Artykuły

Okiem ślepca

Marka Walczewskiego nie widziałem na scenie od czterech lat, kiedy zagrał w Dramatycznym szalonego króla Jerzego III ze sztu­ki Alana Bennetta. Do dziś dźwięczy mi w uszach ten niesamowity bełkot, którym król poro­zumiewał się ze światem. Spektakl, nie­stety, poza rolą Walczewskiego był sła­by i padł.

Teatr o nim zapomniał

Od tego czasu jeden z najciekawszych aktorów swojego pokolenia nie istniał w Warszawie. Pojawił się natomiast w telewizji, gdzie zagrał w pierwszym polskim sitcomie, czyli serialu kome­diowym z nagranym śmiechem, pod ty­tułem "13 posterunek". Rozumiem Marka Walczewskiego. Teatr o nim zapomniał, przyjął więc propozycję z telewizji. Żadna rola. na­wet skretyniałego alkoholika z wadą wzroku, nie hańbi.

Problem w tym. że widok Walczew­skiego, potykającego się o meble w "13 posterunku", tak mi zapadł pod czaszką, że oglądając go pierwszy raz po czterech latach na scenie, nie mogę uciec od porównań. Zwłaszcza że w sztuce "Alpejskie zorze" na małej scenie Dramatycznego Walczewski gra niewidomego i znowu potyka się o sprzęty.

Złudzenia i domysły

Trzeba powiedzieć, że metafora ślep­ca ma w teatrze tak bogatą tradycję, cią­gnącą się od Maeterlincka, przez Ten­nessee Williamsa po Becketta, że trze­ba karkołomnych wysiłków, żeby uni­knąć banału. W sztuce austriackiego dramaturga Petera Turriniego nowość polega na ra­dioodbiorniku, z którego bohater, sa­motny człowiek mieszkający w górach i ze swym służącym (Artur Krajewski), czerpie swoją wiedzę o świecie. 99 procent tej wiedzy to jego własne złudzenia i domysły. Ze złudzeń skła­da się także jego wiedza na temat ko­biety, aktorki udającej prostytutkę (Małgorzata Niemirska), która przyby­wa pewnego dnia.

Turrini patrzy na świat oczami ślep­ca i sugeruje nam, że ślepiec widzi wię­cej niż ci, którzy mają wzrok w porządku. Jest to myśl ryzykowna, ale do ob­rony. W spektaklu ta obrona kończy się połowicznym sukcesem. Dopóki Wal­czewski i Niemirska grają groteskową pierwszą część sztuki, wszystko dzia­ła znakomicie. Gra w złudzenia mię­dzy prostytutką a smutnym impoten­tem jest odpowiednio pikantna, wywo­łuje śmiech i zarazem odrazę: jak da­leko może odsłonić się człowiek. Kiedy jednak bohaterowie przecho­dzą do tonu poważnego, kiedy opowia­dają sobie nawzajem o niespełnionym życiu, a następnie zaczynają mówić tekstem sceny miłosnej z "Romea i Ju­lii", nastrój pada na łeb i oczekiwane wzruszenia nie nadchodzą.

Lepsza karykatura i przerysowanie

Ze spektaklu pozostają te momenty, kiedy Niewidomy zachowuje się irra­cjonalnie, podbiega do okna i naśladu­je głosy ptaków i trzepot ich skrzydeł. Są to wielkie chwile. Nie wiem, jak to się dzieje, że grając chorobę, karykaturę, przerysowanie i Walczewski dostaje skrzydeł, a kiedy ma powiedzieć parę prostych, czystych słów, staje się niewiarygodny. Może nie powinienem był oglądać "13. posterun­ku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji