Artykuły

Warszawa. "Balety polskie" w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej

Jak muzyka sprzed stu lat może dziś zainspirować taniec? W piątek w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej odbędzie się premiera wieczoru "Balety polskie".

Wieczór złożony będzie z trzech spektakli przygotowanych przez Roberta Bondarę, Jacka Tyskiego i Jacka Przybyłowicza. Ich wspólny mianownik to muzyka - każdy utwór pochodzi z okresu XX-lecia międzywojennego. Ale jak zapowiadają artyści, spektakle będą podróżami do zupełnie różnych światów.

Robert Bondara przygotowuje "Świteziankę" na podstawie utworu Eugeniusza Morawskiego. To nie pierwsze jego spotkanie z tym artystą i dziełami tego czasu - w 2013 roku wystawił w Litewskim Narodowym Teatrze Opery i Baletu spektakl "Ciurlionis", którego głównym bohaterem był Mikalojus Konstantinas Ciurlionis - kompozytor, malarz i grafik, ale co ważne w tym kontekście, przyjaciel Morawskiego. Morawski pojawił się jako postać sceniczna w litewskim przedstawieniu.

Tym razem Robert Bondara zbliża się do ballady Mickiewicza, która dla kompozytora była luźną inspiracją, jednak nie będzie to wierna adaptacja "Świtezianki". - Nieznacznie uwspółcześniam tę historię. Wprowadzam na scenę grupę młodych ludzi, którzy nad brzegiem jeziora spędzają miłe wakacje, Strzelec jest jednym z nich. Tam poznaje dziewczynę, stara się dowiedzieć, kim ona jest, w końcu zakochują się w sobie - mówi Robert Bondara. - Starałem się zachować tajemniczość, która jest typowa dla romantyzmu, ale odejść od nierealności, spirytualizmu, tak żeby pokazane wydarzenia dawały też możliwość racjonalnego wyjaśnienia - dodaje.

Jacek Tyski zdecydował się na utwór "Sextuor" Aleksandra Tansmana. Przyznaje, że oprócz muzyki zainteresował go sam kompozytor i jego biografia - życie twórcy było podzielone między Polskę, Francję, Amerykę, do której w czasie II wojny światowej wyjechał dzięki pomocy Charliego Chaplina, ale też zaistniał w dziesiątkach krajów, w których występował i promował polską kulturę. Tyski postanowił stworzyć na scenie jego postać i pokazać fantazję na temat powstawania dzieła muzycznego. Jego balet nosi tytuł "Na pięciolinii", a tancerze wcielą się w kompozytora i instrumenty.

Wieczór zakończy pokaz pracy Jacka Przybyłowicza, który wykorzystując II Koncert skrzypcowy po raz kolejny mierzy się z twórczością Karola Szymanowskiego. To najbardziej rozbudowana część, na scenie zobaczymy 50 tancerzy Polskiego Baletu Narodowego. - Utwór Szymanowskiego jest niezwykle interesujący, ale nie ma w nim oczywistego dla tancerza metrum. Artyści Polskiego Baletu Narodowego są bardzo muzykalni, co pomogło znaleźć odpowiedni klucz choreograficzny do pewnych fragmentów tego utworu. Ta muzyka jest jak rodzaj fal oceanicznych, które nachodzą na siebie - mówi Jacek Przybyłowicz. Jego balet nie będzie opowiadał historii fabularnej, ale jak zapowiada choreograf, będzie nim rządziła dramaturgia emocjonalna, którą częściowo podyktuje niosąca duży ładunek emocjonalny muzyka.

Wieczór nosi tytuł "Balety polskie" - czy jest coś, co charakteryzuje spektakle baletowe powstające w Polsce, coś, co różni je od tych z innych krajów? Choreografowie zgodnie twierdzą, że taniec jest sztuką rozwijającą się ponad granicami, z bogatą tradycją europejską i światową, która przenika do poszczególnych krajów, z tego powodu rzadko mówi się o tańcu współczesnym czy powstających dziś baletach w kategoriach narodowych. Wystarczy spojrzeć na skład zespołu Polskiego Baletu Narodowego - przepustką do niego nie jest miejsce urodzenia, a talent, pracowitość, znajomość techniki tańca klasycznego, technik współczesnych i otwartość na nowe wyzwania.

Premiera w piątek 10 listopada, godz. 19. Kolejne spektakle: 12 listopada, godz. 18; 14 listopada, godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji