Częstochowa. Michał Kula świętuje 40-lecie pracy artystycznej
W środę 31 stycznia aktor Michał Kula uczci 40-lecie pracy artystycznej. Jubileusz będzie podwójny, bo połączony z 20-leciem "Mayday" na częstochowskiej scenie.
Michał Kula należy do najbardziej lubianych aktorów teatru im. Mickiewicza. Laureat dwóch prestiżowych Złotych Masek pochodzi z lekarskiej rodziny, więc marzeniem rodziców było, żeby został chirurgiem. Kto wie, czy nie poszedłby tą drogą, gdyby nie teatrzyk założony w liceum im. Kopernika w Będzinie (stąd pochodzi Kula).
- To była świetna przygoda. Jeździliśmy na różne festiwale, przeglądy, kilka razy zdobyliśmy pierwsze miejsce. Powiedziałem więc mamie: "Niestety, moja kochana mamuniu, nie idę na medycynę, bo jestem tępy z matematyki i fizyki". Złożyłem papiery do szkoły teatralnej i na AWF do Krakowa. Uprawiałem sport, byłem ratownikiem morskim i z większości egzaminów byłem zwolniony. Miałem tylko do zdania skok w dal lub wzwyż. Do szkoły teatralnej zawiozłem sobie sam papiery, a liceum wysłało je do Krakowa. I gdy przyjechałem z moim tatą na egzamin, okazało się, że nazwisko jest to samo, ale inne imię. Dziekanat nie odebrał moich papierów z poczty. Gdyby moim jedynym marzeniem było trafić na AWF, to byłbym poszkodowany. A do szkoły teatralnej się nie dostałem - musiałem się ratować od wojska i tak przybyłem do Wrocławia. Tam pracowałem i studiowałem wokalistykę jako wolny słuchacz - wspomina Michał Kula.
Trudno wyobrazić sobie teatr bez Michała Kuli
Po roku pracy w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu trafił do Warszawy. Tam w 1978 r. ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Potem związany był z teatrami Nowym w Poznaniu, Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie i Jana Kochanowskiego w Opolu. Współpracował też z krakowskim Teatrem STU i Grupą Rafała Kmity.
Do częstochowskiego teatru im. Mickiewicza Michał Kula trafił za sprawą Bogdana Michalika. Na tutejszej scenie zadebiutował rolą w "Pchle Szachrajce". Potem przyszła "Zemsta", słynna "Opera za trzy grosze" i kolejne role. Współpracę rozpoczął w latach 80., a na stałe związał się z zespołem w 1994 r. Dziś trudno wyobrazić sobie częstochowski teatr bez Michała Kuli. Tutejsza publiczność pokochała jego role w "Mayday", "Sprzedawcach gumek", "Przyjaznych duszach" czy "Hamlecie".
I to właśnie rolą Stanleya Gardnera w kultowej komedii Raya Cooneya Michał Kula uczci 40-lecie pracy artystycznej. Jubileusz będzie podwójny, bo 31 stycznia na scenie przy ul. Kilińskiego 15 świętowane będzie także 20-lecie "Mayday" na częstochowskim afiszu.
Przypomnijmy, że premiera spektaklu w reżyserii Wojciecha Pokory odbyła się dokładnie 31 stycznia 1998 r.
"Mayday" od początku było strzałem w dziesiątkę
- "Mayday" reżyserował mój profesor - Wojciech Pokora. Bardzo cieszę się, że mogliśmy się spotkać po studiach. Dobrze wspominam tamtą współpracę, cudowną atmosferę. Premiera była wielką fetą i ogromnym sukcesem, który trwa do dzisiaj. Już wtedy myślałem sobie, że ta komedia to strzał w dziesiątkę i że będzie grana latami. To się spełniło - mówi Michał Kula.
Rzeczywiście, od 20 lat historia taksówkarza-bigamisty cieszy się niezmienną sympatią publiczności. Nie brakuje widzów, którzy widzieli spektakl po wiele razy. Niemal na każdym przedstawieniu jest komplet.
- Uwielbiam grać w "Mayday" i tak się złożyło, że dyrekcja postanowiła połączyć jubileusz spektaklu z moim własnym jubileuszem. Wcześniej myślałem, że będę świętował, grając w "Sprzedawcach gumek", ale to przedstawienie wystawiane jest na sali kameralnej, "Mayday" zaś na dużej. Dzięki temu pomieści się więcej osób - dodaje Kula.
Jubileuszowy spektakl rozpocznie się o godz. 18. Zainteresowanie tym wydarzeniem jest ogromne. O to, czy nie zwolniły się jakieś miejsca, można pytać w kasie teatru przy ul. Kilińskiego (więcej na www.teatr-mickiewicza.pl).
Jubileusz i co dalej?
Po środowej fecie Michała Kulę w "Mayday" będzie można zobaczyć jeszcze 2 lutego, a w weekend wystąpi w "Historiach łóżkowych" w reżyserii Mirosława Połatyńskiego.
Z kolei w marcu premierę będzie miał spektakl "Czechow - Żarty z życia" realizowany na postawie małych form scenicznych rosyjskiego autora: "Niedźwiedzia", "Oświadczyn", "Jubileuszu" i "O szkodliwości palenia tytoniu".
- Przygotowania trwają. Spektakl reżyseruje Andrzej Bubień, reżyser ceniony nie tylko w Europie. To niezwykle wymagające przedsięwzięcie. Przyznam, że wśród kolegów mam najwięcej do zagrania. Przez 40 lat nie mówiłem takiego monologu jak tutaj. Zajmuje pięć i pół strony A4. To spore wyzwanie - wyjaśnia aktor.
Także w marcu na ekrany kin wejdzie "Pitbull. Ostatni pies" w reżyserii Władysława Pasikowskiego. Michał Kula wciela się w nim w postać Włodzimierza Barszczyka.