Artykuły

Na ile śmieszy pieprzna rewia o Robercie ze Słupska i Dżej Dżeju z Poznania?

"Extravaganza o władzy" Joanny Drozdy, Jędrzeja Burszty i Wojciecha Kaniewskiego w reż. Joanny Drozdy w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Stanisław Godlewski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

W ciasnych piwnicach Teatru Polskiego zbiera się publiczność, by spędzić kilka godzin w miejscu, gdzie trwa karnawał, gdzie można pić, jeść, całować się i używać nocy. Spektakl "Extravaganza o władzy" Joanny Drozdy w Teatrze Polskim to przyjemny kabaret, w którym kreowana jest alternatywna rzeczywistość pełna śmiechu, luzu i przyjemności.

To już druga odsłona projektu Joanny Drozdy, aktorki i reżyserki (w Polskim występującej w "Malowanym ptaku" czy "K."). Pierwsza extravaganza była "o miłości", druga jest "o władzy", ale nie ma co rozliczać twórców z tytułowych zapowiedzi, ponieważ w samych spektaklach można znaleźć wszystko i nic. Taka jest zresztą formuła tych wieczorów, bo extravaganza to literacko-muzyczny kabaret, pieprzna rewia, zbiór skeczy i monologów przeplatanych piosenkami. Wszystko utrzymane w lekkim tonie i w nieformalnej atmosferze (tę widzom zapewniają alkohol i zakąski).

Bogaci się bawią, świat zmierza ku katastrofie

W ciasnych piwnicach Teatru Polskiego zbiera się publiczność, by spędzić kilka godzin na tym ekscytującym wydarzeniu, gdzie trwa karnawał, gdzie reguły są zawieszone, gdzie można w trakcie pić, jeść, całować się i używać nocy. Wreszcie - "gdzie wszyscy mogą czuć się bogami". Oczywiście, jak ich na to stać, bo bilet nadal kosztuje 150 złotych.

Czepiam się, choć właściwie wszystko się zgadza: wiadomo, że gdy bogaci obsesyjnie piją szampana (względnie prosecco) i bawią się w atmosferze obyczajowego rozluźnienia, to najpewniej świat zmierza ku katastrofie. Autorzy scenariusza czyli Joanna Drozda, Jędrzej Burszta i Wojciech Kaniewski świadomie zresztą to przywołują, wplatając w jeden z pierwszych numerów piosenkę o Cabaret Voltaire czy berlińskich klubach, które prosperowały w cieniu nadchodzących wojen. A że u nas w kraju raczej nieciekawie, to pozostaje wypić jeszcze jeden kieliszek i trochę się pośmiać.

O oświadczynach Roberta i Dżej Dżeja

Pytanie, na ile to wszystko rzeczywiście śmieszy, choć pewnie każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Jest satyra polityczna - wzajemnie komplementują się dwaj najbardziej "lewoskrętni" prezydenci w kraju, czyli Robert ze Słupska i Dżej Dżej z Poznania (w tych rolach Piotr B. Dąbrowski i Mateusz Wiśniewski), co kończy się oświadczynami. Jest piosenka o edukacji seksualnej i akcji "#metoo" (śpiewana pięknie przez Kornelię Trawkowską). Są żarty z "prawilnych" narodowców, pijaków, kibiców i chłopów (większość tych ról z dużym wdziękiem obsługuje Jakub Papuga). Są także historie bardziej lokalne, jak choćby monolog Sylwii Achu, w całości w gwarze poznańskiej, chwalący wielkopolską dumę.

Wszyscy tańczą i śpiewają w takt muzyki Kwartetu Bardzo Męskiego "pod klawiszem i pedałem" Michała Łaszewicza, a konferansjerką zajmuje się demoniczna Elżbieta Węgrzyn (wcielająca się również, między innymi, w Beatę Szydło). Osobną figurą jest postać Bartosza Dopytalskiego, który najprawdopodobniej ma kości zrobione z gumy, bo w pewnym momencie wykonuje bardzo efektowną akrobatyczną sekwencję.

I tak będą się śmiać

Najzabawniejsza jest jednak Barbara Prokopowicz w świetnie napisanym monologu zblazowanej konduktorki PKP, która z perwersyjną satysfakcją dręczy pasażerów - ta jedna scena była dużo śmieszniejsza niż cała "Firma" Strzępki i Demirskiego grana kilka lat temu w Nowym (także opowiadająca o spisku polskich kolei).

Wiele jest w "Extravaganzie o władzy" żartów środowiskowych, może czasem zbyt wsobnych. Ostatecznie, nie każdy musi kojarzyć wyczyny Joanny Drozdy w HaHu (choć wyobrażam sobie, że to wstrząsające) i rozpoznawać towarzyskie przytyki. Podobnie jak poprzednia część, i ta extravaganza jest zwyczajnie za długa. Ale to nic, bo i tak widzowie będą się śmiać. Ostatecznie, tylko o to tu chodzi: o rozrywkę. Dużo bardziej inteligentną niż ta serwowana w telewizji, ale jednak rozrywkę. I przede wszystkim zakrapianą drogim alkoholem iluzję świata bezpiecznego, w którym obyczajowo wszystko jest dozwolone, w którym można śmiać się ze wszystkiego i wszystkich, ale jednocześnie traktować obiekty żartów z dużą czułością. W którym złość i nienawiść rozładowywane są tańcem i piosenką, a każde przykre zdarzenie jest okazją do dobrego żartu, w którym można poczuć dobrą energię.

Takie cuda za 150 złotych, taka magia. Tylko powroty do rzeczywistości jakoś bolesne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji