Artykuły

Zbliżyć się do doświadczenia osób niewidomych

Poznać fragmenty świata niewidomych. Dowiedzieć się o ich problemach. Zobaczyć, jak to jest nie widzieć. "Spójrz na mnie", najnowsza premiera Teatru Śląskiego w Katowicach, podejmuje problematykę osób z dysfunkcjami wzroku. - Punktem wyjścia jest anonimowość, nieobecność, przezroczystość. Bo w gruncie rzeczy to my ich nie widzimy - mówi reżyser spektaklu, Adam Ziajski w rozmowie z Martą Odziomek z Gazety Wyborczej - Katowice.

W spektaklu wystąpią osoby niewidome: Mieczysław Bąk, Grzegorz Kania, Anna Machoń, Alina Słowik i Mikołaj Wierzbicki; aktorzy Teatru Śląskiego Bartłomiej Błaszczyński i Michał Piotrowski oraz reżyser Adam Ziajski. Na scenie będzie też obecna Kora, pies przewodnik.

Rozmowa z Adamem Ziajskim [na zdjęciu podczas próby], reżyserem spektaklu.

Marta Odziomek: 2 lata temu zrealizowałeś w Poznaniu, w Scenie Roboczej, spektakl z udziałem osób niesłyszących - "Nie mów nikomu". Punktem wyjścia nie były osoby głuche, ale - jak sam przyznałeś w rozmowach - język i to, co się z nim dzieje w przestrzeni publicznej. Jaka myśl towarzyszyła ci, kiedy pojawił się pomysł na "Spójrz na mnie"?

Adam Ziajski: - Język i to, co się z nim stało, były dla mnie inspiracją w pracy nad "Nie mów nikomu". W efekcie zwróciłem się w stronę osób niesłyszących. Przyjąłem, że na ich przykładzie najlepiej pokażę problemy związane z komunikacją, oddając głos właśnie osobom niesłyszącym. "Spójrz na mnie" dedykowane jest osobom niewidomym. Podjąłem to wyzwanie niejako idąc za ciosem, dostrzegając, że to właśnie wzrok stanowi jedno z głównych narzędzi wykluczenia, buduje dystans pomiędzy nami. W obu przypadkach są to spektakle zrealizowane w formie teatralnego reportażu z udziałem prawdziwych bohaterów i ich historii. Język migowy, który jest wykorzystywany w pierwszej części dyptyku - bo tak chcę myśleć o tych spektaklach - jest trójwymiarowy, choreograficzny, pozwala na tworzenie obrazów i znaków. W "Spójrz na mnie" podejmuję podobne wyzwanie, tylko tym razem odwołuję się do doświadczenia braku obrazu.

Czyli będziemy głównie słuchać tego spektaklu?

- Nie. Tworzę abstrakcyjny ciąg znaków, które pozwalają się zbliżyć do ich doświadczenia. Dopełniam je wszystkimi innymi zmysłami. Punktem wyjścia jest anonimowość, nieobecność, przezroczystość. Bo w gruncie rzeczy to my ich nie widzimy. Gdy spotykamy niewidomego na ulicy, rodzą się w nas dwie skrajne emocje. Podziw i lęk. Boimy się tego, czego nie rozumiemy, nie znamy.

Jak wygląda codzienność niewidomych?

- Jest trudna. Poruszają się po fatalnie zaprojektowanych miastach. Na każdym kroku napotykają bariery nie tylko architektoniczne, ale głównie mentalne. Wykluczamy ich z życia zawodowego i społecznego. Nie traktujemy ich po partnersku, ale z wyższością wszystkowidzącego. Publiczny system wsparcia osób niepełnosprawnych w Polsce jest zdegenerowany. Skala nadużyć przyprawia o zawrót głowy. Brakuje nam empatii i braterstwa, bo "nicnierobienie" nic nas nie kosztuje.

Przetestowałem, jak to jest być niewidomym. Na kilka godzin założyłem na oczy opaskę i dałem się prowadzić niewidomemu. Było to trudne doświadczenie. Poczucie nieustannego zagrożenia sprawia, że ciała niewidomych martwieją. Napięcie, które staje się ich udziałem, odkłada się nie tylko w ich karku, ale i psychice.

Ale technologia im pomaga?

- W szczególności aplikacje na smartfony. Ułatwiają im funkcjonowanie w świecie, przekazując komunikaty z zewnątrz. Są programy do odczytu zdjęć, mówiące termometry, czytniki koloru, urządzenia lektorskie. Współczesne technologie czy Internet uczyniły świat dostępnym. Tyle że one nie zastąpią obecności drugiego człowieka.

Na widowni zasiądzie tylko setka widzów. Nie tylko ze względu na niewielkie gabaryty Sceny w Galerii, jej ułożenie, ale także dlatego, że każdy widz będzie musiał założyć słuchawki. Po co?

- Niewidomi w teatrze mogą w pełni odbierać przedstawienia tylko w słuchawkach. W "Spójrz na mnie" chcę uczynić to doświadczenie uniwersalnym. Bez słuchawek publiczność zostanie niejako pozbawiona dostępu do spektaklu. Widzowie mają do wyboru dwa kanały. Pierwszy - z audiodeskrypcją dla osób niewidomych. Drugi kanał adresowany jest do tych, którzy widzą. W trakcie spektaklu obie narracje przeplatają się, zacierając granice dwóch światów. Szukam również tego, co wspólne.

W "Nie mów nikomu" wykorzystałeś atrakcyjny wizualny język migowy. Transkrypcja była wyświetlana na scenografii. Jakich inspiracji do inscenizacji dostarcza ci świat osób niewidomych?

- Poruszają mnie ich jednostkowe losy. Odmienne doświadczenia. Jedni nie widzą od urodzenia, inni z kolei stracili wzrok, kiedy byli już dorośli. Jeszcze inni żyją, mając tylko poczucie światła. Zamykam ich świat w teatralnej umowności, graficznym konstrukcie anonimowych kształtów. "Niewidzenie" w ten sposób staje się obustronnym doświadczeniem.

I tak będzie do końca?

- Nie chcę zdradzać finału.

A jak wygląda praca z osobami, które na co dzień nie widzą?

- Uwielbiam pracować z amatorami. Inspirują mnie. Kocham ich szczerość i zaangażowanie. Moi bohaterzy pozwolili mi wejść do swojego świata, zaufali mi. Cierpliwość, głos i dotyk w pracy nad spektaklem stały się podstawowymi elementami gwarantującymi nasze porozumienie. Teatr w tym wszystkim stał się tylko i aż pretekstem do spotkania innych ludzi. Pretekstem do wzajemnej wymiany doświadczeń.

Co dała ci praca nad "Spójrz na mnie"?

- Nowych przyjaciół. Ludzi, o których myślę. Doświadczenie, z którym już zostanę na zawsze. Większą pokorę i uwagę na pozostałe zmysły. Nasz świat jest wzrokocentryczny. Oceniamy i jesteśmy oceniani. Chcemy się podobać. Wymyślamy kolejne tożsamości. Ale czy przez to stajemy się inni? Lepsi? Świat niewidomych to świat ludzi spragnionych uwagi, skłonnych do rozmów, ciekawych świata, pytających. Staram się opisywać im to, co widzę i jak widzę. Pozwala mi to weryfikować samego siebie i to, jak patrzę na świat.

W "Spójrz na mnie" występują także aktorzy Teatru Śląskiego oraz ty sam. Jaka jest wasza rola?

- Jesteśmy ich nawigatorami. Dajemy im poczucie bezpieczeństwa. Współtworzymy kolejne obrazy. Komentujemy rzeczywistość, ale nasza obecność jest drugorzędna. To oni są bohaterami. Ważne jest to, że jesteśmy wspólnie na scenie. Do końca.

Czy "Spójrz na mnie" to jest też spektakl o samotności? Samotność to stan między nami - piszesz w zapowiedzi spektaklu. Dlaczego zaistniał i jak się go pozbyć?

- Tym, co najmocniej się we mnie odcisnęło w spotkaniu z niewidomymi, jest dojmująca samotność. Świat widzących bezustannie wypycha ich, marginalizuje i stygmatyzuje. Z innej strony myślę, że doznanie pustki, samotności jest wpisane w ludzką naturę w ogóle. Tyle że samotność nie jest sama w sobie, jak zwykliśmy ją odczuwać. Ona zawsze występuje w relacji z innymi. Stwierdzenie, że to stan między nami, pozwala mi wierzyć, że mogę go przełamać.

Pierwszy raz pracujesz w teatrze instytucjonalnym.

- "Spójrz na mnie" jest pierwszym spektaklem w moim doświadczeniu, którego jestem reżyserem, ale już nie producentem. To komfortowa sytuacja. Dotychczas zawsze łączyłem te zadania. Dlatego na poszukiwaniu bohaterów mogłem spędzić pół roku regularnie przyjeżdżając na Śląsk.

Ten spektakl to mój debiut na scenie repertuarowej. Zostałem zaproszony przez Roberta Talarczyka do Teatru Śląskiego na fali sukcesu "Nie mów nikomu". Za co mu bardzo dziękuję.

***

Premiera "Spójrz na mnie" w piątek, 23 lutego o godz. 19 na Scenie w Galerii Katowickiej. Kolejne spektakle 24 i 25 lutego o godz. 17. Bilety: 25 zł (ulgowe), 40 zł (normalne), 5 zł (osoby niewidome).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji