Artykuły

Roz(s)trojenie Kordiana

Kordianów mamy tu aż trzech - wcielają się w nich Jerzy Radziwiłowicz, Marcin Hycnar i najmłodszy w tym gronie Kamil Mrożek, zeszłoroczny absolwent Akademii Teatralnej. A może to nie trzy postaci, tylko różne oblicza jednej? - Tak jak w każdym z nas, we mnie też, na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat uprawiania zawodu jest kilku Englertów - mówi Jan Englert.

Jerzy Radziwiłowicz grau niego dojrzałego Kordiana powracającego do wydarzeń z młodości z innej perspektywy. - A nam z Kamilem przypadł w udziale ten młodszy, rozdwojony: jeden wyraża oblicze romantycznego i zaangażowanego ideowca, wierzącego, że jeszcze jest szansa i nadzieja, żeby porwać za sobą tłumy, drugi na naszych oczach przeżywa rozczarowanie - wyjaśnia Marcin Hycnar.

Dyrektor Teatru Narodowego przyznaje, że jego myślenie o tekście i o bohaterze na przestrzeni czasu znacznie ewoluowało. - Zupełnie inaczej czytałem "Kordiana" pięćdziesiąt lat temu, inaczej na pierwszej fali odzyskania wolności, kiedy reżyserowałem spektakl w Teatrze Telewizji, a jeszcze inaczej czytam dzisiaj. Czytam go coraz bardziej gorzko... Nie tylko dlatego, że się starzeję, ale dlatego, że nie mogę się nadziwić, że nic w nas się nie zmienia, w ogóle. Bez względu na to, co się wydarzyło i dzieje, jesteśmy powtarzalni do znudzenia. O tym jest ten spektakl - tłumaczy Englert.

Utwór Juliusza Słowackiego to dramat wyborów. Polska alternatywa, jak przypomina Englert, została w nim rozpięta pomiędzy dwoma opowiadaniami Grzegorza: o Kazimierzu, który skoczył w tłum Baszkirów oraz Janku, co psom szył bury. Reżyser próbuje te dwie przypowieści poszerzyć.

- Rozliczam dzisiejszego Kordiana z moim Kordianem z liceum. Wówczas nie miałem wątpliwości, że trzeba zginąć za ojczyznę. A teraz nie wiem, czy przypadkiem nie jest konieczne, by być Jankiem, co psom szyje bury - zastanawia się Englert Dla niego nie jest to już, jak w młodości, dramat jednostki, lecz dramat narodu czy społeczeństwa. - Stąd w spektaklu wielu aktorów, nawet nam ich w zespole zabrakło i zaangażowaliśmy dodatkowych. Są sceny, w których na deskach pojawia się osiemdziesiąt osób - zapowiada.

Przedstawienie prowadzić będą Archanioł i Szatan. - Inscenizuję polskie piekło i niebo - mówi Englert.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji