Artykuły

Krakowiacy i Górale

Wojciech Bogusławski - znakomita posiać epoki stanisławowskiej... Autor tekstu pierwszej opery polskiej "Nędza uszczęśliwiona", wykonawcą tenorowej partii w tej operze, aktor, reżyser, odkrywca twórczych talentów Elsnera i Kurpińskiego, przywódca duchowy Słowaka Macieja Kamieńskiego i Czecha Jana Stefaniego, których wyniósł do grona współtwórców polskiej opery... Ojciec naszej sceny narodowej, gorący patriota, walczący polityk i szczery demokraci oddany bez reszty sprawie postępu i reform społecznych, uczynił swój teatr narzędziem walki o ideały społeczne i narodowe. To wprzęgniecie sceny w służbę narodu, ścisłe powiązanie jej zadań z nakazami chwili dziejowej, nadanie jej określonego oblicza ideowego stanowi naczelną zasługę Bogusławskiego dla polskiego teatru. A jego działalność była niezwykle bogata i wszechstronna. Jako wieloletni dyrektor teatru musiał walczyć z konkurencją obcych widowisk, z brakiem wartościowego repertuaru, bezustannie borykał się z kłopotami finansowymi, a wreszcie - z cenzurą zaborców, wrogą wszystkiemu co polskie.

Wraz ze swoim zespołem jeździł po całym kraju krzewiąc zamiłowanie do polskiej sztuki, a jednocześnie apelując do uczuć patriotycznych mieszkańców miast i miasteczek. Dzięki jego staraniom powstało wiele nowych gmachów teatralnych, a ich sceny zawdzięczały mu pozyskanie czołowych dzieł dramatycznych ówczesnej Europy z "Hamletem" na czele. Poza tłumaczeniami kilkudziesięciu dzieł francuskich, angielskich, niemieckich i włoskich, swoich oryginalnych utworów pozostawił niewiele; komedia "Henryk VI na łowach", którą łódzki Teatr Wielki zaprezentował dwa i pół roku temu, stała się jedną z najznakomitszych premier tej sceny, teraz zaś byliśmy świadkami kolejnej premiery przygotowanej dla uczczenia 30-lecia PRL, śpiewogry "Krakowiacy i Górale", której prawykonanie uważane jest dziś powszechnie za hasło bojowe do powstania kościuszkowskiego.

Łodzianie pamiętają wielką schillerowską inscenizację tego dzieła w Teatrze Wojska Polskiego w roku 1946 oraz jej kopię z 1955 r. przygotowaną wspólnie przez zespół Teatru im. Jaracza i Opery Łódzkiej. Autor nowej inscenizacji JAN SKOTNICKI we wszystkich swych przed-premierowych wypowiedziach podkreślił trzy przyświecające mu naczelne cele: powrót do oryginalnej wersji tekstowej utworu, wyczyszczenie muzyki, a zwłaszcza folkloru góralskiego, pełne wykorzystanie wielkiej i wspaniale wyposażonej sceny Teatru Wielkiego.

O ile pierwszy z tych zabiegów zdawał się nie podlegać dyskusji (np. dopisane przez Schillera kuplety o tematyce interesującej powojenną Polskę - dziś są już oczywiście nieaktualne), o tyle dziwi brak konsekwencji w zabiegach dotyczących muzyki: rezygnacja z istniejącego opracowania utworu Stefaniego dla potrzeb L. Schillera kazała domyślać się odtworzenia przez dzisiejszych realizatorów oryginalnej, niemal premierowej wersji dzieła, a tymczasem już program spektaklu zawiadamia, te w przedstawieniu wykorzystana muzykę Karola Kurpińskiego i że muzykę góralską opracował Franciszek Barfuss. A ta maleńka reszta - to Stefani, co zresztą od razu słychać, takie to ubożuchne, wątło brzmiące, inne od całej reszty i... bezpretensjonalne. Czy nie obawiano się, że takie połowiczne opracowanie muzyki utworu pozbawi go spójności, że grające na przemian kapele: góralska "na żywo" ze sceny i krakowska markująca dźwięki orkiestry z kanału, wprowadzą paskudny fałsz do całego widowiska? A swoją drogą ciekawe, kto wreszcie "poprawi" tańce góralski" w "Halce" Moniuszki...

Kierownik muzyczny i dyrygent spektaklu Tadeusz Kozłowski ma leszcze zbyt małą praktykę artystyczną, aby powierzenie mu całkowitej opieki nad tak skomplikowanymi tu sprawami muzyki było przedsięwzięciem pozbawionym ryzyka. Trudno ustalić, czy pomysł nieznośnej dziwaczności, afektacji w dynamice i agogice zwłaszcza partii chóralnych podczas pierwszej premiery (np. piano zaśpiewany Marsz Kosynierów), czy też rezygnację z tej koncepcji na drugim, przedstawieniu należy przypisać młodemu dyrygentowi, czy jakimś innym siłom. Ale wadliwe tempa orkiestry (akompaniament dla obydwu Jonków), niestopowanie wibracji u skrzypków z niby autentycznej kapeli góralskiej czy w ramach "wyczyszczania", fakt pozostawienia przed ostatnia odsłoną krótkiego fragmentu pieśni Bardosa obok wchodzącej za chwile, w całkiem, obcej tonacji przygrywki do piosenki Doroty, niestety, obciąża wyłącznie kierownika muzycznego.

Choreograf i współreżyser JAN URYGA opracował tak proste i w sumie chyba za mało efektowne układy taneczne, że widzom dość nudno odróżnić dobrze tańczących chórzystów od popisów baletu.

W ramach założonej z góry widowiskowości autor inscenizacji operuje tłumami, które jednak w ogromnej części spektaklu martwo stoją na scenie podzielone na grupy określone wokalnymi i tanecznymi zadaniami. Najbardziej nużąca i jałowa wydaje się końcowa scena przedstawienia pełna rwących akcję sceniczną dziwacznych pauz. Zupełnie nie tłumaczy się połączenie w jedną niemiłosiernie długą całość dwu pierwszych aktów. Najbardziej jednak zaskoczył nas sposób wprowadzenia na scenę górali: tu wszystkie uprzednie deklaracje o widowiskowości spaliły na panewce; a wydawałoby się, że efektowne przypływanie górali łodziami weszło już do inscenizacyjnej tradycji, podobnie jak chociażby ponad osiemdziesiąt lat po premierze utworu powstały Marsz Kosynierów, z którego realizatorzy na szczęście nie zrezygnowali.

Innym przykładem odżegnania się od koncepcji Schillerowskiej było całkowite poniechanie gry światłem; scena od początku do końca jarzy się pełnym blaskiem, zarówno przy siarczystych krakowiakach, jak i przy nastrojowej dumce Doroty "Serce nie sługa", a także podczas intymnego, skierowanego wprost do widza credo autora, jakim jest piosenka Bardosa "Świat srogi". Trochę wyglądało na to, że realizatorzy pragną się bezustannie popisywać istotnie pięknymi kostiumami projektu MARIANA STAŃCZAKA: kilometry "czystej żywej" wełny, kunsztowne wianki, paciorki, okucia, misternie utkane serdaki, las pawich piór, czyste i piękne kolory - wszystko to należało do największych atutów spektaklu. Do nich również zaliczamy zademonstrowane na obu premierach aktorstwo zespołu Teatru Wielkiego.

Spośród solistów na długo zapamiętamy prawdziwą kreację TERESY MAY-CZYŻOWSKIEJ w roli targanej "obcym kochaniem" młynarki Doroty. Wiele subtelnych odcieni tej roli ALICJA PAWLAK zniweczyła przerysowaną rubasznością. W znakomitej formie wokalno-aktorskiej zaprezentował się TADEUSZ KOPACKI (Stach), a ANTONI MAJAK raz jeszcze ukazał swój "lwi pazur" w charakterystycznej roli Miechodmucha. Odmiennie potraktowały partię Basi dobrze śpiewające MARIA SZCZUCKA-KUDANOWSKA i EWELINA KWAŚNIEWSKA, całkowicie przekonując nas do swych koncepcji aktorskich, podobnie jak obaj odtwórcy Jonka: TADEUSZ GAWROŃSKI i żywiołowy, świetny wokalnie ZBIGNIEW BORKOWSKI. Gorąco oklaskiwaliśmy Morgala w interpretacji STANISŁAWA HEIMBERGERA. ROMUALD SPYCHALSKI w trudnej roli studenta Bardosa robił co mógł, aby nie zagubić się na wielkiej scenie i przekazać z niej widowni swoje zadumane, pełne głębokich refleksji teksty. Wizualnie lepszym Bryndasem był JERZY JADCZAK, nad którym EUGENIUSZ NIZIOŁ górował lepszą dykcją. Zamknijmy tę listę nazwiskiem STANISŁAWA MICHOŃSKIEGO - odtwórcy roli pełnego godności, mądrego młynarza Bartłomieja.

Pięknie śpiewający chór (lepszy na II premierze wskutek zmian koncepcyjnych kierownika muzycznego) został przygotowany przez ZBIGNIEWA PAWEŁCA. Specjalne pochwały przeznaczamy dla żeńskiej grupy zespołu za udane próby aktorskie, ą gratulacje dla Danuty Pruskiej za rzadko spotykany refleks i niezwykle przytomne uratowanie z wpadki tekstowej na drugiej premierze.

"Krakowiacy i Górale", wzorem poprzednich realizacji utworu długo zapewne nie zejdą z afisza. Niemniej z uznaniem, należy przyjąć decyzję dyrekcji TW dotyczącą prezentacji zespołu łódzkiego Teatru Wielkiego podczas zbliżającej się Panoramy 30-lecia PRL. Wybór padł na "Henryka VI na łowach" Bogusławskiego w słynnej już, znakomitej inscenizacji Kazimierza Dejmka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji