Artykuły

Od muzyki najstarszej do najnowszej

Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor Opery Wrocławskiej zdradza, które polskie utwory pojawią się na scenie w tym i następnym sezonie. Rozmowa Jacka Marczyńskiego w Rzeczpospolitej.

Jacek Marczyński: Czy to przypadek, że już na początku sezonu odbyła się w pana teatrze premiera pierwszej polskiej opery, "Krakowiaków i Górali" Wojciecha Bogusławskiego i Jana Stefaniego?

Marcin Nałęcz-Niesiołowski: Postanowiliśmy antycypować stulecie niepodległości już w 2017 roku i stąd taki wybór. Do premiery doszło jednak także w wyniku rozmów z Polskim Wydawnictwem Muzycznym i Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina, którzy nią właśnie zainaugurowali program "Dziedzictwo muzyki polskiej".

I dzięki temu mogliście też zaprezentować nowe opracowanie muzyczne rękopisu "Krakowiaków i Górali".

- Cały czas trzeba nad nim pracować, ponieważ wymaga szczególnego dopracowania zwłaszcza muzycznej strony interpretacyjnej.

Sądzi pan, że "Krakowiacy i Górale" mogą zaistnieć dzisiaj na naszych scenach nie tylko okazjonalnie?

- W Polsce jak najbardziej. Ten utwór może mieć wciąż wielu zwolenników, choć wystawienie go jako dzieła czysto historycznego jest zabiegiem muzealnym. Tym niemniej "Krakowiacy i Górale" są tak mocno osadzeni w naszej tradycji, że nie można z nich rezygnować. Ich inscenizowanie nie należy wszakże do łatwych zadań, bo część publiczności oczekuje strojów ludowych, inni z kolei domagają się, by nie robić "cepelii" na scenie.

Opera Wrocławska podjęła próbę odejścia od czysto folklorystycznego potraktowania "Krakowiaków i Górali".

- Sądzę, że reżyserce Barbarze Wiśniewskiej udało się połączyć elementy tradycji z nowoczesnością, a pewna symbolika zastosowana przede wszystkim w kostiumach - wyraźnie, choć nie wprost - sugeruje, kto na scenie przynależy do Krakowiaków, kto zaś do Górali. Ta premiera to wszakże dopiero początek naszych zamierzeń. Na koniec 2018 roku przygotowujemy nową inscenizację "Halki", którą udało nam się zainteresować wybitną reżyserkę Irinę Brook.

Ma to być jednocześnie przejście do roku 2019, do Roku Moniuszkowskiego.

- Zamierzony na wiele lat program "Dziedzictwo muzyki polskiej" chce wydobyć z zapomnienia utwory polskich kompozytorów, dokonać ich nowych opracowań nutowych, nagrań. W pierwszej kolejności zajmie się twórcami czasu zaborów. Wybrał pan już opery z tego okresu, które chciałby wystawić?

Myślę o Józefie Michale Poniatowskim, przede wszystkim o jego operze "Don Desiderio", choć nie wiem, czy uda się doprowadzić do jej wystawienia już w 2018 roku.

Czy "Halka" też zostanie pokazana w nowym źródłowym opracowaniu muzycznym?

- Jeśli Polskie Wydawnictwo Muzyczne zdoła je przygotować, wtedy oczywiście z niego skorzystamy.

Podobno szykujecie "Halkę" śpiewaną po włosku. To w Polsce odważna decyzja.

Będzie po polsku i po włosku. Jesteśmy w trakcie rozmów z rozmaitymi teatrami - z Semperoper w Dreźnie, operami w Lipsku czy w Nicei - o koprodukcji czy współpracy przy realizacji tego zamierzenia. Wspomaga nas też Instytut Adama Mickiewicza. A włoski przekład "Halki" zaakceptował sam Moniuszko, sięgamy więc do jego dziedzictwa. Tę wersję chcielibyśmy pokazywać głównie poza Polską, bo daje większe możliwości promocyjne, do czego "Halka" świetnie się nadaje, bo jej libretto jest uniwersalną opowieścią, która mogłaby rozgrywać się pod każdą szerokością geograficzną.

Co wydarzy się między "Krakowiakami i Góralami" a "Halką"?

- Rok polski zainspirował nas na przykład do zaplanowania wieczoru baletowego, na który złożą się choreografie Emila Wesołowskiego, Jacka Tyskiego i Jiřiego Bubenička do "Koncertu f-moll" Fryderyka Chopina, "Odwiecznych pieśni" Mieczysława Karłowicza i "Te Deum" Krzysztofa Pendereckiego. Będzie zresztą więcej polskiej muzyki współczesnej. Premiera "Immanuela Kanta" Leszka Możdżera już zainaugurowała nasz 5.

Festiwal Oper Współczesnych+, którego kolejnym polskim akcentem stanie się za chwilę premiera "Eufolii" i "Ambulo" w choreografii Jacka Przybyłowicza z muzyką Wojciecha Kilara, Henryka Mikołaja Góreckiego i Prasquala oraz choreografii Jacka Tyskiego do muzyki Andriessena. Ciekawie zapowiada się sceniczna realizacja kantaty "Via crucis" Pawła Łukaszewskiego, którą szykujemy na Wielki Tydzień w reżyserii Tomasza Mana, bo polskie utwory chcemy powierzać przede wszystkim młodym inscenizatorom.

Czy to kontynuacja tegorocznego pomysłu z "Requiem" Mozarta w wersji muzyczno-choreograficznej?

- Tamten spektakl został bardzo dobrze odebrany przez publiczność, więc w 2018 roku będzie Droga Krzyżowa - "Via crucis" pokazana w Wielki Piątek i w...Wielką Sobotę. Duże zainteresowanie niedawnym wykonaniem kantaty Włodka Pawlika "Myśląc Ojczyzna" z udziałem jego tria zachęciło nas do powtórzenia tego utworu także w roku następnym.

Ambitne zadanie stawia pan przed swoją orkiestrą. Zagranie jednego wieczoru tak różnych stylistycznie utworów Chopina, Karłowicza i Pendereckiego to wyzwanie dla niejednego zespołu symfonicznego.

- To prawda, zwłaszcza że w ostatnich latach Opera Wrocławska skupiała się na twórczości stricte operowej. Rozszerzenie repertuaru bardzo się muzykom podoba i wręcz dopytują się, kiedy rozpoczniemy próby do "Odwiecznych pieśni" Karłowicza.

Bardzo zmieniła się orkiestra za pana dyrekcji?

- Jest większa. Inne zmiany personalne dokonują się w sposób naturalny, ktoś odchodzi na emeryturę, więc trzeba przyjąć nowego muzyka. Ci nowi często trafiają do nas po studiach zagranicznych, są dobrze wykształceni, szybko się uczą, co pomaga w budowaniu wartości artystycznych. Podobnie dzieje się w naszym chórze.

Udało się panu zapewnić muzykom lepsze instrumenty?

- To cały czas się dzieje. Od momentu, gdy rozpocząłem tu pracę, przeznaczyliśmy na to ponad półtora miliona złotych. Mamy już zdecydowanie lepsze instrumenty dęte, blaszane, jak i drewniane, także perkusję. Zabiegamy ciągle o nowe środki, bo wsparcia wymaga kwintet smyczkowy naszej orkiestry, a to zadanie bardzo kosztowne. W planach mamy w pierwszej kolejności wymianę smyczków. Dla osób postronnych brzmi może banalnie, ale ktoś, kto grał na skrzypcach czy wiolonczeli, wie, że jest to element równie ważny jak cały instrument.

Dla widzów odkryciem może być sceniczny utwór dla dzieci: "Najdzielniejszy z rycerzy" Krzysztofa Pendereckiego.

- Chciałbym, by tak było, zwłaszcza że jesteśmy w dobrych kontaktach z TVP Kultura, która dokonała rejestracji naszych "Krakowiaków i Górali", a także "Karnawału zwierząt" w choreografii Anny Hop. Będą kolejne: "Via crucis" Łukaszewskiego i właśnie "Najdzielniejszy z rycerzy", a może także nasz polski wieczór baletowy. Rozmowy trwają. Jest szansa, że te spektakle będą żyły także poza naszym teatrem, a dzięki życzliwości TVP przy rejestracji "Krakowiaków i Górali" wystąpiliśmy jako koproducenci i po montażu zapisu będziemy mieli możliwość prezentacji spektaklu na kanale YouTube Opery Wrocławskiej.

Jak Krzysztof Penderecki zareagował na pomysł wystawienia sprzed ponad 60 lat jego opery dla dzieci?

- Bardzo pozytywnie. Być może przyjedzie na premierę nie tylko z panią Elżbietą, ale i z wnuczką. A poza tym to świetny utwór, bardzo komunikatywny pod względem muzycznym, ciekawie zinstrumentowany, czym zajął się wtedy Marek Stachowski. Reżyser Tomasz Cyz przedstawił pierwsze pomysły inscenizacyjne, dość zaskakujące, ale bardzo mi się spodobały.

Czego nie udało się panu wpisać w ten Rok Polski w Operze Wrocławskiej?

- Nasz pomysł ma formułę otwartą, można będzie do niego dopisywać kolejne propozycje. Jeśli uda się w roku przyszłym pozyskać nowe środki, będziemy chcieli dodać do "Halki" prezentacje jej przedwojennej filmowej wersji z muzyką graną na żywo. A w Roku Moniuszkowskim, wiosną 2019, chcielibyśmy zrealizować "Widma" we współpracy z Instytutem Jerzego Grotowskiego. Polskie Wydawnictwo Muzyczne zachęcamy zaś do opracowania jednoaktowych utworów operetkowych Moniuszki, z których można by złożyć ciekawy wieczór.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji