracowni rzeźbiarza, które pragną opowiedzieć, czego były świadkami, w czym uczestniczyły - mówi reżyser Tomasz Kaczorowski przed premierą spektaklu "Nie wierzę w śmierć" w Teatrze Miniatura w Gdańsku.

Czy rzeźbiarz zabił swojego modela? Jak daleko może się posunąć artysta? Czy wierzący i niewierzący mogą rozmawiać bez kłótni? Tomasz Kaczorowski [na zdjęciu] kończy w Teatrze Miniatura w Gdańsku przygotowania do spektaklu "Nie wierzę w śmierć", w którym zadaje sobie i widzom takie właśnie pytania.

Przemysław Gulda: Twój najnowszy spektakl w teatrze Miniatura to rozważania o życiu i śmierci. Skąd wziął się pomysł na to przedstawienie?

Tomasz Kaczorowski: Projekt zainicjował dyrektor Miniatury, który chciał zaproponować widzom rozmowę o wierze, życiu i śmierci, zakorzenionych i przefiltrowanych w naszej mentalności przez kulturę chrześcijańską. Rozmowę krytyczną, ale nieradykalną i nieszyderczą - w kontrze do języka nienawiści, którym jesteśmy syceni w kościołach i mediach. Skontaktował mnie z Wacławem Oszajcą, który zainspirował się jedną z gdańskich legend i przygotował jej autorską reinterpretację. To rozwinęło się w niezwykły międzypokoleniowy dialog.

O czym opowiada ta legenda, która stała się jednym z punktów wyjścia pana przedstawienia?

- Legenda opowiada o tym, jak powstała niezwykła ekspresja na twarzy ukrzyżowanego Chrystusa znajdującego się w Kaplicy Jedenastu Tysięcy Dziewic w gdańskiej bazylice Mariackiej. Rzeźba pochodzi z XV w. i od dawna pobudza wyobraźnię artystów. Na jej motywach powstała m.in. nowela Oskara Tauschinskiego "Świętokradztwo". Podobno rzeźbiarz, opanowany obsesją zostania zapamiętanym na wieki i stworzenia arcydzieła, nie był w stanie uwierzyć w cierpienie konającego Jezusa, którego nie potrafił wyrzeźbić, i zabił swojego modela. Wacław Oszajca połączył w swojej wizji rzeźbiarza "Ukrzyżowania" z autorem gdańskiej Pięknej Madonny.

Na czym w przypadku tego przedstawienia polega współpraca między reżyserem i autorem tekstu, ojcem Wacławem Oszajcą?

- Dokonałem opracowania dramaturgicznego tekstu, który operował bardzo filmowym obrazowaniem. Miałem przyjemność spotykać się z ojcem Oszajcą - rozmawiać, nasycać się wzajemnie tematem i pobudzać autora do rozbudowania scen czy do odwracania perspektyw.

Osią ideologiczną tego spektaklu ma być debata między religijnym autorem i niewierzącym reżyserem. Jak to będzie wyglądać w praktyce?

- Po pierwsze chcemy pokazać, że różnice w światopoglądach nie muszą generować polaryzowania się stanowisk, radykalizowania się, a wręcz przeciwnie - inicjują szacunek i wzajemną fascynację. Pretekstem do rozmowy o wierze jest dla nas idea wybaczenia oraz gdańska legenda. Moim marzeniem byłoby obudowanie premiery w działania edukacyjne, które byłyby kontynuacją tego myślenia. Będzie to spektakl przesycony, w moim odczuciu, myślą księdza Tischnera - filozofią dramatu i dialogu, w których dochodzi do spotkania różnych horyzontów.

Jednym z ważnych pytań spektaklu jest to o granice, do których może się posunąć artysta. Gdzie twoim zdaniem leży ta granica?

- Dla mnie granica wolności twórczej jest ściśle powiązana z uczciwością artysty i jego potrzebą zabierania głosu, który nie powinien krzywdzić, ale dawać do myślenia. Co nie jest jednak równoznaczne z asekuracyjnym myśleniem. Każdorazowo artysta powinien zadać sobie pytanie o środki, które prowadzą go do wymarzonego celu.

W spektaklu zostaną wykorzystane nietypowe, drewniane lalki. Jak będą wyglądały i jak zagrają w tym przedstawieniu?

- Spektakl nabrał niezwykłego charakteru dzięki formie zaprojektowanej przez Agnieszkę Wielewską. Lalki zostały wyrzeźbione przez pracownię plastyczną Miniatury w lipie, ponieważ nie interesuje mnie "teatr butafory i imitacji". Te lalki pachną drewnem, trzeszczą, wydają dźwięki i stanowią realny ciężar dla aktorów. Mają przypominać niedokończone rzeźby i abstrakcyjne formy, dziwne stwory z pracowni rzeźbiarza, które pragną opowiedzieć, czego były świadkami, w czym uczestniczyły. Pracujemy na kilku planach: aktorskim, lalkowym oraz na pograniczu formy, w której mamy poczucie, że animator trzyma w ręce nie lalkę, ale pasożyta, którego kocha, nienawidzi i którego się boi.

***

Spektakl "Nie wierzę w śmierć" w reżyserii Tomasza Kaczorowskiego będzie miał premierę w niedzielę, 5 listopada, o godz. 17 w teatrze Miniatura (Gdańsk, al. Grunwaldzka 16), bilety: 30 zł. Kolejne spektakle: wtorek, 7 listopada, godz. 12, piątek, 10 listopada, niedziela, 12 listopada i wtorek, 14 listopada. Bilety: ulgowe - 22 zł, normalne - 25 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji