Artykuły

Żegnaj, bezradna laleczko Ibsena

Agnieszka Olsten pokazała w Teatrze Narodowym, że dzisiejsza Nora lubi władzę i umie z niej korzystać.

Skandal, który wybuchł w 1879 roku po prapremierze "Nory. Domu lalki" Henryka Ibsena (1828-1906) w Teatrze Królewskim w Kopenhadze, był nieunikniony. Bohaterka nie tylko odchodzi od męża, ale też sprzeniewierza się instynktowi macierzyńskiemu, zostawiając trójkę dzieci. Wokół "Nory" nie ucichły nigdy dyskusje, "czy za własną samorealizację wolno zapłacić szczęściem niewinnych dzieci". Agnieszka Olsten przecięła ten wątek. W jej spektaklu dzieci powinni porzucić wszyscy.

Debiutująca w stolicy reżyserka dała się poznać jako bezkompromisowy tropiciel społecznych patologii. W swoich spektaklach odtwarzała przestrzeń celi śmierci, podwórka zrujnowanej kamienicy ("Solo" i "Tlen" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku), przystanku popegeerowskiej wsi ("Tartak" w Teatrze Słowackiego w Krakowie). Tym razem próżno jednak szukać maluchów w komisariatach czy na dworcach. Żaden mały statysta nie pojawia się nawet na scenie. Bohaterowie powinni porzucić dzieci, które noszą w sobie.

W mieszkaniu dyrektorstwa Helmerów dorośli zbyt łatwo mogą sobie pozwolić na niedojrzałość. Torwald (Mariusz Bonaszewski) bawi się piłką, spod skórzanego fotela wystaje porzucony czołg. Panujący na scenie półmrok rozluźnia zasady, ośmiela. Wolno chodzić boso, rzucać butami, machać przed panią domu stopą w nieświeżej skarpetce. Torwald i przyjaciel domu doktor Rank (Maciej Kozłowski) oddają się tajemniczym zabawom, które mogą być zarówno chłopięcymi igraszkami, jak i grą wstępną.

Najgorzej bawi się Nora (Dorota Landowska). Tkwi w niepraktycznym, luksusowym salonie wystawiona na publiczny widok, pozbawiona prywatności. Z wielkiej dziury w podłodze wyłaniają się kolejni interesanci, przed którymi Helmer może ukryć się w swoim niedostępnym gabinecie u szczytu schodów. Ona nie ma gdzie się skryć. Żona to jego tarcza ochronna w każdej sferze życia. To dla niego zadłużyła się u lichwiarza Krogstada (Oskar Hamerski), narażając się na społeczne potępienie.

Agnieszka Olsten nie wahała się wprowadzić do rodzinnego saloniku atmosfery kryminału, mroków Jarmusha, dziwactw Lyncha. Czerwona podłoga budzi niepokój, dźwięki odbijają się i rozchodzą jak we wnętrzu metalowego zbiornika. W kluczowym momencie Nora nie tańczy posłusznie tarantelli, szalonego tańca, który tak skutecznie rozgrzewał zmysły męża. Ubrana w ogromny pióropusz rozpoczyna groźny taniec-rytuał. Nie mizdrzy się, ale wzywa na pomoc pierwotne siły i duchy. Landowska wydobyła z Ibsenowskiej kokietki moc, której nie musi dawać ujścia, stając w wyścigu szczurów czy dokonując kolejnych miłosnych podbojów. Nie szuka wspomagaczy w seksie czy alkoholu jak jej mąż. Ma władzę nad swoim małym światem, umie i lubi z niej korzystać.

W tak ciekawie zbudowanym spektaklu zakończenie wydaje się pęknięciem. Nora z usmarowaną "na murzyna" twarzą oznajmia Torwaldowi decyzję o rozstaniu. I zostaje, by dalej opiekować się swoimi niedojrzałymi mężczyznami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji