Artykuły

Dom otwarty

CZY warto prowadzić dom otwarty? Michał Bałucki, klasyk mieszczańskiej komedii galicyjskiej, który - jak przypomina dziś Witold Filler słowa Boya - "zestarzał się bardzo sympatycznie", otóż Bałucki odpowiada, że nie warto. Młodzi, pod życzliwą opieką sarmackiego wujaszka, spraszają do domu, na balik, wszystkich, których z miasta zaprosić wypada. Zmieniono tapety, wynajęto lokajów, skorzystano z pomocy wytrawnego aranżera zabaw towarzyskich, bal wszakże się (nie udał, goście grymasili, doszło do awantur, zaczęły się intrygi, obmowy, na hałasy zdenerwował się gospodarz domu grożąc wymówieniem, zmęczeni perypetiami bohaterzy przyrzekli sobie, że "nigdy więcej". Zrozumieli, że lepiej jest mieć kilku prawdziwych przyjaciół, niż tłum kapryśnych gości. Pan Władzio wróci wraz z wujem Telesforem do gry i w szachy, w zaciszu domowym znowu zapanuje atmosfera nudnej wprawdzie, ale kojącej znękane nerwy życzliwości.

Recenzent po półtorarocznej nieobecności znalazł się znowu w Teatrze Klasycznym, na reżyserowanym i przez Romana Zawistowskiego "Domu otwartym" Bałuckiego. Wypełniona po brzegi widownia, w foyer teatru liczne informacje o powodzeniu krajowym i zagranicznym montażu "Dziś do Ciebie przyjść nie mogę" Budreckiego i Kanickiego, na scenie dawno nie widziani, mili i ładnie prezentujący się aktorzy, na afiszu-klasyczna komedia o mieszczuchach krakowskich, których samo brzmienie nazwisk budzi życzliwy uśmiech: Fikalski. Ciuciumkiewicz, Fujarkiewicz, Wicherkowski, Bagatelka. Piernikiewicz, Ślasikowski. Panowie noszą imiona: Telesfor, Adolf, i Alfons; panie i panienki przedstawiają się jako: Kamilla, Pulcheria, Tecia, Mięcia, Munia, Lola.

W bardzo brzydkich dekoracjach (firmowanych nazwiskami Andrzeja Stopki (chyba nie mógł ich mistrz Andrzej oglądać na scenie...) i Krzysztofa Wejmana, przy wtórze fortepianu i orkiestry strażackiej grana jest sympatyczna, zawsze miła publiczności komedia, która od kilkudziesięciu lat zabawia - upamiętniona legendarnymi kreacjami aktorskimi - kolejne pokolenia widzów, dla których teatr jest miejscem prostej rozrywki.

Zapamiętuje się role szlachetnej i uczciwej Janiny (Aleksandra Karzyńska), jej dobrego męża Władysława (Janusz Guttner), krakowsko-trzpiotkowatej Kamilli (Małgorzata Włodarska), poczciwego wuja Telesfora (Wiktor Grotowicz), dobrze ułożonego narzeczonego Kamilli; Adolfa (Cezary Kapliński), bezradnego archiwisty Ciuciumkiewicza (Czesław Roszkowski) i jego żony (Wanda Lothe-Stanisławska), pięknej Pulcherii (Olga Bielska) i jej zazdrosnego, systemem własnym tropiącego niewierna małżonkę męża (Saturnin Butkiewicz), czterech zabawnie groteskowych córek-brzydactw Teci (Halina Jezierska), Mięci (Irena Szymalanka), Muni (Ewa Kozłowska). Loli (Helena Norowicz), Leonard Pietraszak chciał jako Fikalski powtórzyć kreacje profesora Sempolińskiego, czyniąc to z widoczna przesada i z zauważalnym wysiłkiem.

Nikt sie na widowni przedstawienia "Domu otwartego" nie śmieje do rozpuku. Ale nie jest to przecież ani "Słomkowy kapelusz", ani "Ciotka Karola". Uśmiech łagodny, oklaski życzliwe, zabawa kulturalna. Nie warto prowadzić domu otwartego, poucza nas Bałucki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji