Artykuły

Opera w demonicznych barwach

"Sąd Ostateczny" Krzysztofa Knittla w reż. Pawła Szkotaka w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Aleksandra Andrearczyk w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Mirosław Bujko, Paweł Szkotak oraz Krzysztof Knittel opowiedzieli historię niezwykłego i tajemniczego dzieła związanego z Gdańskiem. I było to jedno z lepszych przedstawień prezentowanych w ostatnim czasie przez gdański zespół operowy, na który nie wpłynął strajk pracowników poprzedzający premierowy pokaz.

Premiera "Sądu Ostatecznego" w Operze Bałtyckiej zaczęła się od zaskoczenia: spektakl opóźnił się o piętnaście minut. Powód? Strajk członków orkiestry, którzy walczą z łamaniem praw pracowniczych przez władze instytucji. Spór między muzykami a dyrektorem placówki, Warcisławem Kuncem, zaostrzył się, gdy kilka tygodni temu władze przekazały pracownikom opery informację o planowanych zwolnieniach.

Strajkujący podkreślają, że instytucja jest przez Kunca źle zarządzana i domagają się jego odwołania. To, jak zakończy się ten spór, pozostaje na razie wielką niewiadomą, choć pracownicy opery - w razie gdyby ich żądania nie zostały spełnione - zapowiadają kontynuację strajku.

Pozasceniczne perypetie nie wpłynęły na szczęście na wykonanie spektaklu, który okazał się jednym z lepszych przedstawień prezentowanych ostatnio przez gdański zespół operowy.

Rozmyślania o naturze dobra i zła

Autor libretta - Mirosław Bujko, reżyser - Paweł Szkotak oraz kompozytor - Krzysztof Knittel opowiedzieli historię niezwykłego i tajemniczego dzieła związanego z Gdańskiem - "Sądu Ostatecznego" Hansa Memlinga. Arcydzieło malarza z Brugii - stworzone na zamówienie florenckiego bankiera, Angela di Jacopo Taniego - wielokrotnie padało łupem kolejnych najeźdźców i tym właśnie sposobem trafiło do gdańskiego Kościoła Mariackiego.

Burzliwe dzieje genialnego obrazu stanowią jednak w spektaklu zaledwie pretekst do filozoficznych rozmyślań o naturze dobra i zła. A wszystko zanurzone zostało w estetycznie wysmakowanej przestrzeni scenicznej, pełnej barw i symboli.

Na początku pierwszego aktu poznajemy głównego bohatera, Hansa Memlinga (Robert Gierlach). Malarz nie wie jeszcze, że zapisze się w historii jako autor wyjątkowego tryptyku. Na razie wraca z wojny, pogrążony w rozpaczy i skrusze nad swoimi haniebnymi uczynkami. Pomocną dłoń wyciąga do niego Ojciec Arago (Piotr Lempa), który radzi mu, by odkupił grzechy, malując obrazy na chwałę Boga.

Zrozpaczony Memling chwyta się tej myśli, co daje początek niezwykłym kolejom jego losu. Niebawem odwiedza go tajemniczy gość, Tomaso Portinari, który składa mu intrygującą propozycję

Wokalny niedosyt

W dziele Pawła Szkotaka największe wrażenie robi świetna kompozycja poszczególnych składowych spektaklu: muzyki, ruchu scenicznego, dekoracji i kostiumów. Żaden z tych elementów nie wybija się na plan pierwszy, nie przyćmiewa innych. Zostały one połączone w idealnej harmonii, co okazało się kluczem do sukcesu przedstawienia.

Muzyka Krzysztofa Knittla utrzymuje klimat adekwatny do prezentowanej opowieści: czasem jest mroczna, złowieszcza (fagoty, wiolonczele i kontrabasy w pierwszej scenie pierwszego aktu), kiedy indziej wciąga słuchacza w transową, minimalistyczną powtarzalność motywów i fraz. W jednej ze scen interesująco wykorzystano instrumenty perkusyjne w połączeniu z brzmieniem organów, co przyczyniło się do wytworzenia nastroju niepokoju i napięcia w czasie zagadkowej rozmowy Memlinga z Portinarim.

Przez większą część spektaklu warstwa muzyczna - choć niepozbawiona cech charakterystycznych - pozostaje tłem dla toczącej się na scenie akcji. To dowodzi kunsztu kompozytora. Muzyka w operze nie powinna krzyczeć, lecz opowiadać i to właśnie udało się Knittlowi znakomicie.

Wokaliści prezentują się dobrze przede wszystkim pod względem aktorskim (znakomity Jan Jakub Monowid jako Portinari, interesujący Robert Gierlach w roli Memlinga). Ich dykcja jest nienaganna, jednak w "Sądzie Ostatecznym" popisów wokalnych jest jak na lekarstwo.

Opera nie daje możliwości Monowidowi i Gierlachowi zaprezentowania w pełni swojego kunsztu - chwilami można odnieść wrażenie, że w spektaklu jest więcej fragmentów recytowanych niż śpiewanych. Daje to uczucie pewnego niedosytu. A szkoda, bo kontratenor Monowida i sopran Anny Mikołajczyk mogłyby pięknie wybrzmieć na tle kunsztownej scenografii wykreowanej przez Damiana Styrnę.

Mocna scenografia, słabe libretto

Warstwa wizualna - to zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów inscenizacji. Ruch sceniczny i kostiumy (Anna Chadaj) w udany sposób nawiązują do estetyki znanej z obrazu Memlinga.

Niektóre postacie stanowią żywą replikę namalowanych przez artystę postaci (Magdalena Chmielecka i Magdalena Nanowska w rolach Archaniołów). Doskonale spisuje się także zespół baletowy: choreografia wykorzystująca estetykę tańca współczesnego ożywia akcję i wnosi nieco dynamizmu do długich i często statycznych w charakterze muzycznych dialogów.

Najsłabiej wypada niestety libretto. Mirosławowi Bujko nie brak wprawdzie ciekawych pomysłów, jednak większość scen sprawia wrażenie przegadanych. Silnie akcentowane są motywy faustyczne: w tę konwencję wpisuje się wątek Portinariego, który niczym Mefistofeles kusi głównego bohatera, skłaniając go do podpisania cyrografu - kontraktu na zamówienie legendarnego dzieła. Postać Portinariego prezentuje się interesująco, jednak główny bohater i jego rozterki na temat dobra i zła wypadają nieco sztucznie i pompatycznie.

Pomimo tych niedostatków "Sąd Ostateczny" pozostaje przedstawieniem wyrafinowanym pod względem wizualnym i bardzo "malarskim". Biorąc pod uwagę jego tematykę wydaje się to ze wszech miar zrozumiałe. Brawa należą się reżyserowi, scenografowi i kompozytorowi: dzięki ich pracy końcowy efekt okazał się bardziej pomysłowy i oryginalny niż wcześniejsze produkcje Opery Bałtyckiej.

Kolejne spektakle można zobaczyć w Operze Bałtyckiej w czwartek (9 listopada), piątek (10 listopada), sobotę (11 listopada) oraz niedzielę (12 listopada).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji