Artykuły

Jakub Skrzywanek: Chcę pochować Kordiana

- Czuję wściekłość i żal wobec pokolenia moich rodziców, które po 1989 r. przejęło władzę. A jednocześnie wściekłość i totalne rozczarowanie moim pokoleniem - mówi Jakub Skrzywanek, reżyser "Kordiana" w Teatrze Polskim w Poznaniu. W Kordiana wcieli się kilkoro aktorów, w roli Kordianki wystąpi punkowa performerka Siksa. Premiera 12 stycznia.

Violetta Szostak: Rocznik?

Jakub Skrzywanek, reżyser "Kordiana": 1992.

Jesteś najmłodszym reżyserem "Kordiana" w historii?

- Chyba tak... To w ogóle z mojego wieku wyniknęło. Szukaliśmy z Maciejem Nowakiem tematu, który mógłbym zrobić w Teatrze Polskim. Mnie mocno chodziła po głowie kwestia rewolucyjnego potencjału mojego pokolenia. Wokół tego szukałem. Zaproponowałem Maćkowi kilka pomysłów. Ale on powiedział: "Te teksty możesz zrobić za jakiś czas. Na początek weź coś wielkiego" (śmiech). On wierzy w to, że młodzi reżyserzy powinni się zderzać z wielkimi tekstami.

Początkowo myśleliśmy o "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego, ale to robili w ubiegłym sezonie wszyscy. I wpadłem na "Kordiana". Bo chwilę wcześniej miałem nieszczęście zobaczyć dwa niedobre wystawienia dramatu Słowackiego - w Teatrze Narodowym w Warszawie i w teatrze we Wrocławiu, zaoranym przez Cezarego Morawskiego. I stwierdziłem, że pora, żeby o Kordianie opowiedzieli jego równolatkowie.

Niemądrze byłoby się dziwić, że 25-latek i już bierze się za "Kordiana". Słowacki był o rok młodszy od ciebie, gdy go pisał.

- I bohater jest nastolatkiem, kiedy go spotykamy w pierwszym akcie, a w ostatniej scenie ma dwadzieścia parę lat. Zdecydowałem, że chcę mieć także w obsadzie spektaklu moich rówieśników. Tylko jeden aktor jest z pokolenia, które przeżyło PRL, reszta to urodzeni na przełomie 1989 roku.

Macie w ogóle coś wspólnego z Kordianem?

- Ja dorastałem w romantycznym micie bohaterów, którzy wywalczyli dla mnie wolność, demokrację. Pochodzę z Wrocławia, moi rodzice w latach 80. mocno angażowali się w opozycję. To było silne środowisko młodych opozycjonistów. Kiedy w podstawówce miałem napisać wypracowanie o tym, kto jest moim bohaterem, mama mi podpowiedziała, żebym napisał o tacie, który został aresztowany po którymś z protestów. Dumnie to odczytałem na lekcji.

Twoi rodzice, ile mieli lat w 1989 roku?

- Ojciec dokładnie tyle, ile ja teraz. Brali ślub z mamą dwa dni przed wyborami czerwcowymi. To też dla mnie symboliczne.

Ważne przy "Kordianie" było dla mnie, że spotykam się z tym dramatem właśnie teraz: w tym samym wieku, w jakim byli moi rodzice w 1989 r. i w tej sytuacji społeczno-politycznej, jaką mamy teraz w Polsce. Bo ja ciągle słyszałem od rodziców, że my mamy teraz tak pięknie, że możemy dorastać w wolnym kraju

Z ironią to mówisz.

- Bo mam poczucie od paru lat, że budzę się w rzeczywistości i kraju, w którym nie chcę dalej być. I że wcześniej wcale nie żyliśmy w pięknym kraju, ale w jakimś micie. W 2015 r. na rynku we Wrocławiu - mieście, które miało świetny pijar otwartości, dialogu, wielokulturowości - pan Rybak pali kukłę Żyda. To dla mnie symboliczny moment. Od tego czasu jestem coraz bardziej przerażony tym, co dzieje się w Polsce.

I, niestety, coraz częściej mam refleksję, że odpowiedzialne za społeczno-polityczną sytuację, w której się dziś znajdujemy, jest pokolenie moich rodziców. Uważam, że roztrwonili potencjał społeczny, który się wytworzył po transformacji.

Ludzie, którzy bardzo szybko zajęli ważne stanowiska i mieli tak ogromne możliwości - jak np. mój ojciec, który był niewiele ode mnie starszy, gdy został wiceprzewodniczącym rady miejskiej we Wrocławiu - niestety uważam, że oni zjedli swój ogon. Tak bardzo skupili się na pewnych własnych ideałach, że została pominięta jakaś piekielnie duża część społeczeństwa.

Przeraża mnie też to, że dawni przyjaciele z opozycji, to są dziś absolutni wrogowie polityczni. Znajomi moich rodziców, do których kiedyś mówiłem "wujku", dziś są tak podzieleni, że nie są w stanie ze sobą rozmawiać.

A patriotyzm, którego nas uczyli, okazał się tak płytki, że jak delikatnie zmieniły się wiatry, to został w pięć sekund zawłaszczony przez środowiska faszystowskie. Skończyło się tym, że mamy marsze, w których uczestniczy kilkadziesiąt tysięcy ludzi niosących na sztandarach krzyże celtyckie.

Twoje pokolenia w nich idzie.

- Tak. Czuję wściekłość i żal wobec pokolenia moich rodziców, które po 1989 r. przejęło władzę. A jednocześnie wściekłość i totalne rozczarowanie moim pokoleniem, tym, jak łatwo z jednej strony dało się ich zmanipulować, a z drugiej strony - ich biernością.

Jest rewolucyjny potencjał w waszym pokoleniu?

- Nie. Totalnie nie. Uważam, że rewolucja w naszym pokoleniu się nie wydarzy. Pracując przy "Kordianie" właśnie wokół tego problemu krążyliśmy.

Część idzie w faszyzującym Marszu Niepodległości. Inna część nie przyłącza się do żadnych większych ruchów czy zbiorowości, bo boi się właśnie, że ktoś ją wykorzysta do swoich politycznych celów. I boi się skompromitować, zaangażować w coś, co okaże się śmieszne.

Bo łatwo dziś wszystko ośmieszyć, przerobić na mema. Nam zarzuca się często, że potrafimy tylko śmieszkować, także w teatrze. Wydaje mi się, że to sposób na radzenie sobie z rzeczywistością. Przestrzeń polityczna jest tak patetyczna, nadęta, nieprawdziwa, że bronimy się przed nią śmiechem.

Myślę, że dzisiaj nie jest w stanie wytworzyć się w naszym pokoleniu Kordian także dlatego, że wolność nie jest dla nas wartością. Wartością o wiele ważniejszą jest poczucie bezpieczeństwa. Generalizuję, i pewnie zostanę za to zaatakowany, ale rozmawiam z moimi równolatkami i dla nich ważniejsze jest, by posiadać własne mieszkanie. O to są w stanie walczyć. To jest dla mnie rozczarowujące. Ja myślę, że na to też liczy polityczny establishment, że uśpi młodych ludzi, dając im pewną wygodę socjalną i poczucie bezpieczeństwa.

My nie jesteśmy też dziś w stanie określić, czym wolność jest. Bo urodziliśmy się w przestrzeni wolności. Myślę, że dla moich rodziców wolność była łatwiej namierzalna: był opresyjny aparat państwowy i wobec niego społeczeństwo się konstruowało. Za Słowackiego był carat, zabory. A dziś na razie to jest dla nas teoretyzowanie, bo niewielu jest w stanie wyobrazić sobie, jakie konsekwencje będzie miała np. zmiana ustawy o sądach.

Jak na razie rzeczą, która najbardziej uderzyła w moje pokolenie, jest ograniczenie wolności antykoncepcji, dostępu do tabletek "dzień po". Widzę na Facebooku, że ludzie ich szukają. Pewnie za jakiś czas zdadzą sobie sprawę, że zmiany w sądownictwie czy łamanie konstytucji będzie na nich oddziaływać równie mocno, ale do tego potrzeba czasu.

Kordiana w waszym pokoleniu nie będzie - to jest rozpoznanie, które pokażesz w spektaklu?

- Tak. Ale nie będzie go także dlatego, że ja nie chcę żyć w mitach romantycznych. I to jest główne rozpoznanie, do którego doszliśmy jako wspólnota pracująca nad "Kordianem". Pod tym wszyscy się podpisujemy.

W mitach romantycznych, czyli w czym?

- W bohaterach romantycznych. Nie chcemy, żeby ktoś w naszym imieniu poświęcał swoje życie.

Czyli robisz "Kordiana" przeciwko Kordianowi?

- My chcemy pochować Kordiana. Ja bym chciał go pochować. W ostatniej scenie u Słowackiego Kordian czeka na egzekucję. Na tym urywa się dramat, nie wiemy, czy bohater umarł. Ja chcę, żeby Kordian umarł. Chcę, żeby odszedł. Nie chcę mieć dziś takich Kordianów. I zadaję pytanie: jakich Kordianów dziś chcemy i jakich jesteśmy w stanie skonstruować.

Zaczynaliśmy próby chyba z dwa tygodnie po tym, gdy podpalił się Piotr S. Mieszkam teraz w Warszawie, przechodziłem obok tamtego miejsca, byłem wstrząśnięty. Totalnie mnie to rozwaliło. Czułem, że odpowiedzialni za to jesteśmy wszyscy, nie tylko jedna polityczna strona. Nie odbieram Piotrowi S. jego postulatów, które - jak wiemy - były skierowane przeciwko działaniom PiS. Ale myśmy wszyscy już tak się okopali, już tak nie potrafimy się dogadać, że podpalił się człowiek! To jest dramat. Chcieliśmy uruchomić ten wątek w spektaklu. Ale im dłużej pracowaliśmy, tym silniej uruchamiał się w nas odruch pretensji do tego gestu: dlaczego on podpala się w moim imieniu?

Podpalił się chyba w swoim.

- Ale ja poczułem się za to odpowiedzialny, że za mało robię, może za mało wychodzę na ulicę, za mało protestuję A nawet jeśli on zrobił to w swoim imieniu, to ja naprawdę nie chcę, żeby ktoś sobie odbierał życie w tym kraju w imię czegokolwiek! To nie jest droga.

Nie chcę dziś Kordianów, którzy będą oddawać życie za ojczyznę. Ale marzę sobie, że moje pokolenie nie będzie bierne, znajdzie swój język, inny, niemartyrologiczny i wypowie nim, czego chce.

Do spektaklu zaprosiłeś Siksę - pochodzącą z Gniezna głośną dziś punkówę, performerkę, aktywistkę. Jak jest jej rola?

- Będzie Kordianką. Obok niej wystąpi jeszcze pięciu Kordianów, w tym dwóch granych także przez dziewczyny. Siksę - czyli Alex Freiheit z duetu Siksa - zobaczyłem dwa lata temu na koncercie w Krakowie, w jakimś garażu. Zobaczyłem niesamowitą odwagę tej dziewczyny, siłę rażenia, autentyczność i wspaniałą bezczelność. I gdy zacząłem "Kordiana", pomyślałem o niej. W spektaklu każdy z aktorów dostał możliwość opowiedzenia swojej własnej historii w kontekście Kordiana. Alex opowiada o tym, jak była zgwałcona i jej carem jest jej oprawca. Opowiadając o swojej walce, swojej rewolucji Alex na końcu mówi: "Ja, Alex Freiheit, Ja SIKSA obiecuję, że karząc po raz kolejny swojego i Twojego cara zbliżam się tym samym do wolności i mam taką nadzieję, że Ty także. Bo żyjemy w kraju i świecie, w którym kobiety boją się mówić o tym, że były zgwałcone. Boją się odrzucenia, podważenia, aktu kolejnej przemocy, boją się. I nie, nie zabiję się, bo jestem Kordianką, a nie Kordianem."

Czy to jeszcze będzie "Kordian" Słowackiego?

- W 80 proc. to będzie tekst Słowackiego. Dodajemy swoje fragmenty i rozbijamy dramat, ale to moim zdaniem bardzo w duchu Słowackiego. Nam się wydaje się, że jak Słowacki, to znaczy, że będzie ładnie, prosto, po bożemu. Ale Słowacki nigdy taki nie był.

Właśnie rozpoczynają się obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości. I Ministerstwo Kultury idzie z tym bardzo szeroko, program rozpisali na pięć lat. A my chcemy powiedzieć: nie oddamy tylko wam bohaterów romantycznych, my też mamy prawo z nimi grać po swojemu. Słowacki na przykład bardzo mocno atakuje Kościół. Dla mnie to ciekawe. To też chcemy w spektaklu wyzyskać.

Cieszę się, że udało się namówić Macieja Nowaka, żeby oddał nam scenę Teatru Polskiego - mieszczańskiej jednak instytucji - dla takiego "Kordiana", z Siksą w jednej z głównych ról.

Małą scenę dostaliście. Spektakl zagracie w kameralnej przestrzeni Malarni.

- Śmiejemy się, że tylko nasze ego zmieściło się w tym sezonie w Malarni. Ale nie pisz tego, bo się na mnie wszyscy obrażą! (śmiech).

Ja lubię takie przestrzenie. Możemy tu zrobić wszystko. Wybudujemy tu plac Mickiewicza - to będzie sceneria "Kordiana". Przeniesiemy na scenę tę symboliczną, naznaczoną pomnikami, martyrologiczną przestrzeń Poznania. A aktorzy będą tak blisko widzów, że będzie można ich dotknąć. To lepsze niż duża scena, gdzie usiedlibyśmy jak w bombonierce i grzecznie oglądali spektakl. Mnie przestrzenie bezpieczne mało interesują w teatrze.

Bilety dla Kordianów

Premiera "Kordiana" w reżyserii Jakuba Skrzywanka - w piątek 12 stycznia o godz. 19 na scenie Malarni Teatru Polskiego. Kolejne spektakle: 13, 14, 16, 17, 18 stycznia.

Teatr zapowiada, że na każdego widza o imieniu Kordian czeka jedno podwójne zaproszenie na spektakl w styczniu i lutym.

***

Jakub Skrzywanek - urodzony w 1992 r. we Wrocławiu, student Wydziału Reżyserii Dramatu w Akademii Sztuk Teatralnych (dawnej PWST) w Krakowie, absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Zadebiutował w 2016 r. spektaklem "Cynkowi chłopcy" według książki Swietłany Aleksijewicz - w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Był asystentem Olivera Frljića przy "Klątwie" w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Przygotowywał performance i czytania prezentowane m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Malta w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji