Artykuły

Punkt obserwacji i rozmyślań

Wandurski umieścił śmierć na gruszy, demonstrując protest wojennego pokolenia przeciw zagładzie. Wiesław Myśliwski, osadzając na wiejskim drzewie bohatera nowej swej sztuki, kierował się innym dążeniem. Jego "Drzewo", wystawione w Teatrze Polskim, ma konkretne założenie. Chodzi o sprzeciw chłopa wobec zarządzeń o ścięciu jego ulubionego drzewa. Na próżno kierownik robót i drwale, milicjant i własna córka, proszą protestującego, by zszedł z drzewa. Nie chce się wyzbyć perspektyw, na jakie pozwala taka pozycja. Wśród zielonych do upojenia liści, wszystko inaczej wygląda. Bohater utworu, stary chłop, który poznał życie i cierpienie, widzi z góry - także i przeszłość, rozprawia z umarłymi. Jeśli Chrystus (myśli) wiedzie nas po wyboistej swej drodze, dojdziemy do śmierci. Ale i dalej - ku wieczności. A co będzie, gdy i ją miniemy? Tak pyta wiejski bohater filozoficzno-poetyckiej sztuki, która mieści zagadnienia ostateczne w polu widzenia współczesnej polskiej wsi.

Protest przeciw wycinaniu drzewa można traktować metaforycznie: jako walkę z niszczeniem przyrody. Wzniesienie się ponad poziom codziennego krzątania pozwala łączyć humor z zamyśleniem, zdradą konfrontować z walką, przezwyciężać łatwy sceptycyzm. Są w tej sztuce miejsca olśniewające, ale jest i nadmiar. Autor wyznaje, że w maszynopisie zajmowało "Drzewo" 250 stron, co sam przelicza na 7 godzin widowiska. Kazimierz Dejmek, jako inscenizator, skrócił rzecz do 3 godzin i 10 minut. Mimo to wyczuwa się przerosty. Nie tylko z tego powodu, że dramat, już w założeniu, sprzeciwia się rozlewnościom. Myślę, że i proza wymaga kondensacji. Najlepsze utwory Iwaszkiewicza - to jego nowele. Najświetniejsze powieści zagraniczne - to utwory Camusa, Hemingwaya, Malraux, Bölla, Vercorsa, Aveline'a ("Umarły czas").

Jest w "Drzewie" piękna scena (znakomicie zagrana przez Tadeusza Paradowicza): młody chłop wpada w trans koszenia, zapamiętałego i pełnego uniesień. Pisarstwo Myśliwskiego kojarzy się z tym zjawiskiem. Szczególnie pod koniec "Drzewa" pewne sceny (np. tyrady Szpicla i sceny z żoną) zyskałyby na skrótach. Jeśli wolno (i to samokrytycznie) porównywać sprawy eseistycznie do dramaty, to przeżyłem niedawno dylemat, gdy w nowej mej książce "Telefon nie odpowiada" musiałem zrezygnować z 2/3 tekstu.

Trzeba powiedzieć z uznaniem, że Dejmek z przebogatego materiału potrafił wybrać ziarna najpożywniejsze. Umiał też, jako reżyser, zużytkować talent i wiedzę aktorów. Przede wszystkim: Ignacego Machowskiego, jako wykonawcy roli głównej. Wiemy, że artysta ten waży każde słowo, ceni wartość każdej repliki. A przecież w obecnej roli nie miał atutów gestu i ruchu, był skazany na nieruchomość. Cała sala oklaskiwała też Bogdana Baera jako milicjanta gorliwego i dojrzewającego do buntu. Mieczysław Voit operował spostrzeżeniami i dowcipami z perspektywy obecnej i dawnej. O świetnej reżyserskiej umiejętności Dejmka świadczyły epizody z muzykantami w scenie ostatniej.

Publiczność prapremiery przyjmowała entuzjastycznie i utwór i realizację. Owacje - trwały długo. Wrażenie sprawiała efektowna scenografia Jana Polewki i gorąca muzyka Zbigniewa Karneckiego. Po "Godzinie prawdy" w Ateneum, jest "Drzewo" drugim wybitnym spektaklem polskiej współczesnej sztuki dramatopisarskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji