Kocham wyzwania
- Wybrałam zawód, który wymaga dobrej kondycji zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Sporo wysiłku kosztuje pogodzenie obowiązków: zdjęć do "M jak miłość" i programu "My, wy, oni". Gram też w czterech przedstawieniach teatralnych i rozpoczynam pracę nad kolejnym - "Miłość na Krymie" w Teatrze Narodowym - mówi aktorka MAŁGORZATA KOŻUCHOWSKA.
Jest energiczna, ciągle żyje w biegu i potrafi Iczyć o swoje. Ale czasem potrzebuje też wytchnienia i słowa otuchy. Jeździ wtedy rodzinnego domu pod Toruniem.
Anna Janiak: Często odwiedza pani rodziców?
Małgorzata Kożuchowska: - Zawsze jestem u nich na święta. Ostatnio jednak byłam tam częstym gościem. Zaraz po Wielkanocy przyjechałam na wesele mojej siostry. Potem nadarzyła się kolejna okazja - nagranie "Zacisza gwiazd". A dzień później do Torunia przyjechała Rita Gombrowicz, wdowa po Witoldzie, która zajmuje się propagowaniem jego twórczości, i zostałam zaproszona na spotkanie z nią w ramach Europejskich Spotkań Artystycznych. Mogłam więc spędzić w domu trochę więcej czasu!
Ożywają wspomnienia?
Jasne! I to te najlepsze. W tym domu spędziłam dzieciństwo i od tamtego czasu się nie zmienił. W moim pokoju wciąż są te same meble, śpię tu na tym samym łóżku... I choć pozabierałam część rzeczy, to wciąż wiele jest tu takich, które związane są z moim dzieciństwem. Książki i zeszyty, te z zajęć pozaszkolnych, z piosenkami, notatkami, a także moje rysunki i maskotki.
Czy w programie "Zacisze gwiazd" poznamy pani rodzinę?
- Rodziców tak. Ale siostry rozjechały się do domów. Co nie oznacza, że nie jesteśmy w kontakcie - często do siebie dzwonimy!
Rzadko mówi pani o prywatnym życiu. Czemu więc zaprosiła pani kamery do rodzinnego domu?
- Strzegę mojej prywatności, by móc normalnie żyć. Rzeczywiście nie zgadzam się na sesje zdjęciowe ani wywiady przed kamerami w moim mieszkaniu. Zrobiłam jednak wyjątek. Rodzinny dom, w którym już nie mieszkam, pozwala mi spojrzeć z dystansem na przeszłość, a być może ten reportaż doda innym odwagi do realizowania własnych marzeń.
A patrząc w przyszłość - myśli już pani o wakacjach? Słyszałam, że jest pani fanką sportów ekstremalnych. Ma pani już za sobą skok na spadochronie...
- Lubię emocjonujące wyzwania, ale zwykle ich nie planuję. Wychodzą spontanicznie w czasie podróży, bo nie jestem w stanie usiedzieć na leżaku dłużej niż dwa dni. Wakacje zrobię sobie w lipcu i na pewno pojadę tam, gdzie jest ciepło i gdzie jest woda. Bez wypoczynku nie wyobrażam sobie pracy. Muszę doładować baterie!
Co pochłania najwięcej energii?
- Wybrałam zawód, który wymaga dobrej kondycji zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Sporo wysiłku kosztuje pogodzenie obowiązków: zdjęć do "M jak miłość" i programu "My, wy, oni". Gram też w czterech przedstawieniach teatralnych i rozpoczynam pracę nad kolejnym - "Miłość na Krymie" w Teatrze Narodowym. Parę dni temu byłam w Wilnie, promując "Komornika", a w najbliższym tygodniu jadę na festiwal filmowy do Nowego Jorku. Sporo tego jest. Ale nie narzekam, bo lubię swoją pracę!