Artykuły

Wrocław. Kinga Preis przemaglowana

W przedpremierowym pokazie filmu "Plan B" w Dolnośląskim Centrum Filmowym wzięła udział aktorka Kinga Preis. Podczas spotkania z widzami opowiadała o kulisach swojej pracy.

Film, w którym Kinga Preis zagrała jedną z głównych ról, wyreżyserowała Kinga Dębska. To historia kilkorga bohaterów, którzy na kilkanaście dni przed walentynkami przechodzą życiową rewolucję. W przejściu przez trudny czas i odnalezieniu tytułowego "Planu B" pomagają im napotkane osoby.

Po projekcji filmu Kinga Preis była gościem pierwszego w DCF-ie Magla Filmowego. Poprowadził go krytyk filmowy i teatralny Łukasz Maciejewski.

- Mamy teraz mnogość nowych filmów. Szczególnie cenię te, w których reżyser pozostawia widza z otwartym końcem, daje mu szansę zamknąć historię samemu. Nie dopowiada, pozostawia miejsce na wrażliwość odbiorcy. Mam nadzieję, że w tym filmie tak jest - mówiła Kinga Preis.

Aktorka opowiadała, że film i przewrotny tytuł "Plan B" stawiają pytanie, czy do życia ustawiamy się asekurujacyjnie, czy też jesteśmy zupełnie bez wyjścia awaryjnego. - Ja tego wyjścia nie mam: zawodowo i prywatnie. Mam nadzieję, że bohaterowie też tak ufają życiu. Jak na tym wychodzą? Jak to bywa: różnie - opowiadała aktorka. - A później, gdy muszą w końcu wprowadzić "plan b", czeka na na nich inne pytanie: czy ich życie i oni sami stanowią dla siebie wartość, czy też tak poświęcili się pracy, idei, rodzinie, że nagle zostali zupełnie bez niczego?

Dwie godziny z jedną sceną

Aktorka jest silnie związana z Wrocławiem: tu się urodziła, studiowała w we wrocławskiej filii PWST w Krakowie, później przez 17 lat pracowała w Teatrze Polskim. W stolicy Dolnego Śląska nadal mieszka. - Jeśli chodzi o BHP, prowadzę więc bardzo zdrowy tryb życia. Pracuję tylko w Warszawie, gdzie nikt mi nie przeszkadza, nie ma męża, dziecka. Hulam - mówiła.

To we Wrocławiu miała też swój debiut. Zagrała główną rolę w spektaklu "Kasia z Heilbronnu" wybitnego polskiego reżysera Jerzego Jarockiego.

Gdy pracowała nad przedstawieniem, była studentką III roku. - Miałam szczęście w czyimś nieszczęściu: jedna z dziewczyn się rozchorowała i prof. Jarocki szukał aktorki do głównej roli - opowiadała Preis. Zaprosił ją na spotkanie. - Dwie godziny spędziliśmy na czytaniu jednej sceny. Był szalenie precyzyjnym twórcą, takim do bólu. Wiedział dokładnie, jak zdanie powinno brzmieć. Nie było słowa "niemożliwe". Przyjęłam jeszcze dwie kolejne propozycje. To były bardzo wartościowe spotkania, bo to wybitny artysta.

Za czwartym razem odmówiła:- Już wiedziałam, że podobne efekty można uzyskać, porozumiewając się bardziej po partnersku. A w tym wieku, w którym byłam, po prostu nie mogłam być dla niego partnerem. Nie potrafię pracować w aurze kogoś, być tylko odtwórcą, boję się, nic wtedy z siebie nie daję. Chciałam współtworzyć.

Holland rozwiązuje sudoku

Preis opowiadała też o pracy z reżyserem Jerzym Skolimowskim: - Fascynujący, trochę taki amerykański. Jest historia, której mu nie zapomnę: tak oczarował go świat amerykańskiego kina, że opowiadał nam o skupieniu tamtejszych aktorów. Trochę tak, że bez kontaktu ze światem siedzą w prywatnym kamperze, do którego mogą wejść tylko agent i reżyser, ale nie mogą się odzywać, czy podnosić wzroku, bo aktorzy stracą skupienie. Mówił o tym właściwie do Artura Steranko. I, bo to polskie warunki, rzucił mu na głowę prześcieradło. Od tego momentu mam w telefonie galerię zdjęć pod hasłem "Aktorzy w skupieniu": największe gwiazdy polskiego kina przykryte ścierką lub ręcznikiem.

O pracy z reżyserką Agnieszką Holland na planie "W ciemności" mówiła z kolei: - Przez pierwsze dwa dni kręciliśmy zdjęcia w Lipsku. Temperatura -25 stopni, praca po 30 godzin non stop. Ja i Robert Więckiewicz nie mogliśmy się skoncentrować, bo zimno, niewyspani. A Agnieszka między każdym dublem otwierała sudoku i rozwiązywała je, aż do momentu, gdy padło "kamera, akcja". I znów pełna koncentracja - opowiadała aktorka. - Wydawała mi się twardą, charakterną kobietą, a to szalenie ciepła osoba. I bardzo wrażliwy człowiek, który całą doczesność nie tylko rejestruje i świetnie opowiada. Potrafi też o nią walczyć.

Kinga przychodzi na plan

Aktorka opowiadała też o przygotowywaniu się do roli: - Nie potrafię siąść przed lustrem z tekstem i próbować. Staram się dużo wcześniej myśleć o swojej bohaterce i wysunąć czujki na kobiety, które są w podobnej sytuacji - mówiła. - Aktor czerpie inspirację ze wszystkiego, co go spotyka. Ale nie jeden do jednego, musi emocje przepuścić przez siebie. Ja np. gapię się na ludzi w tramwaju lub autobusie, ale nie po to, żeby ich odtworzyć, tylko zastanawiam się, w jakiej są sytuacji, jakie czują emocje.

O pracy z Kingą Dębską, reżyserką filmu "Plan B" (a także m.in. filmu "Moje córki krowy"), Kinga Preis mówiła:- Doświadczenie sugeruje mi, że mężczyźni podchodzą do filmu intelektualnie: bronią się lub bardzo dobrze skrywają emocjonalność. A Kinga przychodzi na plan i wiem w jakim jest nastroju, czy zjadła śniadanie, czy zdążyła wyjść z psem. I to świetne, bo jej nastrój daje nam rozpęd, zaraża energią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji