Artykuły

Reżyseria i obsada "Moskiewskiego charakteru"

Państwowy Teatr Dolnośląski wystąpił w ogólnopolskim festiwalu sztuk radzieckich z "Moskiewskim charakterem" Sofronowa w reżyserii Henryka Szletyńskiego.

Założenie samej sztuki omówimy na innym miejscu. Tu chciałbym poświecić parę słów na omówienie reżyserii i obsady wrocławskiego spektaklu.

Sztuka Sofronowa ma charakter lekki i pogodny, pomimo wagi poruszanych zagadnień. Nasuwa to jednak niebezpieczeństwo albo uczynienia z niej nudnej piły deklamatorskiej przez wyeliminowanie do minimum pierwiastka komizmu, całej komediowej oprawy, albo też przerzucenie ciężaru gatunkowego na drugi biegun i zagubienie jej silnej treści ideologicznej.

Henryk Szletyński poszedł drogą, pośrednią, starając się o konsekwentne zachowanie równowagi. Oprócz tego do atrakcyjności sztuki niewątpliwie przyczyni się zaakcentowanie konfliktów indywidualnych, nadmiernie uwypuklonych, co stało się jednak ze szkodą dla konfliktów zasadniczych, będących istotną osią sztuki.

Przyczyniła się do tego po części wadliwa interpretacja głównej roli Potapowa (Feliks Żukowski).

Potapow jest w pierwszym akcie nie zapalonym dyrektorem, zakochanym po uszy w swojej fabryce, ale sztucznym, nienaturalnym deklamatorem. Jest papierowy. Dopiero w drugim akcie dostrzegamy w nim człowieka, ale zła dykcja i nadmierna, przesadna gestykulacja obniżają powagę słów, które wygłasza. Nie błądzi, nie budzi współczucia i życzliwości, ale śmieszy. W jednym jest tylko naturalny - w swojej urażonej ambicji męskiej, ale ta ambicja należy do pobocznych cech jego charakteru.

Inaczej Ludwik Benoit w roli technologa Kriwoszeina. Oszczędny w geście i słowie, prostolinijny, utrzymał się w typie do końca doskonały był szczególnie w scenie rozmowy z Krużkową, blady natomiast w finale z winy samego autora. Ten sam komplement można złożyć Ignacemu Machowskiemu (Zajcew), jedynej w sztuce postaci ujemnej, dzięki ładunkowi komizmu, który wniósł na scenę. Majster Griniow (Lucjan Dytrych) zachował nie tylko: młodzieńczy entuzjazm, ale i ruchy, przez co demaskował swój wiek. Scenę kłótni z córką odegrał jednak bardzo dobrze. Student Griniow (Stanisław Jasiukiewicz) już w teście jest bardzo papierowy, a tym bardziej na scenie. Zarówno Zbigniew Skowroński w roli oficera Swiridowa, jak i Władysław Dewoyno w epizodycznej roli Drużynina - bardzo poprawni i doskonali w typie.

"Moskiewski charakter" - to sztuka naświetlająca szczególnie zagadnienie kobiece i rolę kobiet w radzieckiej rodzinie i socjalistycznym gospodarstwie. Nic dziwnego, że role kobiece w sztuce obsadzone są szczególnie troskliwie i opracowane bardzo starannie.

Jest to duża zasługa teatru wrocławskiego; bo przecież Maria Zbyszewska w roli Krużkowej dała kreację bardzo przekonywającą, była rozbrajająca w swojej "nieporadności" życiowej, tylko może cokolwiek za nieśmiała w życiu publicznym, jak na deputowaną i dzielną przodownicę pracy. Podobnie Zofia Tymowska jako Iryna Fiodorówna Griniowa, małżonka Potapowa. Rola jej należała do szczególnie trudnych, bo Iryna Griniowa jest żywym przykładem między żoną a przewodniczącą rady , zakładowej w jednej osobie. "Moskiewski charakter" w niej właśnie przejawia się najmocniej, jak tego chce autor. Griniowa - to postać psychicznie najbardziej pogłębiona w całej sztuce i Tymowska wydobyła z niej wszystko. Miałbym tylko zastrzeżenie co do epizodu, gdy zasypia nad otwartą gazetą: jest to zresztą dowolna modyfikacja tekstu i czyni złe wrażenie.

Danuta Korycka nie mogła sobie poradzić z trudną rolą Siewierowej: jest zbyt złośliwa na posiedzeniu komitetu, a zbyt sztuczna w rozmowie z Potapowem. To nie jest kobieta, spełniająca odpowiedzialną rolę dyrektorki fabryki, nie czuje się w tej roli dobrze. Trzeba jej więcej pewności siebie, pewności ruchów i słów.

Pewności tej ma natomiast zbyt wiele Maria Nochowicz w roli Połozowej. Sekretarz komitetu dzielnicowego musi być bardziej poważny i ludzki. Maria Nochowicz stworzyła jednak trafną sylwetkę kobiety na kierowniczym stanowisku, energicznej i rzutkiej. Epizodyczne role Szury (Janina Ukleja) i Maszy (Anna Lutosławska) odegrane starannie.

Sceny zbiorowe w "Moskiewskim charakterze" nie są skomponowane szczęśliwie. Posiedzenie komitetu dzielnicowego ma w sobie zbyt wiele z farsy i teatru; to przecież nie jest celem sztuki. Członkowie komitetu zbyt ruchliwi i zbyt szybko przejawiają w mimice i gestach swoje uczucia; a wymagamy od nich, aby byli obiektywni i świadomie swojej roli, i godności. Podobnie ze sceną finałową, która jakoś rozkleja się kompozycyjnie. I dlaczego właściwie piosenkę inicjuje Zajcew, niesłusznie rozgrzeszony przez autora, zamiast młodego Griniowa - także trudno zgadnąć.

Wspaniałą oprawę do wszystkich scen, a szczególnie ostatniej, dają dekoracje Aleksandra Jędrzejewskiego, Wiesława Langego i Jadwigi Przeradzkiej. Są one proste i oszczędne w wyrazie, a mimo to dają perspektywiczny, architektoniczny rzut na wielkość, piękno i nowy charakter Moskwy. Szczęśliwym pomysłem są małe makiety obrazów za oknem, ustawione na scenie.

Wrocławskie przedstawienie "Moskiewskiego charakteru" opracowane jest bardzo starannie. Sztuka wzbudza duże zainteresowanie widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji