Artykuły

Genialny gówniarz z żółtą brodą. Jaki naprawdę był Stanisław Wyspiański?

Wyspiański byłby wdzięcznym tematem dla tabloidów i plotkarskich portali. Przeczuwam, że miał swoją... mroczną stronę. Jego fascynacja, najdelikatniej mówiąc, bardzo młodymi kobietami jest niepokojąca - mówi Łukasz Gaweł, wicedyrektor MNK, autor książki "Wyspiański. Na chęciach mi nie braknie..."

Martyna Nowicka, Małgorzata Skowrońska: Gówniarz z żółtą brodą? Ten opis oddaje to, kim był Stanisław Wyspiański?

Łukasz Gaweł: Był trudnym człowiekiem. Czy był potworem, jak wielu sensatów próbuje go przedstawiać? Nie sądzę, to byłoby wobec niego niesprawiedliwe. Może gdyby był miłym, sympatycznym, łagodnym, grzecznym chłopcem, nie napisałby tego, co napisał i nie namalowałby tego, co namalował. Tak to jest z geniuszami: myślą dziesięć razy szybciej niż przeciętny człowiek, nic dziwnego, że powolność otoczenia ich irytuje.

Słowa "gówniarz z żółtą brodą" padły w konkretnej sytuacji. Anegdota pochodzi ze wspomnień Tadeusza Boya-Żeleńskiego, a dotyczy stosunków, jakie łączyły Jana Stanisławskiego z Wyspiańskim. Ten pierwszy próbował nawrócić Chełmońskiego na twórczość Wyspiańskiego, pokazując mu projekt witraża Kazimierza Wielkiego (Chełmoński miał oniemieć na jego widok). Obaj wielcy spotkali się w domu Stanisławskiego. Chełmoński, ze swoją wylewną naturą, podszedł do Wyspiańskiego z otwartymi ramionami i ze słowami podziwu. A ta rogata dusza chłodno na to: "Cieszę się, że znalazłem uznanie w pańskich oczach", i odsunął się. Stanisławski oniemiał, jęknął tylko: "Noo, gówniarz z żółtą brodą!". Nikt chyba dla Wyspiańskiego nie znalazł równie oryginalnego określenia; a był w nim i żal, i czułość, i nawet uznanie.

Mówili, że egotyk, że nieznośnie krytykancki wobec innych, a na swoim punkcie przewrażliwiony.

- W wymiarze artystycznym na pewno. Pamiętajmy jednak, że przeszedł przysłowiową pralnię. Krytyka i porażki, jakie go spotykały na początku kariery, mogłyby dobić niejednego. Paryż, do którego pojechał, nie okazał się dla niego przychylnym miastem. Władysław Ślewiński wspominał na przykład, że Gauguin, który odwiedził paryską pracownię Wyspiańskiego, zarzucił naszemu artyście "brak harmonii w kolorycie".

Pamiętajmy, że on miał tylko 38 lat, gdy zmarł. W tym wieku człowiek zaczyna godzić się ze sobą, ze światem, zaczyna rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Zaczyna z jednej strony ufać sobie, z drugiej - patrzeć na siebie krytycznie.

Potrafi uczyć się od siebie samego. Tymczasem u Wyspiańskiego wszystkie te rozłożone w czasie procesy i rozwój samoświadomości były skondensowane, przebiegały w szalonym tempie.

Nie miał łatwego dzieciństwa. Matka zmarła, gdy był dzieckiem. Ojciec pijak. Chłopak trafił pod skrzydła nadopiekuńczej ciotki...

- Spójrzmy na tę historię z innej perspektywy. Fakt, Franciszek, ojciec Wyspiańskiego, rzeźbiarz krakowski, był - dziś pewnie byśmy powiedzieli - alkoholikiem. Szybko owdowiał. Czy radził sobie gorzej niż inni samotni ojcowie w tamtym czasie? Nie wiem. Być może nie zmieniał pieluch, nie robił kanapek do szkoły, nie odrabiał lekcji z synem, co dzisiejsi ojcowie robią bez większych problemów, ale za to zaraził go pasją do sztuki. Staszek przebywał w jego pracowni bez ograniczeń, mógł pytać o wszystko. To ojciec pokazał mu, czym jest artystyczne zatracenie.

Antoni Mikulski opisuje na przykład taki epizod: "W czasie wakacyj 1879 towarzyszył mały Staś ojcu przy doglądaniu budowy pomnika, stawianego według jego pomysłu na cmentarzu w Rudawie pod Krzeszowicami". Wyobrażam sobie tę scenę i myślę, że takie chwile kształtują dziecko.

On sam był dobrym ojcem?

- Na pewno kochał swoje dzieci. Ich portrety odmalowywał z czułością. Kiedy wiedział, że już długo nie pożyje, z całych sił walczył o to, by zapewnić rodzinie komfort i bezpieczeństwo w przyszłości. W wymiarze rodzinnym nie był takim egocentrykiem.

Ale babiarzem był okropnym.

- Wyspiański byłby rzeczywiście wdzięcznym tematem dla tabloidów i plotkarskich portali. Przeczuwam, że miał swoją... mroczną stronę. Jego fascynacja - najdelikatniej mówiąc - bardzo młodymi kobietami jest niepokojąca. Zmarł na syfilis, wtedy chorobę nieuleczalną.

Kiedy jednak patrzy się na jego życie szerzej, nie można nie dostrzec, że żonę Teofilę kochał szczerze. To nie była panna z towarzystwa i zanim się z nią ożenił, żył z nią - używając dzisiejszego języka - w związku partnerskim. Panna Pytko, bo tak z domu nazywała się Teofila, była prostą dziewczyną z podtarnowskiej wsi Konary. Wyspiański przysposobił jej nieślubnego syna, urodzonego w 1890 r. Teodora Tadeusza (przez lata uchodził on za dziecko samego Wyspiańskiego), potem urodziło im się troje dzieci. Pobrali się dziesięć lat później, w całkowitej tajemnicy przed rodziną i przyjaciółmi. Z przyczyn formalnych (Wyspiański był ojcem chrzestnym swojej - wówczas jeszcze nieślubnej - córki Heleny) ślub ten jednak unieważniono. Po złożeniu odwołania do biskupa Jana Puzyny otrzymali dyspensę i uroczystość odbyła się ponownie "przy drzwiach zamkniętych i świadkach urzędowych".

Gdy patrzę na namalowany przez Wyspiańskiego portret małżeński, na którym on patrzy z ukosa, a ona hardo na nas, to widzę dowód, że to była najważniejsza kobieta w jego życiu. On nam tym obrazem mówi: wara od mojej rodziny.

Ile jest prawdy w opowieściach, że do mieszkania na Krowoderskiej Wyspiańscy sprowadzili kozę, żeby dzieci miały świeże mleko?

- Ach te legendy o kozach i kurach... Gdyby się przyjrzeć, jak żyła ówczesna bohema krakowska, choćby Dagny Przybyszewska czy Feliks Jasieński, to Wyspiański nie dostarczał aż tak wielu tematów do plotek. Pamiętajmy o młodopolskiej miłości do wsi: jedni jechali na wieś, inni wieś sprowadzali do siebie.

Ich mieszkanie w krakowskiej kamienicy przy ul. Krowoderskiej to było - jak na tamte czasy - niezwykłe lokum. Siedem pokoi zajmowało całe skrzydło kamienicy, a z okien rozciągał się widok na Błonia i kopiec Kościuszki.

Przede wszystkim zwracało uwagę zupełnie niespotykanym w tym czasie kolorem ścian: każdy pokój miał inną intensywną barwę.To tutaj właśnie znajdowała się słynna błękitna pracownia (zwana niekiedy szafirową), w której pomalowano na ten kolor nawet piec, urządzona w wielkim narożnym pokoju z trzema oknami. Wyróżniało ją również to, że wszystkie sprzęty w tym pokoju wykonano według szkiców i wskazówek Wyspiańskiego.

Jan Klata w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie wystawił z ogromnym sukcesem "Wesele" Wyspiańskiego, MNK poświęca temu artyście wystawę, mówi się o powrocie do stałej galerii z jego dziełami. Wiadomo - rocznica, bo w tym roku minęło 110 lat od jego śmierci, ale wygląda na to, że wraca moda na Wyspiańskiego.

- Z Wyspiańskim jest tak, że chowamy go na chwilę, by za moment wyciągnąć jego twórczość. Nie z powodu mody, ale dlatego, że jest nam egzystencjalnie bliska i potrzebna. W wielu wymiarach: od malarskiego po literacki, Wyspiański ma to do siebie, że pyta o rzeczy najbardziej ważkie. Był artystą totalnym, wyprzedzającym swoje czasy. Pokazujemy na wystawie w MNK projekty jego witraży do katedry wawelskiej. Ówczesny biskup Puzyna odrzucił je jako zbyt odważne. Nic dziwnego, przecież karton z Kazimierzem Wielkim mógłby zilustrować "Powrót króla" Tolkiena, a św. Stanisław może jawić się jako postać z uniwersum jakiejś powieści science-fiction. Wyspiański jako artysta widział o wiele dalej niż jego współcześni, bez strachu przełamywał konwencję nie tylko w malarstwie, ale też w innych dziedzinach: w literaturze, w teatrze, w designie, w projektowaniu książek i plakatów. Opowiadamy o tym na krakowskiej wystawie.

Daleko odszedł od swojego nauczyciela - był przecież najlepszym uczniem Jana Matejki.

- Myślę, że wielu z nas zna to z własnego doświadczenia. Przez całe lata negujesz mistrza, by ostatecznie w wielu kwestiach się z nim zgodzić. Tak było też z Matejką i Wyspiańskim.

Matejko dał mu wszystko: od akceptacji talentu po promocję, otaczał go opieką, to on zlecił mu prestiżowe prace w kościele Mariackim. Ale jednocześnie nie kto inny jak Matejko mówi mu to, za co nie lubimy mistrzów: nie idź tą drogą, jeszcze za wcześnie, ćwicz.

Kiedy Wyspiański wyjeżdża za granicę, Matejko twierdzi, że nie jest jeszcze na to gotowy. Przecież to ikoniczny konflikt, zrozumiały dla każdego, eksploatowany także w pop-kulturze. Oni są jak Yoda i Luke Skywalker wyjeżdżający z planety Dagobah

Wyspiański neguje Matejkę, by ostatecznie stać się Matejką: opętanym patriotyzmem i polskością, z pełnym poświęceniem dla ojczyzny realizującym wizję "porządnego" obywatela, który dba o materialne i niematerialne dziedzictwo swojej małej i dużej ojczyzny. Któż w młodości podejrzewałby go o to, że z pasją odda się np. działalności członka Rady Miejskiej miasta Krakowa?

ARTYSTYCZNE CV

STANISŁAW WYSPIAŃSKI (1869-1907)

Studia: Uniwersytet Jagielloński i Szkoła Sztuk Pięknych w Krakowie.

Podróże: Włochy, Szwajcaria, Francja, Niemcy, Czechy. W latach 1891-1894 trzykrotnie przebywa w Paryżu, uczy się w prywatnej Academie Colarossi. Interesuje się nie tylko malarstwem, ale też teatrem. Z podróży wraca na stałe do Krakowa w 1894 roku.

Praca: projektuje i częściowo wykonuje polichromię w restaurowanym kościele franciszkanów; współpracuje z Teatrem Miejskim w Krakowie pod dyrekcją Tadeusza Pawlikowskiego; jest kierownikiem artystycznym tygodnika literacko-artystycznego "Życie", a w 1906 r. zostaje profesorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Najważniejsze dramaty: "Wesele", "Wyzwolenie", "Bolesław Śmiały", "Akropolis".

Pogrzeb: umiera w 1907 r., pochowano go w Krypcie Zasłużonych na Skałce.

Wystawa "Wyspiański"

28 listopada 2017 - 30 lipca 2018

Gmach Główny Muzeum Narodowego w Krakowie (ul. al. 3 Maja 1)

Monograficzna wystawa prezentująca kolekcję dzieł i pamiątek po Stanisławie Wyspiańskim, należącą do Muzeum Narodowego w Krakowie. Dzięki pokazaniu szkiców i projektów zwiedzający będą mogli z bliska zobaczyć warsztat artysty.

Centrum Informacji i Rezerwacji: tel. 48 12 433 57 44, rezerwacja@mnk.pl

Godziny otwarcia: pon. - nieczynne, wt.-sob.: 10 - 18, niedz.: 10 - 16

Ceny biletów: normalny - 20 zł, ulgowy - 10 zł, rodzinny - 25 zł, normalny grupowy - 15, ulgowy grupowy - 5 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji