Artykuły

Płock. Zbliża się premiera "Szalonych nożyczek"

- Ta sztuka jest w Księdze Rekordów Guinnessa, zaraz za "Pułapką na myszy" Agathy Christie - mówi reżyser Stefan Friedmann. 6 stycznia w Teatrze im. Szaniawskiego premiera "Szalonych nożyczek". Sztuka Paula Pörtnera powstała w 1963 roku i od tej pory nie schodzi z afisza.

- Ta sztuka jest w Księdze Rekordów Guinnessa, zaraz za "Pułapką na myszy" Agathy Christie. Wyjątkowo nie napisał jej ani Amerykanin, ani Anglik, tylko Niemiec, który był fachowcem od radia, autorem słuchowisk i audycji. Zdecydowałem się na nią, bo lubię bawić się komedią i to umiem robić najlepiej. Nie przerabiam sztuk szlachetnych na jeszcze hardziej szlachetne, tylko realizuję je w swoim stylu - wyjaśniał reżyser Stefan Friedmann. Na konferencji prasowej opowiedział o przygotowaniach do styczniowej premiery "Szalonych nożyczek" w Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego.

Sztuka Paula Pörtnera powstała w 1963 roku i od tej pory nie schodzi z afisza. W 1997 trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa jako najdłużej grana w Ameryce. Została przetłumaczona na kilkanaście języków (w Polsce przez Elżbietę Woźniak), zdobyła nagrodę Charliego Chaplina i America's Raven Award dla utworu z wątkiem kryminalnym. - Spektakl jest niezwykły, bo publiczność ma wpływ na to, jak będzie się rozwijał. Wszędzie, gdzie jest grany, cieszy się wielkim powodzeniem - powiedział dyrektor Marek Mokrowiecki.

Akcja toczy się w modnym salonie fryzjerskim. Nad nim "mieszka pianistka, która pewnego dnia ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Kto przyczynił się do jej śmierci? Może ktoś z rodziny, a może sam mistrz grzebienia? Znalezienie winnego jest zadaniem dla publiczności.

- To ona decyduje o zakończeniu. Wybiera sprawcę, a my aktorzy staramy się udowodnić, ze ma rację i wybrała właściwie. Przebieg tego przedstawienia będzie za każdym razem inny - mówił Stefan Friedmann. W obsadzie zobaczymy: Sylwię Krawiec, Łukasza Mąkę, Piotra Bale, Hankę Chojnacką-Gościniak, Mariusza Pogonowskiego. Sam Friedmann zagra handlarza antykami. W scenografii przygotowanej przez Jacka Marię Hohensee, tak jak i w warstwie tekstowej, pojawią się akcenty płockie, m.in. kopia pochodzącego ze zbiorów Muzeum Mazowieckiego obrazu "Wiosna" Axentowicza czy miejscowe gazety.

- Pomysł na scenografię miał autor sztuki, zaznaczając, że powinna nawiązywać do miejsca, w którym się ją gra. Staliśmy przed dylematem, czy kupić nowe sprzęty do salonu, czy wypożyczyć. Oryginalne fotele, suszarki, stanowisko do mycia są Z najwyższej półki. To jest tak dobry sprzęt, Że będzie nam długo służył - opowiadał scenograf.

Friedmann, który od wielu sezonów przygotowuje dla płockich widzów noworoczne farsy, podkreślał, że dzięki kolegom aktorom realia płockie zostały dobrze odwzorowane. - Ja też lubię to miasto. Bardzo przywiązałem się zwłaszcza do Wisły Płock, która wygrywa z Legią - żartował. Aktorzy zaczynają grać jeszcze przed rozpoczęciem sztuki i nie opuszczają sceny także w trakcie przerwy. A jeśli nawet ktoś z widzów postanowi wyjść, salon wciąż jest pełen podejrzanych. W trakcie spektaklu publiczność będzie mogła zadawać pytania, dyskutować, weźmie udział w policyjnym śledztwie, znajdzie winnego. Ważną rolę w przedstawieniu pełni muzyka.

- Starałem się, żeby warstwa muzyczna też była interesująca. Bez muzyki nie ma sztuki, więc zawsze długo wybieram muzykę na finał i na początek Lubię wprowadzić widza i aktorów w fajny nastrój. Wtedy lepiej się gra. Można powiedzieć, że jest to też trochę muzyczny spektakl - przekonywał Friedmann. Premiera odbędzie się 6 stycznia. Pierwszy nieoficjalny pokaz miał miejsce w sylwestrowy wieczór.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji