Artykuły

Dariusz Perczak: czekam na propozycje od agentów

28-letni kielczanin odnosi sukcesy w Austrii. - Gram główne role i w między czasie staram się brać udział w różnych konkursach - mówi Dariusz Perczak, solista opery w Graz.

Zanim zapytam o występy w operze przed publicznością liczącą kilka tysięcy osób, proszę opowiedzieć o Pana początkach ze śpiewem i operą.

- Śpiewem operowym zacząłem się interesować jeszcze będąc uczniem I Liceum Ogólnokształcącego imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Udałem się na lekcje do doktor habilitowanej Moniki Kolasy-Hladikovej, która wówczas wykładała w Instytucie Edukacji Muzycznej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach przy ulicy Mickiewicza. Już po roku nauki udało mi się dostać na studia wokalne do Łódzkiej Akademii Muzycznej. Tam skończyłem studia licencjackie i magisterskie. Jeszcze w trakcie studiów wyjechałem na wymianę w ramach programu Erasmus do Mannheim w Niemczech. Po studiach znów tam pojechałem, by kontynuować naukę u profesora Rudolfa Piernaya. Po powrocie do Polski droga znów mnie powiodła na ulicę Mickiewicza, gdzie tym razem już nie uczyłem się, lecz wykładałem - emisję głosu i przedmioty pokrewne.

A pierwsze kroki sceniczne?

- Debiutowałem w spektaklu "Krakowiacy i Górale", który był wystawiany w Warszawie. To był przełom lat 2014/2015. W tym czasie śpiewałem na różnych przesłuchaniach do europejskich oper. Były to tak zwane studia operowe dla młodych solistów, którzy śpiewają mniejsze role i biorą udział w kursach mistrzowskich, a przy tym mają już podstawy do tego, by wydorośleć na scenie. Udało mi się dostać do studia operowego w Graz na południu Austrii. Tak to się zaczęło. Aktualnie trwa trzeci sezon, w którym jestem już członkiem zespołu muzycznego, czyli tak zwanego ensambl. Gram główne role i w między czasie staram się brać udział w różnych konkursach. W minione wakacje debiutowałem na Festiwalu Operowym w Bregencji w roli Dancairo w produkcji "Carmen" w reżyserii Kaspera Holtena. Retransmisję tego spektaklu można było oglądać w sylwestra na TVP Kultura. Z głównych ról grałem też Marcello w "La Boheme" Pucciniego, Hrabiego w "Le nozze di Figaro" Mozarta, czy Oniegina w "Eugeniuszu Onieginie" Czajkowskiego. Ta ostatnia była wyjątkową operą. To podniosłe wydarzenie. Byłem przewidziany

do śpiewania głównej roli Oniegina podczas premiery, ale jako druga obsada. To oznacza, że na premierze miał wystąpić mój starszy kolega, a ja w kolejnych spektaklach. Na pięć dni przed wydarzeniem zostałem poproszony do dyrekcji. Okazało się, że główny śpiewak tak się rozchorował, że na pewno nie zaśpiewa na premierze. Zapytano mnie czy podejmę się tego wyzwania. A to niewątpliwie nim było, ponieważ mam umiejętności w głosie, ale premiera to kompletnie inny stres. Na premierze są ważne osoby, agenci, dyrektorzy innych oper, powstają pierwsze recenzje pisane w bardzo wielu miejscach. Stwierdziłem, że dam radę. Zmobilizowałem się i w trzy dni spiąłem to wszystko pod względem scenicznym. Wcześniej miałem dopracowane jedynie elementy muzyczne. Druga obsada ma zawsze mało prób.

Jak wypadły recenzje?

- Świetnie! Dyrekcja także jest zadowolona. Jeszcze czekam na owoce tego występu. Wiem, że spodobałem się wielu osobom wśród publiczności, czekam na ewentualne propozycje od agentów. Faktycznie było to najważniejsze wydarzenie muzyczne w moim życiu.

Jakie emocje towarzyszyły Panu na scenie? Czy udało się opanować stres i poskromić emocje?

- Powiem szczerze, że dopiero po tym jak się zgodziłem, zdałem sobie sprawę z tego, w co ja tak naprawdę się wpakowałem... [śmiech]. Na początku było bardzo ciężko. Cieszę się, że była wtedy ze mną moja narzeczona. Przyjechała do Austrii, by posłuchać innego spektaklu, w którym miałem brać udział, czyli "Wesela Figara". Bardzo mnie wspierała. A ja poczułem w pełni, że dam radę podczas próby generalnej. Uświadomiłem sobie, że jestem zdrowy, głos "siedzi" i wszystko powinno wyjść dobrze. Z samej premiery niewiele pamiętam. Czasem człowiek daje się ponieść i śpiewa mocniej i więcej. Ja musiałem bardzo się kontrolować. Dzięki temu wypadłem dobrze. Są oczywiście miejsca, które są napisane wysoko i te nie zawsze mi się udawały tak, jakbym chciał, ale na premierze wszystko to, co mogłem popsuć, wypadło dobrze! To był absolutnie magiczny wieczór. Przed spektaklem dyrekcja poinformowała publiczność o sytuacji i że wystąpi młody, 28-letni śpiewak. A ta zareagowała bardzo pozytywnie, dostałem po występie dużo gratulacji. Lepiej być nie mogło. To był zbieg pozytywnych okoliczności, palec boży. Na drugim spektaklu, który także musiałem zagrać, bo główny baryton jeszcze się nie wykurował, wszystko to, co mogło nie wyjść... nie wyszło.

Poczuł się Pan zbyt pewnie?

- Trochę tak. Uznałem, że skoro premiera wyszła dobrze, to teraz mogę trochę poszaleć.

Nie myśli Pan o powrocie do Kielc?

- Pod koniec sierpnia biorę ślub. Narzeczona będzie kontynuować tu studia. Obecnie kończy licencjat na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie. Na chwilę obecną myślę, że tu zostaniemy, choć nie ukrywam, że bardzo tęskni się za Kielcami. Staram się kilka razy w roku odwiedzać rodziców. Mama też jest muzykiem i to ona zaszczepiła we mnie miłość do muzyki klasycznej i była pierwszym nauczycielem fortepianu. Plany są takie, żeby udało mi się wyrobić sobie taką markę, by móc wrócić do Polski i tylko kilka razy w roku latać po świecie i śpiewać gościnnie w różnych produkcjach.

Tego Panu życzę. Dziękuję za rozmowę.

***

Dariusz Perczak

Urodził się 14 października 1989 w Kielcach. Tam też ukończył z wyróżnieniem Szkołę Muzyczną I stopnia imienia Ludomira Różyckiego w klasie fortepianu. Lekcje śpiewu zaczął pobierać w roku 2007 u doktor habilitowanej Moniki Kolasy-Hladikovej. W 2008 roku rozpoczął studia na wydziale wokalno-aktorskim Akademii Muzycznej imienia Kiejstuta i Grażyny Bacewiczów w Łodzi, w klasie profesora Andrzeja Niemierowicza, ukończył je zaś ze stopniem celującym w roku 2013. W czasie studiów brał udział w kursach mistrzowskich między innymi profesora Bogdana Makala, Teresy Żylis-Gara, profesora Wojciecha Maciejowskiego, profesor Izabeli Kłosińskiej, Jose van Dama.

Sukcesy

Dariusz Perczak jest laureatem wielu konkursów i festiwali, w tym międzynarodowych. W 2016 został laureatem drugiej nagrody w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym Feruccio Tagliavini w Deutschlandsbergu . W 2017 zdobył drugie miejsce w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym Hildę Zadek z finałem w Wiener Musikverein w Wiedniu.

Zaśpiewa też w Warszawie

W czerwcu tego roku Dariusz Perczak zadebiutuje w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie w roli Moralesa w operze "Carmen" Georgesa Bizeta w reżyserii Andrzeja Chyry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji