Artykuły

Pamiętnik Młodego Bohatera

Teatr starzeje się nam w za­straszającym tempie, brakuje nowych debiutów reżyser­skich, młodzi aktorzy uciekają do telewizji i filmu, nie mówiąc już o średniej wieku krytyków, która z roku na rok niebezpiecznie się zawyża (sam mam w tym udział). Za chwile staniemy się kółkiem eme­rytów grających w domino nad cienką herbatką, a młoda widow­nia odpłynie gdzieś indziej. Na szczęście nie we wszystkich tea­trach króluje geriatria, czego przykładem Dramatyczny. Na afisz wraca właśnie ich ubiegłoroczna premiera przygotowana przez gru­pę młodzieży teatralnej pod opie­ką Piotra Cieślaka, która była wy­darzeniem minionego sezonu. Już sam wybór materiału jest intrygu­jący - to opowiadanie Witolda Gombrowicza "Pamiętnik Stefana Czarnieckiego", które tylko na po­zór jest jeszcze jedną opowieścią tego pisarza o dojrzewaniu. Pod historią młodego bohatera kryje się kawał historii XX wieku, a Ste­fan Czarniecki przypomina ofiarę epoki, obywatela Piszczyka, bohatera "Zezowatego szczęścia", z którym dzieli równie absurdalne losy.

Spektakl młodych twórców skupia się wokół tematu polskiej formy zamknię­tej w zaklętym kręgu trzech instytucji: rodziny, szkoły i narodu. Stefan, które­go gra zdolny aktor Krzysztof Ogłoza, przechodzi kolejno edukację rodzinną, szkolną i narodowo-katolicką, stając się z dziecka uczniem, a następnie Sy­nem Ojczyzny w ułańskim mundurze. Ta edukacja pokazywana jest jednak z in­teligentną ironią i dystansem do patriotyczno-narodowego patosu, akto­rzy (m.in.: Anna Dereszowska, Domini­ka Klużniak, Waldemar Barwiński) ba­wią się Gombrowiczowską frazą, budu­ją genialne gagi, jak obiad rodzinny spożywany w... szafie czy scena żarli­wej, a zarazem komicznej modlitwy prowadzonej przez matkę neofitkę ze służącymi, którym kleją się oczy. Stefan i jego rówieśnicy dokazują w szkolnej klasie, zalecają się do dziewczyn, spija­ją oranżadę przez słomkę i tańczą sta­re szlagiery. Ale w finale czeka na nich zderzenie z realnością w postaci muru ! oświęcimskich walizek, który wyrasta nad sceną. Albowiem bohater "Pamięt­nika..." jest Żydem, który przez ironię i losu nosi najbardziej polskie z polskich nazwisk.

To jedna z najciekawszych insceniza­cji prozy Gombrowicza obok słynnego "Ferdydurke" lubelskiej Kompanii Teatr/Provisonum. Spektakl odznaczają­cy się dużą świadomością historyczną, której nie oczekiwalibyśmy po nowym pokoleniu. Jego zaletą jest zakorzenienie Gombrowicza w historii polskiego dwudziestolecia, ale nie jest to sentymentalny powrót do ułanów, Ordonki i "całuję rączki", lecz obraz sielanki, która zderzyła się z Holocaustem. Skutki tego zderzenia odczuwamy do dzisiaj. "Pamiętnik..." pokazuje Gombro­wicza nie tylko jako piewcę niedojrza­łości, lecz także kronikarza epoki pie­ców, a teatr staje się czułym instrumen­tem mierzącym naszą polską samo­świadomość. Dlatego nie wolno prze­gapić tego przedstawienia, choć nie występują w nim gwiazdy telenowel

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji